Wprowadzenia

PRZEDMOWA AUTORA

W całym kraju jest ponad dwieście cudownych źródełek. Przy większości możemy uczestniczyć w Mszach Świętych lub częstszych nabożeństwach. Szczególnie w czasie mających tam miejsce odpustów, rozlega się zachęta do korzystania z nich;

    W północnej Wielkopolsce w Górce Klasztornej w czasie kazania kapłan powiedział: „…korzystajmy z tej wody ze studzienki – znaku żywej obecności Chrystusa.”.

   W  Jasnej Górce w Ślemieniu w Beskidzie Żywieckim emerytowany metropolita krakowski kardynał Franciszek Macharski w kazaniu mówił: „Wierząc w miłosierdzie Boże w postaci ozdrowień z ciężkich chorób, pijemy wodę z tego źródełka. A to jest przecież źródło naszej wiary i miłości do Boga.”.

    Z warmińskiego Gietrzwałdu słychać z kolei wołanie biskupa Józefa Zawistowskiego: „Niech świat pozna. …Wołajcie przez wszystkie radia, we wszystkich gazetach, o Niepokalanej z Gietrzwałdu, o Jej źródełku co uzdrawia,…!”

    U kapłanów odprawiających Msze Święte przy cudownych źródełkach dostrzegalne jest często szczególnie duże zaangażowanie emocjonalne. Duchowe spotkanie tam z wiernymi to okazja do przejścia z miejsca, w którym cuda realizują się dosłownie, dostrzegalnie i namacalnie do świata naszego codziennego życia, gdzie również spełniają się nieustannie ale trzeba umieć je dostrzec i uwierzyć.

    Specyfika miejsca i piękno świata stworzonego wokół sprawia, że u wiernych i turystów nawet szum wiatru staje się modlitwą Pana. Sceptycy wśród turystów, których nie brak również wśród pielgrzymów, zmagają się wewnętrznie z wiarą co do mających tu miejsce cudów. Dylematy te są czasem tak silne, że nawet gdyby Bóg dotknął ich tutaj palcem to wciąż będą to dla nich tylko działania sił przyrody. Wielu jednak wierzących widzi w tych „Bożych znakach” coś więcej. Pomagają głębiej i bardziej świadomie rozumieć otaczający nas świat. Są ukojeniem i radością. Przybywają więc nie tylko po licznie tu uzyskiwane uzdrowienia ale właśnie po ukojenie i radość. Przybywają zarówno starsi jak i osoby młodsze.

   Jan Paweł II w swoich wędrówkach nigdy nie pomijał cudownych źródełek. Ani tych funkcjonujących przy sanktuariach, ani tych z maleńkimi kapliczkami ukrytymi jakby we wioskach, lasach i w górach. Te ukryte, czasem zapomniane i zaniedbane, którym groziło unicestwienie stały się przedmiotem ogromnej troski kardynała Wyszyńskiego. Z jego inicjatywy powstało stowarzyszenie, które wyszukiwało zapomniane i zagrożone miejsca kultu ( w tym cudowne źródełka ) i otaczało je opieką.

   Juliusz Cezar powiedział Veni, Vidi, Vici – Przyszedłem, zobaczyłem, zwyciężyłem. Warto żeby każdy z nas mógł powiedzieć: Przyszedłem,  Zobaczyłem (i uwierzyłem) a jedyny prawdziwy lekarz jakim jest Jezus Chrystus Zwyciężył moje choroby i zmartwienia. Więc wracam radosny! Tego też życzę wszystkim czytelnikom - autor przewodnika Janusz Czubak.

CECHY ŚWIADECTW

   Dostępne nam są świadectwa w kilku postaciach: dokumentacja medyczna, starsza i nowa dokumentacja prowadzona na zlecenie władz kościelnych, stare zapisy i księgi łask oraz najczęściej ustne przekazy tworzące tzw. tradycję.

   Współczesna dokumentacja medyczna. Dzisiaj to ona sprawia zawsze szczególne wrażenie. Przepełniona dramatami konkretnych ludzi, którzy znaleźli się na skraju życia. Naukowy, pedantyczny lekarski zapis beznadziei, który w pewnym momencie zmusza lekarzy do stwierdzenia, że nie rozumieją, że uzdrowienie nie miało prawa się zdarzyć, że jedynym wytłumaczeniem jest cud. Świadectwa zawarte w niepodważalnej dokumentacji medycznej, w pewien zrozumiały przez ludzką naturę sposób, spychają na plan dalszy wagę pozostałych świadectw.

 Dokumentacja prowadzona na zlecenie władz kościelnych. Od wieków miejsca, w których  zdarzyły się spektakularne uzdrowienia cieszyły się zainteresowaniem władz kościelnych. Często kierowano tam specjalne biskupie komisje badające takie przypadki. Poza opisem uzdrowień szczególną cechą badań komisji i sporządzanych raportów jest zagadnienie wiarygodności. Stąd mnóstwo tam zaprzysiężonych zeznań wielu świadków.

   Stare zapisy. Czasem obszerne ale przeważnie lakoniczne. Często spotykamy je w formie naściennych inskrypcji lub malowideł. Współczesnych zaskakuje staropolski język, który niekiedy wydaje się być zabawny. Ale to co zaskakuje najbardziej , nawet całkowicie nieobytego z medycyną ich czytelnika, to niebywała wręcz nieporadność w opisie dolegliwości jakim ci ludzie ulegli.

   Przekazy tworzące najczęściej ludową tradycję. Jeszcze sto lat temu stan wiedzy medycznej był praktycznie żaden. Jeśli więc spojrzymy w rozległe tereny całkowicie pozbawione nawet tej marnej według dzisiejszych standardów opieki medycznej, to nie będzie dziwił fakt, że ludzie tak naprawdę nie wiedzieli co im dolega nie mówiąc już o nazwaniu choroby. W ludowych przekazach dominującą pozycję zajmują „przejrzenia „  odzyskanie wzroku często po wielu latach ślepoty. Piszący te słowa przez pewien czas bagatelizował te przekazy widząc w nich raczej jakiś folklor. Zważywszy jednak na wszystko powyższe trzeba docenić wagę tych przekazów. Szybkie a często prawie natychmiastowe odzyskanie wzroku dla świadków, którzy wiele lat znali osoby, które „przejrzały” nosiły wszelkie znamiona cudu. Nie potrzebowali żadnej dokumentacji i dowodów. Mieli je przed swoimi oczyma. Wielka i radosna była również waga wydarzenia. I wiele lepiej nadawała się do opisu miejsca z cudownym źródełkiem, do budowy przekazów i tradycji niż opisy przewlekłych dolegliwości a potem ozdrowień.  Jakże też wzruszający musi być widok i zachowanie osoby, która odzyskała wzrok.

                                 MOC WODY

     Moc wody z cudownych źródełek. Często pojawia się pytanie do którego cudownego źródełka się udać? Oraz w którym cudownym źródełku woda ma największą moc? Od razu trzeba odpowiedzieć, że są to źle zadane pytania. Powinny brzmieć przy którym cudownym źródełku otrzymuje się najwięcej łask i uzdrowień. I tu również trzeba się zatrzymać. Próba odpowiedzi byłaby bowiem co najmniej nietaktem i nieuprawnioną ingerencją w sprawy Boże. Najświętsza Maryja Panna i święci patronowie mocą Bożą udzielają łask i uzdrowień kiedy chcą, jak chcą i gdzie chcą. Kapłan przy cudownym źródełku w Częstochowie zanim poświęcił pobraną ze źródełka wodę pytał w jakim celu została pobrana. Czy ma to być woda święcona czy woda w celach leczniczych. Tej w celach leczniczych nie święcił. Zapytany dlaczego, odpowiadał. „Ja się w sprawy Matki Bożej nie wtrącam. Ja robię swoje a Ona swoje.”

   Turysta wybiera się do cudownych źródełek wiedziony ciekawością i swoistym, wiadomym sobie albo i nie, natchnieniem. Pielgrzym kieruje się tam wypełniony tchnieniem Ducha Świętego bądź też subtelną inspiracją Matki Bożej. To decyduje, które z nich wybierzemy. Pragnienie  udania się do konkretnego cudownego źródełka pojawia się często przypadkiem i często z trudną do określenia przez nas motywacją. Nie bójmy się tam właśnie nieść naszych trosk i nadziei i tam oczekiwać łask i uzdrowień.

NIE LEKCEWAŻMY TRADYCJI

   Łaski i uzdrowienia z Woli Bożej spływają w sposób dla nas trudny do jakiegoś rozumowego ogarnięcia.  Chcielibyśmy pewnie aby cudowne źródełka funkcjonowały trochę jak apteki.  Tymczasem spływają one także na osoby niewierzące. Wiele jest świadectw o tym, że woda z cudownych źródełek podana z wiarą i modlitwą osobom niewierzącym zadziałała z niebywałą mocą łask.  Wiele, jeśli nie większość,  cudownych źródełek wydaje się być jakby skryta po lasach, wioskach  i górach. Nie ma tam święcących krzykliwych neonów „Apteka – samo zdrowie”. Jednocześnie jednak  ilość cudownych źródełek i ilość otrzymanych tam łask wydaje się być jakby głośnym wołaniem Matki Bożej i świętych pośredników – „Przybywajcie tutaj!”.

   Nie jest prawdą, że tradycję tworzą głównie ludowe przekazy, którym przypisuje się niekompetencje w medycznym rozpoznaniu i pewną naiwność. Wystarczy spojrzeć na dwa odległe od siebie zaledwie o 54 kilometry sanktuaria prowadzone obecnie przez ojców dominikanów w Jarosławiu i w Borku Starym. I tu i tam zanim powstały ośrodki kultu i zamieniły się w obecne sanktuaria,  pierwsze w pewnym sensie były cudowne źródełka. W Borku Starym pojawiło się ono w 1336 roku natomiast w Jarosławiu w 1381 roku. Oba obdarzone wyjątkowymi łaskami Matki Bożej. Oba mocno słynące z tego, że „obdarowanych” łaskami od wieków po dzień dzisiejszy jest bardzo wielu ludzi. O ile jednak w Jarosławiu chętnie i skwapliwie zbiera się świadectwa i dokumenty o tyle w Borku Starym jakby nie przykłada się do nich wagi. Tradycja wydaje się być tutaj istotniejsza, a łaski dokonują się w ciszy. To, że wiele ośrodków „pracuje” w ciszy i odosobnieniu jest jakąś specyficzną formą działania Matki Bożej. To „na uboczu” należy chyba rozumieć: poza hałasem świata. A w owej niedocenianej tradycji bez dokumentów i medycznie sprecyzowanych skutków jest właśnie coś „Maryjnego”. Owa cisza i zagubienie pozornie tworzy zasłony i utrudnienia, ale tak naprawdę sprzyja stworzeniu bardziej bezpośredniej relacji, możliwości  prawdziwej i pełnej pokory  werbalizacji próśb i jakby czytelniejszego dotknięcia łask.

   Tradycja, te niedoceniane przekazy, są więc jakby ochroną i zasłoną, którą trzeba sercem odgarnąć i wystawić to serce, nasze zdrowie i osobowość na  Boże łaski.