BESTWINA

Cudowne źródełko  „Panienki z Podkępia”

KRAINA CIEKÓW – JEZIOR, STAWÓW I STRUMYKÓW   

                                                                 

Kapliczka z wystrojem „rozgrywa się” w pasie między drogą a jeziorem o szerokości zaledwie kilkunastu metrów. (foto-jc)

Początkowo Matka Boża, która się tutaj ukazała  nazywana była „Jasną Panią”. Dzisiaj miejscowi nazywają Ją „Panienką z Podkępia”. Zawsze byli  z Nią emocjonalnie związani ale  w tym nazwaniu  czują się dodatkowo wyjątkowo blisko związani z Matka Bożą.

Jak dotrzeć. Z Katowic do Bestwiny jest drogą krajową nr 86 i nr 1 niecałe 53 kilometry. W Czechowicach-Dziedzicach zjeżdżamy w lewo w ulicę Węglową a potem w prawo w ulicę Górniczą i znowu w lewo w ulicę Kaniowską. Kolejne ulice to Ludowa i Młyńska. Na krótko zanim ulica Młyńska dotrze do ulicy Witosa trzeba skręcić w prawo w polną drogę. Dla pewności lepiej skonsultować to na miejscu żeby wjechać w odpowiednią. Gruntowa droga dobrze utrzymana nie sprawia żadnych problemów a odległość do pokonania niewielka (około 0,5 km). Cudownego źródełka nie sposób przeoczyć. Studzienka właściwie znajduje się na drodze a kapliczka jest zaraz obok po prawej stronie. Znaleźliśmy się w przysiółku Podkępie przyległym do wioski Bestwinka miedzy miejscowościami Bestwina i Kaniów. Wszystkie cztery nazwy mogą paść jeśli będziemy w okolicy dopytywać miejscowych mieszkańców o źródełko.

Kraina cieków, stawów, rozlewisk, źródełek i karpia. Jeśli przyjrzymy się lokalnym mapom i planom to rzucającym się w oczy kolorem będzie niebieski. Ogólna ilość stawów na terenie gminy Bestwina  szacowana była na prawie dwieście. Przypomina to trochę starszy kompleks stawów z okolicy Milicza (Dolny Śląsk) gdzie prawie dwieście pięćdziesiąt stawów jest  dziełem ich dawnych właścicieli cystersów. Zależało im aby lud w piątki jadał ryby a nie mięso ale zanim wykreowali taką modę i potrzebę uznali, że przyszły popyt musi trafić na odpowiednią podaż ryb (głównie karpia).Tutejszy bestwiński  lud wpisał się w ten śląski rybi geniusz. A jego ukoronowaniem był złoty medal na wystawie w Paryżu. Miejscowy dzierżawca Adolf Gasch zrobił w Paryżu furorę swoją specjalnie wyhodowaną rasą karpia tzw. Karpia Polskiego. Mieszkańcy w centrum wsi postawili karpiowi pomnik.

  Spotkanie z Jasną Panienką.  Rzecz zdarzyła się późną już nocą. Miejscowy ksiądz jechał wezwany do chorego do chałupy nad jarem. Wiózł święte oleje i Wiatyk. Było już ciemno i koń potknął się o kamień na drodze a Najświętszy Sakrament wpadł do źródełka na drodze. Jakaś jasność zawładnęła źródełkiem a woda zaczęła jakoś dziwnie bulgotać. Ksiądz zsiadłszy z konia próbował wydobyć Hostię. Pomimo wysiłków nie udawało mu się to. Woda nie dość, że zimna to okazała się sięgać głęboko. Nie mógł też dalej jechać  ponieważ konie uparły się i nie chciały dalej ruszyć. Po chwili zgięły kolana jakby przyklękły a łbami przylgnęły do ziemi przy źródełku. Wydawało się jakby ją całowały. Ksiądz pamiętając o chorym,  do którego jechał zaczął się modlić w intencji chorych. Pogrążony w żarliwej modlitwie znalazł się przed wielkim blaskiem. W centrum tej jasności dostrzegł postać Panienki. Była jeszcze jaśniejsza niż otaczająca ją świetlista aura. Zwracając się do niej nazwał Ją „Jasną Panią” i poprosił o pomoc w wydobyciu Najświętszego Sakramentu. Odpowiedź była zaskakująca i dziwna. „Jeśli twoja wiara we mnie jest głęboka…”. Jasna Pani kazała mu umoczyć głęboko korporał w źródlanej wodzie. Po czym oznajmiła, że od tej chwili woda w źródełku stała się świętą i będzie miała cudowną moc. Rzekła też, że ma nabrać wody i  zawieźć ją choremu a ten wyzdrowieje. Jasna Panienka zażyczyła sobie również aby na pamiątkę tego zdarzenia na drzewie została umieszczona kapliczka  a także żeby ksiądz wszędzie wokół  opowiadał o tym co się tutaj zdarzyło.

   Powtórne objawienie. Było chyba wynikiem zaniedbania  księdza z pierwszego objawienia. Kilka lat już minęło a kapliczki jeszcze nie było. Do czasu aż nie trafił tutaj ślepiec z dalekich Moraw. Obładowany żebraczymi torbami i „mruczący” swoje modlitwy spoczął przy źródełku odpocząć. Kiedy przemył twarz wodą wokół zrobiło się jasno. Zobaczył Panienkę. Nic nie mówiła i po chwili zniknęła. Zobaczył Panienkę i od tej chwili widział. Historia ta zrobiła w okolicy duże wrażenie. Miejscowy dziedzic z wdzięczności powiesił w tym miejscu kapliczkę a na pamiątkę tego wydarzenia umieścił tam napis w języku czeskim „Uzdrowienie chorych módl się za nami”.

  Studzienka z cudownym źródełkiem. Od czasu objawień „Jasnej Pani” ludzie zachodzili tu często modlić się. Nazywają Ją teraz „Panienka z Podkępia”. W tym nazwaniu wydaje im się być bardziej bliska i swojska, taka jakaś też trochę własna. Pili wodę, której nigdy nie zabrakło nigdy bowiem nie wysychała. Obmywali się nią również a także zabierali do domów aby się nią dzielić z innymi. Są przekonani w jej dobroczynne działanie. Szczególnie pomocna wydaje im się być w chorobach gardła, oczu i uszu. Samo cudowne źródełko jest obecnie ocembrowane betonowym kręgiem. Wciąż tkwi w drodze a ocembrowanie zabezpiecza je.  Wodę zaciąga „kręcona pompa”. Na kręgu tabliczka z numerem telefonu w razie awarii pompy. Woda ożywcza i smaczna.

   Pierwsze spełnione życzenie Jasnej Pani.  Jasna Pani „zażyczyła sobie” aby obok miejsca objawienia zawisła na drzewie kapliczka. Nie powiedziała postawić czy też wybudować. Wiemy, że Matka Boża preferuje miejsca kultu skromne i z dala od zgiełku. „Zamówiona” kapliczka szafkowa miała zawisnąć na drzewie eliminując także problemy z budową. Podmokły wąski pas ziemi między drogą z cudownym źródełkiem a jeziorem chyba się nie nadaje aby ją tam "stawiać". Ale kapliczka zawisła tam niemal natychmiast po drugim objawieniu.

   Drugie spełnione życzenie Panienki z  Podkępia. Już w pierwszym objawieniu Matka Boża wyraziła życzenie aby ksiądz, któremu się objawiła rozpowiadał wszędzie wokół o tym co się tutaj zdarzyło. I chyba znowuż  sprawę załatwiło dopiero drugie objawienie. To co jednak najbardziej tutaj uderza to fakt iż życzenie Matki Bożej pięknie wciąż się realizuje. Krążąc wokół kapliczki dostrzeżemy mnóstwo kwiatów: sztucznych, ciętych i doniczkowych. Zawsze pali się kilka lub kilkanaście zniczy. Trochę obok worek z zużytymi zniczami. Nie rzuca się w oczy ale pokazuje i dbałość i duże „zużycie„ zniczy. Drzewo z kapliczką i pozostałe obok niego poobwieszane są różańcami i drobnymi wotami. Kamienna tablica na postumencie „Uzdrowienie chorych módl się za nami” oraz kamienny pojemnik do wrzucania do niego próśb i podziękowań.  Z boku kilka ławek aby większa ilość wiernych mogła spocząć. Na ocembrowaniu studzienki nr telefonu aby wezwać  fachowca w przypadku awarii pompy. Wszystkie te ślady bytności miejscowej ludności fascynują. Opowiadają o silnej wierze, przemyślanym dbaniu o to miejsce i o ogromnej miłości do Matki Bożej, ich Panienki z Podkępia.

JC