GŁOTOWO
KATOLICKA KOTWICA WARMII
Opowieści o dbałości o szczegóły i determinacja ludności Warmii zdumiewają. Spacerując po Głotowskiej Kalwarii stały się dodatkowym przyczynkiem do refleksji o mieszkających tu ludziach.
Jak dotrzeć. Z Olsztyna kierujemy się na północ. Do przejechania (przez Dobre Miasto) mamy 30 kilometrów. Z Gdańska jedziemy 135 km. Z Dobrego Miasta jedziemy na płd.-zach. 4 kilometry. Niewielka wioska licząca nieco ponad 500 mieszkańców. Odnalezienie kościoła p.w. Zbawiciela, przylegającej do niego kalwarii a w niej cudownego źródełka nie stanowi problemu.
Oporne woły i blask i złote cyborium. Rzecz miała miejsce w XIV wieku. Zbliżał się już koniec dnia pracy gdy oraczowi ciągnącemu sochę woły odmówiły posłuszeństwa. Zatrzymały się przed sporą grudą ziemii i znieruchomiały. Zirytowany oracz zaczął smagać woły batem ale one nie reagowały. Rozwścieczyły zmęczonego rolnika jeszcze bardziej kiedy -przyklękły i wpatrywały się w ową grudę. Oracz nie zdążył kolejny raz śmignąć wołów biczem ponieważ miejsce zdarzenia rozświetliło się blaskiem. Oślepione blaskiem woły cały czas patrzyły się w ten punkt, który okazał się źródłem światła. A właściiw źródłem światła okazało się złote cyboriumo blepione resztkami ziemii. A w owym cyborium doskonale zachowane hostie. Cyborium czyli co? Cyborium – w takim naczyniu odnaleziony zostały hostie. Było to naczynie w ksztalcie kubka, któremu w gotyku stópkę nadając mu postać kielicha (pucharu). Kiedy ukrywano hostie około 1300 roku formy kielicha jeszcze nie używano. W ikonografii używa się wizualizacji w formie pucharu nawet do odleglejszych czasów tak jak to ma miejsce na fresku w kościele w Głotowie.
Co się wydarzyło wcześniej. W XIII wieku tereny te zaczynało ogarniać chrześcijaństwo. Zmieszkiwali tutaj Prusowie a dokładnie ich plemienna część zwana Pogezanami. Głotowo chociaż prawa lokacyne otrzymało w 1313 roku to już w 1300 posiadało drewniany kościół p.w. św. Andrzeja. Wieś jak i jej ludność chrześcijańska wielokrotnie nękana była najazdami bliższych i dalszych pogańskich sasiadów. I taka wyjątkowo dotkliwa sytuacja miała miejsce w 1300 roku. Dosięgnął ich tutaj najazd Litwinów. Zanim dotarli oni do wsi mieszkańcy w obawie przed grabieżą i profanacją wynieśli z kościoła Najświętszy Sakrament. Niedaleko świątyni puszka z Najświętszym Sakramentem została zakopana w ziemi. Skutkiem najazdu wieś została doszczętnie zniszczona a kościół spalony. Nielicznym meszkańcom udało się schronić w pobliskich lasach ale większość zginęła. Nie przeżył także człowiek, który zakopał puszkę z Najświętszym Sakramentem a nikt nie wiedział gdzie on to zrobił.
Opatrzność miała tu swoje zamiary. Kiedy wiadomość o odnalezieniu cyborium rozeszła się po okolicy i dotarła do kapłana z Dobrgo Miasta ten zjawił się w Głotowie i w uroczystej procesji zabrał puszkę. Po pewnym jednak czasie w niewyjaśniony sposób wróciła ona na miejsce swojego odnalezienia. Uznano to za Boży znak i wolę aby tam na miejscu spalonego drewnianego kościoła św. Andrzeja wznieść nowy kościół. Tym razem murowany z cegły i kamienia i pod nowym wezwaniem ku czci Bożego Ciała. Z tego też czasu pochodzą najstarsze zapiski dotyczące nadzwyczajnych zajść w postaci cudów i łask otrzymywanych za przyczyną Najświętszego Sakramentu. Wieś odbudowała się i stała się celem stale rosnących pielgrzymek. Sprzyjało im przyłączenie Warmii do Rzeczypospolitej w w 1466 roku. Bardzo wielu pielgrzymów opuszczało wtedy sanktuarium obdarzonych przeróżnymi łaskami w tym niewytłumaczalnymi uzdrowieniami. Kultu Najświętszego Sakramentu nie była w stanie naruszyć nawet reformacja. W tym nieprzychylnym wierze czasie miał też miejsce koljny przypadek z Hostią, który w okolicy odbił się szerokim echem. W 1596 roku z kościoła skradziono kosekrowaną Hostię. Odnaleziono ją nienaruszoną pół roku później pod mostem niedaleko Dobrego Miasta. Niewielki XV wieczny kościółek Bożego Ciała z czasem przestał wystarczać na potrzeby wiernych i pielgrzymów dlatego w pierwszej połowie XVIII wieku wystawiono nową barokową świątynie, tę którą oglądamy dzisiaj. Naszedł wiek XIX a z nim uciążliwe opresje pruskiego zaborcy, wskutek których wieś zaczynała zatracać swój szczególny pielgrzymkowy charakter, ale wtedy pojawił się człowiek, który odmienił los sanktuarium
Warmińska Jerozolima. Nazwa ta podnosi rangę głotowskiej kalwarii jakby stopień wyżej. Dlaczego? W drugiej połowie XIX wieku zamożny mieszkaniec Głotowa Johannes Merten wybrał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Pobyt tam głęboko poruszał jego emocje. Tam też zrodził się u niego pomysł wybudowania a właściwie odtworzenia w swojej rodzinnej wsi Kalwarii wzorowanej na jerozolimskiej. Przywiózł ze sobą mnóstwo szkiców i rysunków oraz małe kamyki, które znalazł na Drodze Krzyżowej. Traktował je jako relikwie i zamierzał je umieścić w kaplicach, które chciał wybudować w Głotowie.
Po powrocie zakupil siedem hektarów gruntu i podarowal je kościołowi w Glotowie. Taka kolejność pozwalała ominąć zakaz zakupu ziemi przez parafię, co było skutkiem ciężkich i restrykcyjnych przepisów epoki Kulturkampfu. Budowa rozpoczęła się 22 lipca 1878 roku i trwała 16 lat. W tym czasie do prac głównie ziemnych zgłosiło się ponad 70 000 katolickich mieszkańców Warmii. Ludzie nie tylko zgłaszali się do pracy ale również hojnie wspomagali prace ofiarami pieniężnymi. Bardzo się starano aby Droga, po której w Wielki Piątek szedł Pan Jezus wiernie naśladowała tą jerozolimską. Dbano bardzo o precyzję nie tylko długości poszczególnych odcinków ale również o kąt nachylenia Drogi. Aby to osiągnąć ręcznie wykopano wąwóz pod Kalwarię.
Założenie kalwarii wymagało niemałych kosztów i ogromnego wysiłku wiernych z całej diecezji. Przedsięwzięcie obejmowało nie tylko rozległe prace ziemne na dużej przestrzeni ale także regulację rzeki i parkowe nasadzenia i w końcu budowę i wyposażenie kalwaryjskch kaplic.
Warmińska Jerozolima – kapliczki. Jest ich 14. Wszystkie domkowe, murowane z cegły. Ustawione przeważnie na rzucie kwadratu i prostokąta a także ośmiokąta. Wszystkie charakteryzują się bogactwem architektonicznych detali i dekoracji. Zobaczymy tam mnóstwo wnęk i przypór a także płycin i i pinakli zwanych sterczynami. W jakimś uogólnionym odbiorze kapliczki te w swoich architektonicznych rozwiązaniach przypominają małe kościółki.
Warmińska Jerozolima – figury. Wykone są z terakoty (w kaplicach I-VI) i z drzewa dębowego (w kaplicach VII-XIV). Natomiast figury Jezusa i anioła w dodatkowej stacji „Ogrójec” z drzewa oliwnego. Wszystkie figury są naturalnej wielkości ludzkich postaci. Wszystkie są polichromowane. Wykonane na wysokim poziomie rzemieślniczym pochodzą z monachijskiej pracowni Mayera.
Figury tworzą niezwykle ekspresyjne sceny – mamy przed oczyma „dzianie się”. Kroczymy ścieżką „Drogą Kryżową” niezwykle starannie odwzorowaną przez Jana Mertena. Niemniej kiedy zatrzymujemy się przy stacjach ze scenami i figurami naturalnej wielkości to ta ekspresyjność wciąga. Czyni nas nie turystami podziwiającymi poszczególne stacje, nie pielgrzymami wspominającymi i przeżywającymi to co się tam działo ale wręcz uczestnikami, jednymi w tłumie, który towarzyszył Jezusowi na Drodze Krzyżowej. Ekspresja Warmińskiej Jerozolimy wciąga nas. Jednych (turystów) jakby do filmu, który się tam akurat kręci, a innych (pielgrzymów) przenosi jakby z Kalwarii Warmińskiej do Kalwarii Jerozolimskiej.