BOCHNIA MUROWIANKA
CO POTRAFIĄ SNY
W pamięci mieszkańców Bochni tkwi jeszcze jej obraz z czasów kiedy wokół były chaszcze a tynk kapliczki odpadał płatami. Tkwi tam taka ponieważ zachodzili tam zawsze i często. Dzisiaj cieszą się z nowego oblicza kaplicy i jej otoczenia ale niektórym żal dawnego „nieoswojonego” klimatu.
Jak dotrzeć. Do leżącej na wschód od Krakowa Bochni jedziemy autostradą A4 27 kilometrów. Szukamy ulicy Brzeźnickiej w południowo wschodniej części miasta. Dwa kilometry od centrum i około 300 metrów od niej na stoku opadającym ku centrum miasta wypływa cudowne źródełko.
Źródełko. Spod kapliczki wyglądającej jak niewielki kościółek wypływa źródełko. Nigdy nie zamarza i nigdy nie wysycha. Wierni z całej Bochni wierzą w jego cudowną moc i czerpią z niego wodę. Woda ma znakomite walory smakowe ale kolejkom bochnian nie o jej smak chodzi. W dni powszednie co rusz ktoś zajeżdża nabrać wody ze źródełka. Wielu z nich przysiada na chwilę. Ten zatopiony w zieleni zagajnik pełen jest akacji, kasztanowców i lip. Zanim się wzięto za zagospodarowanie tego miejsca miało ono w swoim charakterze coś z zagubienia, oazy ciszy, jakiejś ucieczki w naturalne miejsce, w prostotę i jakiś niepowtarzalny urok. Niedawno kapliczkę odremontowano, dobudowano zakrystię i wyłożono kostką brukową plac obok. Dobudowana zakrystia zachwiała nieco klasycystyczne proporcje kapliczki. Zmiany były jednak konieczne bowiem to szczególne miejsce upodobało sobie bardzo wielu wiernych. W maju sprawowane są tu nabożeństwa o godz. 19. W sezonie letnim w każdy czwartek ma miejsce Msza Święta o godz. 18.30 a w pierwszą niedzielę każdego miesiąca apel jasnogórski.
Kapliczka obłożona legendami. Uroczy zakątek wśród wzgórz wiąże ze sobą mnóstwo legend. W drodze do Szczepanowa zatrzymał się tutaj święty Stanisław. Schronienie przed tatarami znalazła tutaj święta Kinga. Wizyty wielkich świętych w tym miejscu nie są udokumentowane. Nieco śladów znajduje legenda o istnieniu w tym miejscu kościoła. Legenda ta mówi, że cudowne źródełko wypływa w miejscu gdzie przedtem stała chrzcielnica. Ujmująca jest też historia budowy kaplicy i obecności w niej rzeźby Matki Bożej.
Sny w rodzinie Łosików. W rodzinie tej z pokolenia na pokolenie przekazywano sobie legendę, że w miejscu ruin dawnego kościoła powstanie kapliczka, która zamieni się w świątynię Bożej Chwały. Przodkowie Łosików miewali też często podobny sen. Pojawiał się w nich ksiądz, który między drzewami rozkładał liturgiczne szaty i jakby szykując się do mszy rozkładał naczynia mszalne. Tak to trwało do połowy XIX wieku do czasów trzech braci Łosików, górników z zawodu: Michała, Wincentego i Tomasza. Ich matka miała we śnie objawienie, że jest już na świecie człowiek, który zbuduje kaplicę Najświętszej Maryi Pannie. Natomiast Michałowi Łosikowi Matka Boża we śnie nakazała udać się do niejakiego Czyża, u którego otrzyma to czego zażąda. I rzeczywiście wyprosił u niego figurę Matki Bożej Anielskiej. Michał Łosik wraz z braćmi w 1854 roku wybudowali Matce Bożej kaplicę na gruncie ofiarowanym przez ich sąsiada. Dzisiaj kiedy kaplica przybrała wygląd małego kościółka jakby się dopełniają rodzinne sny o tym, że kapliczka zamieni się w świątynię Bożej Chwały.
Anielska figura Matki Bożej Anielskiej. Dzieje figury można nazwać długą i uciążliwą tułaczką. Pierwotnie figura znajdowała się w kościele bocheńskich bernardynów. Po jego rozebraniu trafiła do postawionego w 1794 roku kościoła w Krzyżanowicach. Historię pielgrzymki figury w 1887 roku spisał Michał Łosik. Dostał ją od niejakiego Czyża, do którego we śnie skierowała go Matka Boża. Czyż wypożyczał figurę bocheńskim górnikom do stawiania na ołtarzu w Boże Ciało a kupił ją od Łapińskiego. Figura była podarunkiem od jego krewnego krawca Gargula. Ten przywiózł ja do Bochni z Krzyżanowic gdzie wyprosił miejscowego proboszcza o darowanie mu jej. Kilka lat temu figurę przeniesiono do kościoła parafialnego św. Jana Nepomucena. Natomiast w kaplicy na Murowiance znajduje się jej kopia.
Uzdrowienia. Od 160 lat pielgrzymi przybywają do słynącej z wielu łask figury Matki Bożej Anielskiej. Niemal od samego początku kiedy pojawiła się w kapliczce ożywił się i wzrastał Jej kult. Michał Łasik, który opisał wędrówkę figury prowadził również kronikę kaplicy. Zanotował tam między innymi historię bocheńskiego górnika Morysa Szwarca. Jego dwójka dzieci w wieku 7 i 3 lat straciły wzrok. Bezradni lekarze stwierdzili, że tylko cud tu może pomóc. Strapiony górnik przyprowadził dzieci do kapliczki, pomodlili się przed Matką Bożą Anielską, przemyli oczy dzieci wodą ze źródełka i wrócili do domu. Po południu obojgu powrócił wzrok. Takich łask i cudów Michał Łasik zanotował w kronice 65. Dzisiaj również księga łask w kaplicy wypełnia się szybko podziękowaniami. Pojawiają się również wota i podarunki takie jak dwa fotele w prezbiterium kaplicy darowane przez młode małżeństwo za uzdrowienie ich córeczki.
Kaplica. Zbudowano ją w stylu neoklasycystycznym z kamienia i cegły. Kryta jest dachówką i blachą z baniastą wieżyczką, sygnaturką, latarnią i ostrosłupowym daszkiem. Elewację frontową zdobią pilastry i półkoliście zamknięty portal. W środku ołtarz główny, dwa boczne i niedawno dostawione prezbiterium. W ołtarzu głównym statua Matki Bożej Anielskiej z Dzieciątkiem. Matka Boża stoi na półksiężycu i otoczona jest złocistymi promieniami. Prawdopodobnie wkrótce po wybudowaniu powstał tu też niezwykle ciekawy cykl czternastu obrazków „Taniec śmierci”. Jest dziełem nieznanego malarza ludowego. Wzorowany jest na podobnym cyklu w kościele ojców bernardynów w Krakowie. Te rozpowszechnione przed wiekami cykle ilustrowały dialog Śmierci z ludźmi, którzy muszą pogodzić się z jej wszechwładzą i reprezentującymi różne stany. Niewykluczone, że pojawienie się w kaplicy tego cyklu jest reminiscencją faktu, że gdzieś tutaj znajdował cmentarz epidemiczny. Być może nazwa Murowianka pochodzi od Morowianka – ofiar „morowego powietrza”.
JC