CZĘSTOCHOWA
ŹRÓDŁO KTÓRE OBMYWA RANY NARODU
Cudowne źródełko przy Sanktuarium Zranienia Jasnogórskiej Ikony Matki Bożej
Cudowne źródełko w Częstochowie funkcjonuje poza głównym nurtem pielgrzymek. W pewien swoisty sposób nie przeszkadza i nie zasłania ważniejszych spraw jakie dzieją się na Jasnej Górze. A jednak jego związek z mającymi tu miejsce wydarzeniami sprawił, że stało się centrum i sercem osobnego sanktuarium.
Jak dotrzeć. Źródełko odwiedzane jest znacznie częściej przez pielgrzymów niż turystów. Ale i wśród pielgrzymów nie brak osób, które nigdy u niego nie były i takich, które ze zdziwieniem się o nim dowiadują. Dotrzeć tam jest bardzo łatwo. Ulica św. Barbary, ta na której znajduje się najwięcej drewnianych kramików z dewocjonaliami i pamiątkami, rozpoczyna się praktycznie przy placu z głównym wejściem do jasnogórskiego sanktuarium. Trzeba zejść w dół tą ulicą około 800 metrów aby dotrzeć do kościoła św. Barbary. Za nim znajduje się kaplica i źródełko. Dotarliśmy do „Sanktuarium Zranionej Jasnogórskiej Ikony Matki Bożej”. Cały kompleks tworzą klasztor paulinów (niezależny od jasnogórskiego), kościół św. Barbary i zbudowana nad sławnym źródełkiem kaplica. Jest to drugie obok Jasnej Góry miejsce uświęcone tradycją cudów i modlitw, do którego tak licznie przybywają pielgrzymi w Częstochowie.
Jak powstało źródełko. W roku 1430 obrabowano jasnogórski klasztor. Napastnicy usiłowali wywieźć również Obraz. Jednak konie ciągnące wóz z łupami od pewnego miejsca nie chciały dalej ruszyć. Rozzłoszczeni rabusie zrzucili wizerunek na ziemię. Powracający do klasztoru mnisi, którzy ujrzeli zbezczeszczony Wizerunek Matki Najświętszej, padli na kolana i przepraszali Bogarodzicę. Wtedy według tradycji obok wytrysnęło źródełko. W oczywisty sposób paulini uznali wodę za Dar Boży i oczyścili nią obraz z błota.
Rabusie zadają rany Wizerunkowi. Rozgłos Jasnej Góry i wota zwabiły rabusiów. Okazali się nimi husyci z pogranicza Czech i Moraw, bardzo wówczas agresywna odmiana protestantów. Przewodził im zaś kniaź wołyński Fedor Ostrowski oraz dwóch polskich szlachciców: Jakub Nadobny z Rogowa i Jan Kuropatwa z Łańcuchowa. 16 kwietnia 1430 roku dokonali oni aktu sprofanowania i zniszczenia obrazu. Obraz Matki Bożej wyrwali z ołtarza, wynieśli poza kaplicę, porąbali szablami a na sam koniec, według Jana Długosza, przebili mieczem.
Dzisiejszy stan wiedzy podważa opis Długosza o ranach zadanych mieczem. Nie jest też przekonująca teza o przypadkowych zarysowaniach podczas odrywania srebrnych blach zdobiących obraz. Charakter cięć dowodzi, że były zadane bronią lekką i ostrą oraz… że stanowiły brutalny akt nienawiści.
Uroczysty powrót. Wieść o napadzie mocno zaszokowała współczesnych. Jan Długosz podaje nawet, że król Jagiełło rozważał w związku z tym zajściem podjęcie kroków wojennych. Obrazoburcze ciosy zadane Wizerunkowi wzięły się z napięć religijnych w sąsiednich Czechach. W Polsce natomiast skutkowały spotęgowaniem emocjonalnej więzi narodu z Jasną Górą i uczyniły z niej wyjątkowo wrażliwym miejscem w świadomości i sercach Polaków. Na polecenie króla obraz przewieziono do Krakowa. Powierzony Radzie Miejskiej przechodził wyjątkową jak na czasy średniowiecza konserwację. Jednocześnie prowadziła ona proces przeciw obrazoburcom. Odrestaurowany Wizerunek Bogarodzicy Jagiełło ozdobił srebrnymi blachami, złoconymi i grawerowanymi. Na Jasną Górę Obraz wrócił w uroczystej procesji, która stała się narodową pielgrzymką wynagradzającą, a której król nadał wagę aktu rangi państwowej.
Woda, uzdrowienia i świadectwo. Pielgrzymi chętnie ją piją. W 1998 roku przeprowadzono analizę składu chemicznego. Potwierdzony został skład z zawartością minerałów wywierający leczniczy i wzmacniający wpływ na organizm człowieka. Jednak to nie naturalne uwarunkowania ściągają tutaj pielgrzymów lecz zdarzające się tutaj przypadki cudownych uzdrowień. Obok źródełka przy kiosku z dewocjonaliami znajduje się miejsce, w którym regularnie jeden z ojców paulinów święci zakupione dewocjonalia oraz pobraną ze źródełka wodę. Jednak przed poświęceniem wody pyta pielgrzymów o to, które pojemniki przeznaczone są na wodę święconą, a które na wodę do celów zdrowotnych. Każe je rozdzielić i święci tylko tę wodę, która ma takie przeznaczenie. Pielgrzymi często są taką sytuacją zaskoczeni. Czasem można usłyszeć odpowiedź, któregoś z ojców w lekko żartobliwej formie: „Ja robię swoją robotę a Matka Boża swoją. W Jej sprawy nie mogę się wtrącać.”
W Jasnogórskich Kronikach odnotowanych jest ponad 50 przypadków cudownych uzdrowień osób, które z wiarą zażywały wody z cudownego źródełka. Jedno z najbardziej znanych zeznań, przytaczane w różnych publikacjach i folderach znajduje się w kronice „Jasna Góra” w numerze 5 z 2011 roku na stronach 6-7. Zeznania te spisał, przyjął przysięgę i stwierdził autentyczność podpisów o. Melchior Królik OSPPE. Oto ono: „Dnia 9 października 2006 roku na Jasną Gorę zgłosiła się p. Helena T. urodzona 1 lutego 1930 r. w celu w celu przedstawienia doznanej łaski uzdrowienia. 23 marca 2006 r. prześwietlenie płuc wykazało u niej nowotwór lewego płuca – zeznająca pokazała kliszę RTG. Prześwietlenie zrobiono z powodu zapalenia oskrzeli i osłabienia (brak tchu). Lekarze zdecydowali, że konieczna jest operacja usunięcia guza. Pacjentka nie wyraziła na nią zgody, woląc umrzeć, gdyż miała już 75 lat. Nie zatrzymano jej w szpitalu gdyż nie było wolnego miejsca. Gdy powróciła do domu, napiła się wody ze źródełka przy paulińskim kościele św. Barbary w Częstochowie i przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej modliła się: „Matko Boża Jasnogórska, Ty jesteś najlepszą lekarką, jak Ty mi nie pomożesz, to nikt mi nie pomoże. Jeśli taka jest wola Boża, to mnie ratuj i uzdrów. Ojcze Święty Janie Pawle II, wstaw się za mną u Maryi, tak jak ja modliłam się po zamachu na twoje życie”. Kobieta zeznała, że pełna ufności zawierzyła Maryi swoje życie i spokojna poszła spać. Nazajutrz - 24 marca 2006 r.- powróciła do szpitala, gdzie zwolniło się miejsce. Lekarz przebadał ją bardzo dokładnie, a kiedy ponownie zrobił USG, nie znalazł żadnego guza. Odesłał więc ją do szpitala specjalistycznego, aby zrobiono dokładnie wszystkie badania.
Ku ogromnemu zdziwieniu lekarzy okazało się, że płuca są czyste. Nie potrafili tego wytłumaczyć, ale wypisali pacjentkę, co potwierdza przywieziona przez nią karta informacyjna. Kobieta jest przekonana, że po raz drugi została uzdrowiona przez Matkę Bożą Jasnogórską. Wcześniej w marcu 1969 r., została uzdrowiona z choroby kobiecej – złośliwy nowotwór z przerzutami. Również wtedy modliła się do Matki Boże Jasnogórskiej i napiła się wody ze źródełka przy św. Barbarze. Od tamtej pory p. Helena często przybywa na Jasną Górę, dziękując Jasnogórskiej Pani za ocalenie życia i łaskę uzdrowienia.”
Rysy na obrazie stały się Zranieniami Oblicza Maryi. Pauliński pisarz Piotr z Rozprzy w swoim dziele z 1523 roku Historia pulchra pisał, że znaki zniewagi, cięcia i rany pomimo trzykrotnego nakładania farb nie dawały się zamalować. Wielu historyków uważało, że jest to typowa średniowieczna poetycka opowieść. Jednak nowe badania, szczególnie przeprowadzone przez konserwatora Wojciech Kurpika w 1983 roku potwierdziły tradycję zanotowaną przez Piotra z Rozprzy. W dziele paulińskiego pisarza okoliczności pierwszej renowacji obrazu w Krakowie są nieco tajemnicze. Pracujący na dworze Jagiełły malarze ruscy trzykrotnie nakładali farbę na zranienia. Za każdym razem jednak farba spływała odsłaniając rysy. Król kazał sprowadzić malarzy cesarskich. Ci kpili sobie z poprzedników. Naprawa i dla nich była trudna. Udała się dopiero za trzecim razem.
Rysy i zadrapania. Obecnie przy klasztorze jasnogórskim działa specjalna Komisja Konserwatorska. Orzeczenia wysokiej klasy specjalistów od strony technicznej są wiążące. Komisja ta wniosła również dużo wiedzy na temat powstania rys i ich dziejów przez wieki. Staranne badania zapobiegają też próbom ośmieszania czy też różnym formom nadużycia. Wśród nich znalazła się chociażby informacja o tym, że rany się powiększają. Okazało się, że zaobserwowane różnice powodowane są niewielkimi zmianami siły oświetlenia, kąta jego padania oraz osiadaniem pyłu i kurzu.
Rys jest ich łącznie ponad trzydzieści. Niektóre widoczne są tylko na rentgenogramach. Widocznych gołym okiem jest aż dziesięć. Sześć na szyi. Dwie dobrze widoczne, cztery zaś o wiele słabiej. Trzy główne blizny wyraźnie ukazują się na prawym policzku Maryi. Dwie biegną równolegle rozszerzając się ku dołowi w kierunku szyi. Trzecia przecina je poprzecznie na wysokości nosa. Pozostałe są mało widoczne lub też przysłonięte wotami i sukienkami skutkiem czego wielu ludzi po prostu nie wie o ich istnieniu.
Od prawie 600 lat blizny na Obliczu Matki Bożej Jasnogórskiej wrosły w świadomość Polaków kształtując naszą religijną wrażliwość. Stały się nieodłącznym znakiem tajemnicy Krzyża i cierpienia. Są nieodłączną częścią Obrazu Królowej Polski. Zranienia dołączyły się do religijnego działania obrazu a treści, które niosą są na tyle obiektywne, że są czytelne nie tylko dla Polaków.
Kaplica nad studnią ze źródełkiem. W miejscu zniewagi najpierw postawiono krzyż. Wkrótce stanęła tam drewniana a potem murowana kapliczka a wodę ujęto w studzienkę. Obecna została wzniesiona w XVIII wieku. Wystrój nieco jakby ascetyczny koncentruje się na umieszczonym w ołtarzu kopii Wizerunku z Jasnej Góry. Kopułę ozdabiają cztery późnobarokowe freski. Ilustrują one wydarzenia z historii profanacji obrazu. Źródełko ujęte jest zamkniętą u góry marmurową ocembrowiną. Głębokość studzienki wynosi 10,5 metra.
Klasztor i kościół św. Barbary. Budowę kościoła ukończono i konsekrowano go w 1643 roku. Przy kościele wzniesiono również klasztor, który przeznaczono na zakonny nowicjat. Niewielki, i w odróżnieniu od jasnogórskiego, był wielokrotnie dewastowany. Najbardziej w czasie potopu szwedzkiego w 1665 roku. W latach 1769-72 przez wojska rosyjskie, w 1807 przez wojska napoleońskie a w 1809 przez wojska austriackie. W 1864 wskutek kasaty klasztoru przez władze carskie i w końcu przez wojska sowieckie w 1945 roku. Za każdym razem cały zespół klasztorny był odnawiany. W 1891 roku kościół stał się siedzibą nowej parafii św. Barbary. Początkowo posługę w nim prowadzili księża diecezjalni. Obecnie na powrót prowadzona jest ona przez ojców paulinów.
Ciekawym elementem bryły kościoła jest stylizowana na basztę obronną wieża kościoła. Dołem wieloboczna ku górze zaokrąglająca się nawiązuje do żywota patronki kościoła św. Barbary, którą jej ojciec w takiej właśnie wieży zamknął. Epizody z jej życia przedstawia we wnętrzu kościoła cykl barokowych obrazów z końca XVIII wieku. Świętej Barbarze poświęcony jest też barokowy obraz w centralnym polu ołtarza. Prawdopodobnie namalował go w XVII wieku Jan Felicjan Latyński paulin z Jasnej Góry. Malowidło ozdobione jest srebrną sukienką wykonaną techniką trybowania.
Opiekę nad cudownym źródełkiem i kaplicą sprawują ojcowie Paulini z miejscowego klasztoru. W sezonie letnim obok kiosku z dewocjonaliami stały dyżur sprawuje któryś z ojców, u którego można poświęcić nabyte dewocjonalia oraz wodę z e źródełka. Uroczystości odpustowe mają tu miejsce oczywiście 4 grudnia. Jednak przybywający pielgrzymi nawiedzają to miejsce przez cały rok uzupełniając niejako swoją wizytę u tronu Jasnogórskiej Matki Bożej.
JC