BOROWY JAR

PERŁA WŚRÓD TRAS TURYSTYCZNYCH

Z „PERŁĄ ZACHODU” POŚRODKU

    Cudowne właściwości źródełka można by dzisiaj określić bardziej mianem pozostałości kulturowej. Jest ono jednak wyjątkowe ze względu na umiejscowienie. Wiedzie bowiem do niego  sześciokilometrowa trasa turystyczno-spacerowa o niebywałych walorach widokowych, przyrodniczych i historycznych.

JAK DOTRZEĆ. Dotarcie do Borowego Jaru nie powinno nastręczać kłopotów, z wyjątkiem chęci zbliżenia się do niego samochodem. Borowy Jar przylega do Jeleniej Góry od strony północno-zachodniej. Znajdując się na drodze krajowej nr 3 Szklarska Poręba – Wrocław możemy dostrzec kopułę wieży widokowej, przy której rozpoczyna się trasa Borowego Jaru. Samochód niestety trzeba będzie gdzieś tutaj pozostawić. Najlepiej na parkingu supermarketu przy ulicy Jana III  Sobieskiego lub na parkingu przy Urzędzie Pracy.

Schronisko „Perła Zachodu” to cel licznych spacerów jeleniogórzan, którzy po drodze mijają cudowne źródełko.(foto-jc)

Co to jest Borowy Jar. Powstał on w czasie topnienia lądolodu. Rzeka żłobiąc swe koryto w mało odpornych na erozję osadach natrafiała na bardziej odporne od nich starsze skały i rozcinała je. Odsłoniła dawne formacje skalne, przez które z trudem się przedzierała. Przełomy Bobru koło Jeleniej Góry do dzisiaj zachowały miejscami bardzo dynamiczny charakter. Potęga płynącej wody ukształtowała przepiękną dolinę, która dawniej była jednym z ulubionych miejsc spacerowych  przedwojennych jeleniogórzan. Trzeba być jednak przygotowanym na to, że pytając ich dzisiaj o sposób dotarcia tam, bardzo często nie wiedzą, lub też w ogóle nie wiedzą co to jest. Nie dziwi to zwarzywszy, że przez wiele lat Bóbr funkcjonował jako ściek miejscowej fabryki wiskozy. Smród jaki panował w Borowym Jarze był nie do wytrzymania i odstraszał wszystkich. Czarujące obecnie schronisko z restauracją  „Perła Zachodu” przez trzydzieści lat nazywane było „Perłą smrodu”. Ostatnimi czasy przy znacznie poprawionej czystości wód Bobru miejsce to wróciło do łask oferując nasycenie atrakcji w stopniu mało gdzie indziej spotykanym.

Białe i szumiące grzywy na Bobrze zapraszają kajakarzy górskich. (foto-jc)

Od wieży do wieży. Proponowana trasa rozciąga się pomiędzy dwiema wieżami  owianymi  bardzo długą i ciekawą historią. Większa jej część  biegnie doliną Bobru. Wąskie dno doliny sprawia, że rzeka  i jej rozlewiska utworzone przez tamy znakomicie nadają się dla kajakarzy, w tym również kajakarzy górskich, ponieważ miejscami jej wody są wyjątkowo narowiste. Strome zbocza, często urwiste, z licznymi wolno stającymi skałkami, to ulubione miejsca treningu młodych wspinaczy. Wśród takich widoków wtopionych w ujmującą przyrodę wytyczono trakt rowerowy częściowo wylany asfaltem, a częściowo wyłożony kostką. Sporo rowerzystów i dużo rolkarzy wykorzystuje możliwości jakie im ta trasa sprawia. Spacerowicze i turyści również chętnie z niej korzystają, tym bardziej, że przebiega tędy nie tylko europejska trasa rowerowa, ale również szlaki turystyczne, trakt spacerowy oraz Karkonoska droga Świętego Jakuba. Trasa zaczyna się przy wieży Krzywoustego, a kończy przy wież y w Siedlęcinie. Po drodze urozmaicają ją: zabytkowy wiadukt, cudowne źródełko, zabytkowe obiekty hydrotechniczne oraz wyjątkowej urody schronisko „Perła Zachodu”

     WIEŻA KRZYWOUSTEGO. Stoi na zalesionym pięknymi bukami wzniesieniu, zbudowanym ze starych gnejsów i granitów. Miejsce, w którym zbiegają się rzeki Bóbr i Kamienna jest też górnym wylotem Borowego Jaru. Wzgórze przed wiekami zajmowała warownia Krzywoustego, po której praktycznie nie zostało już śladu. W 1911 roku dla upamiętnienia 800-lecia byłej warowni postawiono wieżę widokową. Odremontowana w 2010 roku jest bezpłatnie udostępniana turystom. Kręte schody prowadzą na szczyt, z którego podziwiać można nie tylko Jelenią Górę ale również sudeckie pejzaże.

     WIADUKT. Tuż na początku Borowego Jaru brzegi Bobru łączy  jeden z najładniejszych w Polsce,  strzelisty wiadukt kolejowy. Ten, który oglądamy, pochodzi z lat 1951-54. Jest on osadzony na filarach starego z roku 1866, stanowiącego ważny element linii kolejowej łączącej Jelenią Górę ze Zgorzelcem i dalej z Berlinem. Wsparty na jednym elipsoidalnym łuku wysokim na 33 metry, stwarza możliwości ujrzenia zapierających dech w piersiach widoków. Dodatkowych atrakcji „z dreszczykiem”  dostarczają widoki pod nogami ponieważ jego konstrukcja jest ażurowa.

CUDOWNE ŹRÓDEŁKO I WODA. Źródełko wraz z „Perłą Zachodu” jest najczęstszym celem spacerów. Woda ze źródełka jest bardzo smaczna. Często  spotkać można jeleniogórzan spacerujących z pojemnikami na wodę, którą wykorzystują do parzenia kawy i herbaty. Nie ma żadnych przekazów o jej leczniczych właściwościach. Obudowany kamiennymi blokami wypływ znajduje się w zboczu góry zwanej „Kapliczna”.

Źródełko dawniej weryfikujące prawdomówność dzisiaj pełni rolę strażnika szczerości miłosnych wyznań.(foto-jc)

Sądy Boże prawdomówności. Cudowność źródełka wiąże się z pewną starą legendą. Moc wody udowodniła winę pewnemu rycerzowi z pobliskiego Siedlęcina. Trzy swoje żony, jedną po drugiej, skrycie otruł. Przed sądem zeznawał, że zabił je z powodu zdrady co było wówczas istotną okolicznością wagi usprawiedliwienia. Okazało się jednak, że na rozprawę stawiły się duchy niewiast i bez szwanku wypiły wodę z cudownego źródełka, któremu przypisywano już wtedy moc uśmiercania dopuszczających się zdrady małżeńskiej. Rycerz z kolei nie przeżył próby z wodą, która zabiła go za kłamstwo i zdrady, których się dopuszczał. Gdy tylko dotknął ustami wody upadł na ziemię, a jego ciało skurczyło się i pociemniało. Według podań miały się tu w średniowieczu odbywać „Sądy Boże” , na których sądzono rycerzy i czarownice.

Uwaga na czarny i owłosiony język. Stare podania nie poszły w zapomnienie i jeleniogórscy mieszczanie długo kultywowali wiarę  w cudowną moc wody ze źródełka. Przynoszona do domów woda miała zapobiegać „skokom w bok”. Strzegła cnoty córek statecznych mieszczan, a ich samych przymuszała do zachowywania dobrych obyczajów i strzeżenia cnót małżeńskich. Dzisiaj lubią tu przyjść zakochani, aby po wypiciu wody wyznać sobie miłość i pokazać potem języki bowiem „kto skłamie temu język poczernieje i obrośnie sierścią”.

     URZĄDZENIA HYDROTECHNICZNE. Fałszywe pieniądze z „Końca świata”. Spacerując nad Bobrem  oglądamy elementy zabudowy hydrotechnicznej, której celem jest piętrzenie wody dla wykorzystania hydroenergetycznego.

Początkowo są to śluzy i jazy i przepływki. Urządzenia te dochodzą niemal do „Końca Świata” jak od dawna nazywa się sztucznie utworzoną wyspę na Bobrze w Borowym Jarze. Na jej krańcu ulokowana jest niewielka elektrownia wodna Bobrowice III. Niedostępna dzisiaj wyspa kiedyś  była celem atrakcyjnych podmiejskich wycieczek. W pobliżu, nad trasą do „Perły Zachodu”, ulokowane były liczne posągi, groty i ogrodowe budowle tworzące tzw. „Ogród muz”. Nazwa  „Koniec świata” przylgnęła do tego miejsca z wyspą z uwagi na to, że dalej dla spacerowiczów dzikie brzegi Bobru były już niedostępne. W obiektach hydroelektrowni istniała prawdopodobnie w czasie wojny tajna niemiecka drukarnia fałszująca brytyjskie funty i amerykańskie dolary.

     SKAŁKI. Droga od „Końca świata” do „Perły zachodu” zaczyna powoli się wznosić. Asfalt zastępuje kostka. Konieczne stają się też barierki ochronne. Stare granitognejsy oraz granity przecięte są tutaj przez Bóbr na głębokość 80-100 metrów. Idąc dróżką pochylamy głowę chcąc oglądać rzekę. Miejscami zaś ostro trzeba zadzierać głowę chcąc dojrzeć szczyty skałek. Wyraźna kulminacja wzniesień oraz wzgórz ozdobionych licznymi skałkami z obu stron Bobru przy kilkudziesięciometrowej różnicy poziomu między szczytami wzniesień, a poziomem rzeki podkreśla przełomowy charakter doliny.

    PERŁA ZACHODU. W 1927 roku powstała  gospoda Turmsteinbaude  przerobiona w 1950 na typowe, z bazą noclegową i restauracją, schronisko „Perła Zachodu”. Droga przy skałkach urywa się dosyć gwałtownie przechodząc w parking przed schroniskiem (można tutaj dojechać od strony Siedlęcina). Obiekty schroniska od tej strony prezentują się dosyć bajkowo. Fikuśna drewniana  zabudowa z kamienną wieżą widokową raduje oczy dzieciaków.  Starsi nie potrafią skrywać zachwytu z drugiej strony schroniska. Niezależnie czy przybyli tu sami czy z sympatią ogarnia ich romantyczny klimat tego miejsca. Możliwość  wypicia kawy czy napojów chłodzących na zewnętrznym tarasie jest i

Schronisko „Perła Zachodu”, dawniej gospoda Turmsteinbaude, na przedwojennej widokówce.

odpoczynkiem i chwilą, w której wchłaniane widoki na długo pozostają w pamięci gości. Wejście na kamienną kolistą wieżyczkę przylegającą od południa do schroniska prowadzi z dosyć wąskiego tarasu ciągnącego się wzdłuż całego schroniska. Jest ono jakby przyczepione do stromego, a miejscami nawet urwistego brzegu jeziora Modrego. Na przeciwległym brzegu Bobra i jeziora Modrego wznosi się malownicza wysoka skała Wieżyca. Kamiennymi  schodkami można zejść do dwuprzęsłowego mostku zawieszonego nad jeziorem.

SIEDLĘCIN. Unikat świeckiego gotyckiego budownictwa. Nie jest trudno trafić w Siedlęcinie do Wieży Książęcej. Jej masywna sylwetka już z daleka jest dobrze widoczna. Niewprawne oko przejezdnego, prędzej może zobaczy w tych obiektach coś w rodzaju udziwnionych popereelowskich elewatorów niż jeden z najcenniejszych zabytków gotyckiego budownictwa świeckiego. Książęca wieża mieszkalna w Siedlęcinie to jeden z najbardziej okazałych i najcenniejszych tego typu zabytków w Europie. Jej budowa rozpoczęła się prawdopodobnie w 1313 roku z inicjatywy księcia jaworskiego Henryka I. Obok funkcji mieszkalnej była też obiektem obronnym otoczonym murami oraz fosą. Kontrolowała ona  w tym miejscu ważny szlak handlowy.

  Jeszcze niedawno nad wieżą nie sprawowano praktycznie żadnej opieki. Od 2011 r. jest własnością Fundacji „Zamek Chudów” w Chudowie. Dzikie przeróbki  porzuconej wieży nie zniszczyły jednak jej pierwotnego wyglądu. I znawcy i przypadkowi turyści odnajdują tutaj dużo autentyzmu. Solidne, bez mała 700 letnie, drewniane stropy, belkowania, słupy, odrzwia i średniowieczne malowidła oraz znaleziska archeologiczne  tworzą, jak mówią fachowcy zajmujący się tym obiektem, „tajemniczy, historyczny klimat”.

Jedyne na świecie świeckie freski o rycerzach okrągłego stołu i to liczące już prawie 700 lat. Ten największy skarb wieży mieści się w reprezentacyjnej sali na trzecim poziomie. Ścienne polichromie na ponad 33m2 ściany wykonał  nieznany nam z imienia mistrz ze Szwajcarii na zlecenie księcia Henryka I Jaworskiego około 1345 roku. Technika wykonania malowideł zwana jest al secco. Na wyschnięty tynk, wcześniej skropiony wapienną wodą nakładano farby. W wieży dziełem tego artysty jest wielka postać świętego Krzysztofa oraz ciąg obrazów ilustrujących przygody Sir Lancelota z Jeziora. Ten najsłynniejszy rycerz okrągłego stołu nie doczekał się w Europie żadnego średniowiecznego przedstawienia w postaci fresków. Siedlęcińskie malowidła są więc unikatem na skalę światową.

JC