GIETRZWAŁD

UZNANIE PRZEZ STOLICĘ APOSTOLSKĄ MARYJNYCH OBJAWIEŃ W GITRZWAŁDZIE UCZYNIŁO TO MIEJSCE JEDNYM Z NAJWAŻNIEJSZYCH OŚRODKÓW KULTU MARYJNEGO W POLSCE

Cudowne źródełko w Gietrzwałdzie zajmuje wyjątkowe miejsce wśród wielu innych. Objawienia, które tu miały miejsce zostały oficjalnie przez kościół uznane. Matka Boża 8 września 1877 roku zapowiedziała też specjalne błogosławieństwo źródełka co uczyniła w kolejnym objawieniu.

Jak dotrzeć. Nie ma z tym żadnego problemu. Miejscowość Gietrzwałd praktycznie przylega do drogi krajowej nr 16. Olsztyn znajduje się w odległości 10 kilometrów natomiast Ostróda 15 kilometrów. Jest jednym z najsłynniejszych miejsc pielgrzymkowych w Polsce. Rocznie sanktuarium odwiedza ponad milion pielgrzymów i turystów.

   O ile obecnie dotarcie tutaj nie jest kłopotliwe, to w czasach PRL-u przybywający do Gietrzwałdu po raz pierwszy, napotykali na dziwne utrudnienia. Władze, które nie mogły ścierpieć licznie przybywających pielgrzymów w swoisty sposób chciały im utrudnić dotarcie. Gietrzwałd zniknął z map, natomiast w różnych miejscach drogi pojawiły się kierunkowskazy i tablice informacyjne mylnie kierujące do innych miejscowości o tej samej nazwie nieraz bardzo nawet odległych.

Objawienia. 27 czerwca 1877 roku wychodząca z kościoła 13 letnia Justynka Szafrańska zauważa na pobliskim klonie coś białego. Kiedy podeszła ujrzała wielką jasność i jakąś białą postać. Opowiedziała o tym mamie i przechodzącemu akurat księdzu proboszczowi Augustynowi Weichselowi. Dziewczynka znana była z prawdomówności. Kazano jej odmówić pod drzewem różaniec tego i następnego dnia. Przybyła wówczas z grupą koleżanek. Ale to co miało nastąpić widziała jeszcze tylko jedna z nich 12 letnia Basia Samulowska. Z wielkiej jasności wyłoniła się zstępująca z nieba Pani zasiadająca na żółtym krześle. Ukazała się w towarzystwie dwóch aniołów, którzy po chwili unieśli się do nieba. Powrócili za moment trzymając promieniste Dziecko ubrane w wyszywaną złotem szatę. W lewej ręce trzymało złotą kulę z krzyżem.

   Miejsce i czas objawień. Widzenia miały miejsce głównie przy i na klonie ale nie tylko. 30 czerwca spóźnionej na widzenie Basi Samulowskiej Matka Boża ukazała się w nocy w jej domu. Widzenie z błogosławieństwem źródełka miało miejsce około 600 metrów dalej. Objawień była cała seria – łącznie było ich aż 160. Bywało, że zdarzały się nawet kilka razy dziennie. Według zapowiedzi Matki Bożej miały  się skończyć 8 września. Ale po tym czasie Maryja pojawiła się jeszcze trzykrotnie: 12, 15 oraz 16 września. Ostatni raz w dniu poświęcenia sprowadzonej z Niemiec figury przeznaczonej do wybudowanej na Jej życzenie kapliczki.

   Błogosławieństwo źródełka. 8 września 1877 roku Najświętsza Maryja Panna obiecała pobłogosławić źródełko, które znajdowało się na parafialnej ziemi pod laskiem.  Nie powiadomiono o tym pielgrzymów aby nie robić zamieszania i tłoku. O godzinie siódmej wieczorem udały się do źródła wizjonerki, towarzyszący im kapłani i kilkanaście osób świeckich. Uroczystości towarzyszył głos kościelnego dzwonu. Wizjonerki miały objawienie w czasie gdy pozostałe osoby odmawiały Anioł Pański oraz Litanię Loretańską. W tym czasie Matka Boża pobłogosławiła źródełko oraz wszystkich obecnych. Zanim wszyscy powrócili do kościoła na nabożeństwo różańcowe odśpiewali jeszcze Salve Regina, O Sanctissima oraz Magnificat.

   Źródełko. Od wielu już lat czerpana ze źródełka woda przynosi ulgę cierpiącym i wiele uzdrowień przybywającym do niego pielgrzymom. Błogosławieństwo źródełka upamiętnia figura Niepokalanej Dziewicy. Figura z uniesiona prawą ręką w geście błogosławieństwa wymownie pokazującym, że dalej to czyni. Wodę przeprowadzono do kamiennej studzienki. Aby ją pobrać trzeba nieco zejść do niedużego wgłębienia. Nad wypływem umieszczono trzy marmurowe płaskorzeźby, ukazujące Mojżesza, dotykającego laską skałę, z której wytrysnęła woda i Izraelitów pijących wodę na pustyni. Niezbyt intensywny wypływ wody sprawia, że czasem trzeba odstać dłuższą chwilę aby jej nabrać. Wśród miliona przybywających rokrocznie do Gietrzwałdu pielgrzymów i turystów nie ma nikogo, kto nie zechciałby jej zaczerpnąć.

   Świadectwa z Gietrzwałdu spotykamy wszędzie. Piszący te słowa, po którymś z wyjazdów do źródełek przywiózł do Bydgoszczy z Częstochowy kilka butelek wody z cudownego źródełka. Jedną z nich podarował sąsiadce, która opowiedziała następującą historię. Starsza pani wspominała czasy kiedy jako młoda dziewczyna obserwowała chorobę swojej babci. Obłożnie chora i unieruchomiona w łóżku traciła również wzrok. Lekarze nie radzili sobie z chorobą. Ojciec sąsiadki pojechał do odległego o 200 kilometrów Gietrzwałdu po wodę z cudownego źródełka. Nastąpiły potem długie wieczory podczas których rodzina i sąsiedzi modlili się wspólnie przy łóżku babci.  W rezultacie babcia wyzdrowiała, dożyła sędziwego wieku 95 lat i nigdy nie skarżyła się na kłopoty ze wzrokiem.  W Gietrzwałdzie Matka Boża na pytanie dziewczynek czy chorzy doznają łaski uzdrowienia odpowiadała twierdzą co. Podkreślała jednak, że konieczna jest modlitwa, pokuta i częsta msza święta odprawiana w intencji chorego. 

       Uzdrowienia. Doznawane łaski i uzdrowienia pojawiły się już od 1877 roku. Były tak liczne i spektakularne, że wśród pielgrzymów zaczęło pojawiać się sporo Niemców. Ile jednak uzdrowień tu było nie wiemy ponieważ większość zbiorów archiwalnych dotyczących sanktuarium została wywieziona do Niemiec.  Dużo więcej wiemy od momentu pojawienia się w Gietrzwałdzie Kanoników Regularnych. W 1962 roku ks. Franciszek Węglarczyk CRL założył "Księgę łask i uzdrowień otrzymanych za przyczyną N.M.P. w Gietrzwałdzie". Wpisano do niej również oświadczenia o otrzymanych łaskach od roku 1947. Złośliwość i presja komunistycznych władz   uniemożliwiała uzupełnianie wpisów o orzeczenia specjalnych komisji lekarskich. Trzeba jednak pamiętać, że nawet w Lourdes, choć dokonało się tam wiele cudownych uzdrowień, szczegółowo badająca wszystkie takie przypadki komisja lekarska i teologiczna tylko w nielicznych sytuacjach orzekła o nadprzyrodzonym fakcie uzdrowienia z choroby, często śmiertelnej.  Wypisy z księgi łask doznanych w Gietrzwałdzie dobitnie świadczą, że nie ma sytuacji beznadziejnych a te z ostatnich lat, niejednokrotnie lekarsko udokumentowane , dają obraz wyjątkowego miejsca i wyjątkowego źródełka w całej Polsce.

   Gietrzwałdzka specyfika uzdrowień. Jest ich przede wszystkim dużo. Bardzo wiele jest z ludzkiej perspektywy spektakularnych. Z ciężkich nieuleczalnych chorób i kalectw. Spektakularność ta przybiera często dla świadków postać trochę „widowiskową”. Takie są wyjścia z kalectw i takie jest spontaniczne okazywanie radości. Bardzo częste są też powroty uzdrowionych. Samych ale najczęściej z rodzinami. Zjawiają się regularnie z dziękczynnymi modlitwami. Dla pielgrzymów i turystów wyglądają tak jak oni pogrążeni w modlitwie. Posługujący tutaj księża kanonicy laterańscy znają ich jednak,  potrafią ich wskazać i wiele o nich opowiedzieć.

   Pokazowe uzdrowienia z okazywaniem spontanicznej radości przybierają nieraz zadziwiające formy. Jednym z najbardziej wzruszających świadectw jest historia dwulatka, który do momentu uzdrowienia nie rozmawiał. Na znak zaś uzdrowienia przy źródełku zaczął z obecnymi tam  ludźmi śpiewać. Historia ta zaczerpnięta z portalu  Adonai  wygląda następująco : W roku 1962 do Gietrzwałdu nadszedł protokół podpisany przez ks. Franciszka Hermana z Różynki. Opisywał w nim wypadek uzdrowienia chłopca z ataków konwulsji. Stefania i Józef Markowscy spod Myszyńca mieli dziesięcioro dzieci, z których sześcioro pozostało przy życiu. Najmłodszy syn Janusz urodzony w roku 1949 cierpiał na konwulsję i kokluszowy kaszel. Leczył go dr Pawłowski z Myszyńca. Chłopiec nie mógł ani jeść, ani stawać na nóżki i nic nie rozmawiał, a oprócz tego cierpiał na biegunkę. Jednego dnia naliczyliśmy 25 ataków konwulsji - oświadczyli rodzice. W roku 1951 na urodziny Matki Boskiej zabrałam to dziecko - powiada matka - do Gietrzwałdu mimo przestróg sąsiadów, którzy twierdzili, że dziecko po drodze umrze. W kościele gietrzwałdzkim przed wielkim ołtarzem padłam na kolana i modliłam się: "Matuchno Najświętsza, nie pójdę z tego miejsca, aż mi ulżysz". W tym czasie mój malec stracił zupełnie apetyt i nie jadł przez całe trzy dni. Doszliśmy do źródełka, tam nagle chłopiec chwycił mnie za brodę i mówi, że chce mu się pić. Wypił ćwierć litra wody ze źródełka i zaraz zjadł kawałek chleba. I jeszcze coś dziwnego: śpiewał razem z ludźmi przy źródełku i wstając zaraz dał znak, że został uzdrowiony. Ponadto matka zeznała jeszcze - napisał w protokóle ksiądz Hermann - że nóżki chłopca przedtem były pokrzywione do tyłu, a potem stan zmienił się na lepsze. Dziecko dotąd rozwija się na pociechę rodziców.

   Treści objawień. Z kalendarium objawień od samego początku do dzisiaj nie ma problemu z przekazaniem ich wyraźnej treści. Matka  Boża odpowiadała na pytania dziewczynek i za ich pośrednictwem na pytania ludzi oraz duchowieństwa. Unikała odpowiedzi dotyczących  osobistych ich spraw. Szczególny nacisk położyła na:

-wagę codziennej modlitwy a szczególnie różańcowej

- prymat Mszy Świętej nad wszelkimi innymi formami nabożeństw

- zalecała posłuszeństwo kapłanom i chwaliła wstępowanie do zakonów

- wyraźne jest też nawiązanie, podobnie jak w Lourdes, do niedawno ogłoszonego dogmatu – tu również nazywała siebie Niepokalanie Poczętą.

- pojawia się też przygana na fałszywie przysięgających

- Matka Boża zapowiedziała też, że Kościół na ziemiach polskich nie będzie prześladowany oraz, że będzie więcej kapłanów jeśli ludzie będą trwać przy modlitwie i odmawiać różaniec

   Dochodzenie kościelne i uznanie objawień. Za autentyczne zostały uznane sto lat później. 1977 roku uczynił to biskup Józef Drzazga a potem Watykan. Objawienia od samego początku wzbudziły zainteresowanie miejscowego biskupa Filipa Krementza, który od razu zażądał sprawozdania od gietrzwałdzkiego proboszcza. Wydelegował również na miejsce kanoników Kapituły Katedralnej. Uczestniczyli oni w nabożeństwach oraz obserwowali stan i zachowanie dziewczynek w trakcie objawień. Były one potem rozdzielane, żeby nie mogły się komunikować, a następnie osobno przepytywane. Z wszystkich obserwacji i dochodzeń komisja sporządzała protokoły a pracę zakończyła jednoznacznym stwierdzeniem, że w objawieniach nie może być mowy o oszustwie ani  kłamstwie.

Gietrzwałdzka bazylika od strony domu pielgrzyma. (foto-jc)

   Wściekłość Prusaków. W czasie gdy Warmia od dawna należała do Prus a Polska wykreślona była z map Maryja nie przemówiła do dziewczynek po niemiecku a po polsku a właściwie używając warmińskiej gwary. Umacniało to ruch polski na Warmii i  wzmacniało więzi pomiędzy Kościołem katolickim a polskim ruchem patriotycznym. Ożywiało także kult maryjny w Polsce. Obietnice Niepokalanej w jakimś sensie zapowiadały suwerenne wyznawanie wiary co wiązało się z odrodzeniem Polski pod znakiem krzyża.

   Język polski był na tych ziemiach zakazany. Niemieckie media całą sprawę uznały za polityczną manifestację. Krzykliwie zarzucano oszustwo i zabobon. Prasa łącznie z władzami uznały rzecz za niebezpieczną dla państwa i postępu oraz za zagrożenie dla pokoju społecznego. Utrudnieniami i sankcjami objęto pielgrzymów polskich i kapłanów Polaków (ale nie tylko - ks. Augustyn Wechsel miejscowy proboszcz nie był Polakiem). Zawieszano ich w posłudze pasterskiej, karano grzywnami a nawet więziono.    

   Wizjonerki. Tak bardzo negatywny stosunek władz pruskich do objawień stał się również zagrożeniem dla wizjonerek: Justyny Augusty Szafryńskiej, Barbary Samulowskiej, Katarzyny Wieczorkówny i Elżbiety Bilitewskiej. Ich życie stawało się coraz bardziej nieznośne. Po wielekroć  przesłuchiwano je a także poddawano męczącym badaniom. Nie uchroniło ich to jednak przed szykanami i represjami pruskich władz. Najbardziej obawiano się o dwie najmłodsze: Justynę i Barbarę. Za zgodą biskupa Krementza zostały oddane pod opiekę sióstr szarytek najpierw w Lidzbarku Warmińskim a później w Chełmnie. Ostatecznie trzy wizjonerki wstąpiły do zakonu szarytek. Czwarta najstarsza Elżbieta Bilitewska, która początkowo nie chciała uwierzyć w prawdziwość objawień dopóki  sama nie została obdarzona widzeniem do końca życia mieszkała w pobliskich Worytach. Codziennie chodziła do kościoła w Gietrzwałdzie. W 1903 roku zmarła tam niosąc kwiaty pod figurę św. Józefa. Najbardziej uzdolniona z nich Barbara Samulowska  po odbyciu w Paryżu formacji została wysłana do Gwatemali. Ogromnie ta m ceniona zmarła w opinii świętości w 1950 roku.

   Bazylika i odpusty. Od  1945 roku posługę w sanktuarium  sprawują Księża Kanonicy Regularni Laterańscy (CRL). W 1967 w dziewięćdziesięciolecie objawień wielki czciciel Matki Bożej Gietrzwałdzkiej kardynał Stefan Wyszyński koronował obraz Matki Bożej. W 1970 papież Paweł VI nadał kościołowi tytuł i godność Bazyliki Mniejszej.  Odpusty w Gietrzwałdzie to: 29 czerwca – św. Apostołów Piotra i Pawła; 2 sierpnia – Matki Bożej Anielskiej; 15 sierpnia Wniebowzięcia Matki Bożej; niedziela po 15 sierpnia – pielgrzymka chorych; 8 września – Narodzenia Matki Bożej; pierwsza niedziela października – Matki Bożej Różańcowej oraz odpust główny w niedzielę po 8 września – rocznica objawień.

Odpust główny z reguły poprzedza w miejscu objawienia wieczorne modlitewne czuwanie, po którym pielgrzymi udają się z procesją do cudownego źródełka. Niedzielna suma odpustowa również odbywa się na błoniach przy cudownym źródełku. Przybywa na nią wiele pielgrzymek, w tym główna piesza z Olsztyna.

JC