DĘBOWIEC
BARDZO OMODLONA „KRANÓWKA”
„Polskie La Salette” przyciąga coraz liczniejsze rzesze pielgrzymów z całego kraju. Tutejsze cudowne źródełko zwane jest symbolicznym ponieważ w rzeczywistości podaje wodę wodociągową. Ta jednak płynąc wzgórkiem z kalwarią i figurami powtarzającymi zdarzenia z La Salette jest wyjątkowo omodlona i często staje się nośnikiem wielu łask. Mówi się, że w szumie wypływającej wody słychać jakby szept nieustającej modlitwy.
Jak dotrzeć. Z Jasła kierujemy się drogą wojewódzką nr 992 w kierunku na Nowy Żmigród. Po około 8 kilometrach skręcamy na prawo i po kolejnych trzech kilometrach docieramy do Dębowca. Nie sposób nie dostrzec wyniosłej bazyliki. Z jej prawej strony znajduje się dosyć obszerny parking.
Dziwny strój Matki Bożej. Dla wielu pielgrzymów wizyta w Dębowcu jest pewnym zaskoczeniem. Bywa, że nie potrafią przełamać pewnych swoich przyzwyczajeń. Obecna w Dębowcu Matka Boża z L a Salette przywdziewa strój chłopki i opowiada o zgniłych ziemniakach. Jej strój nie przypomina w niczym wszystkich znanych dotychczas szat, w których się pojawiała, a które charakteryzowały się jednocześnie i prostotą i pewnym niebiańskim majestatem. Tutaj królewski majestat zawiera się w koronie. Natomiast pozostała część odzieży pełna jest koronek, kwiatów i kolorów. Pod koroną coś w rodzaju czepca, przez ramię przerzucona chusta a spódnicę przykrywa fartuch. Figura w tym wystroju pasuje do sklepu „Desy” wśród lalek prezentujących stroje ludowe z całego świata. Patrząc na strój Melanii, małej dziewczynki, której Matka Boża, się ukazała, widzimy podobne elementy. Matka Boża przyszła do ludzi, do „swoich”. A że to akurat zdarzyło się w tym regionie Francji przywdziała taki a nie inny strój. Przyszła do „swoich”. Przywdziała „ich” strój i pełna troski mówiła o ”ich” sprawach. Ponieważ Melania nie najlepiej rozumiała po francusku Matka Boża przeszła na miejscową gwarę na język „swoich”.
Chociaż nazywają je symbolicznym źródełkiem to uzdrowienia są tutaj liczne i prawdziwe. W rzeczy samej jest to zwykła woda jak to ktoś określił kranówka. Dostępna wiosną, latem i jesienią.
Niektórzy księża przewodnicy informują pielgrzymów, że tutaj nie ma uzdrowień fizycznych. Nie jest to prawda. Znane są przypadki działania tej wody (oczywiście w połączeniu z modlitwą) skutkujące wyjściem i uzdrowieniem z niezwykle ciężkich i uciążliwych chorób i dolegliwości fizycznych. Tak było z panią Karoliną, która mogła się poruszać tylko o kulach. Ubytek kości podudzia i zniszczony staw kolanowy skazywały ją praktycznie na kule do końca życia. Pocieranie nogi wodą od Matki Bożej Saletyńskiej i żarliwe modlitwy pozwoliły jej zamienić kule na laskę a wkrótce i tę odstawić.
Uzdrowienia fizyczne są jednak w cieniu specyfiki wstawienniczej Matki Bożej z dębowieckiej bazyliki: głębokie uzdrowienia duchowe i równie głębokie nawrócenia, uspokojenia sumień i pojednania w rodzinach.
Woda zanim trafi do wypływów w kranach przepływa pod Kalwarią Saletyńską. Kalwaria to po bazylice drugie licznie odwiedzane miejsce modlitwy w Dębowcu. Wzorowana na francuskiej wzniesiona jest w klasztornym parku. Jej poświecenie nastąpiło w 1929 roku. W stacje drogi krzyżowej wplecione są, wykonane z brązu a sprowadzone z Lyonu, trzy figury Matki Bożej. Odtwarzają one trzy fazy objawienia: Matki Płaczącej, rozmawiającej z pastuszkami i wznoszącej się do nieba.
Duchowość saletyńska. Opiera swój charyzmat na objawieniach Maryi Płaczącej dwojgu francuskim dzieciom. Miało to miejsce 19 września 1846 roku w małej alpejskiej wiosce La Salette. Piękna Pani ukazała się z wizerunkiem Ukrzyżowanego na piersiach. Jaśniejący chwałą zmartwychwstania krzyż miał na końcach widoczne młotek i obcęgi. W objawieniu tym Matka Boża swoimi łzami i orędziem przypominała o potrzebie nawrócenia i pokuty. Płacząc przypominała jednak ludziom o źródle ich prawdziwej nadziei i radości.
Saletyni przybyli do Dębowca w 1912 roku. Poświęcenie kalwarii odbyło się w 1929 roku. Napływ pielgrzymów stale wzrastał. Na jednej z głównych uroczystości w 1932 roku przybyło ich ponad 32 tysiące. Obecny wówczas generał Haller ofiarował Matce Bożej swój Krzyż Virtuti Militari. Kalwaria na wzgórku zyskiwała bezustannie na znaczeniu. Przyjęło się uważać, że stała się czymś więcej jak kopią, że stała się jakby faksymile lub filią oryginału. Przyjęło się uważać, że przeświadczenie to w swoisty sposób potwierdziły wydarzenia ze stycznia 1945 roku. W czasie walk miał tu miejsce również atak artyleryjski. Na niewielkiej przestrzeni między kalwaria a bazyliką spadło sześć pocisków. Żaden jednak nie uszkodził figur Matki Bożej. Smutną pamiątką tego okresu i dowodem niebezpieczeństwa są przestrzeliny, które do dzisiaj możemy oglądać, w pozostałych figurach.
JC