GÓRKA KLASZTORNA
NAJSTARSZE MIEJSCE OBJAWIENIA W POLSCE
Matka Boża Górecka stworzyła tutaj w sercach mieszkańców twierdzę, której nie pokonały najgorsze opresje ze strony pogan, protestantów, zaborców i okupantów. Ważnym i dającym wiele dowodów mocy orężem w trwaniu przy Chrystusie było i jest cudowne źródełko.
Jak dotrzeć. Około połowy drogi krajowej nr 10xx między Bydgoszczą (48 km) a Piłą (35 km) we wsi Kosztowo zjeżdżamy na północ drogą wojewódzką numer 242xx. Po 13 kilometrach dojedziemy do miejscowości Łobżenica. Wjeżdżamy do miasta i wypatrujemy znaków kierujących nas do sanktuarium w Górce Klasztornej. Po około dwóch kilometrach będziemy na miejscu. Obiekty sanktuarium toną w zieleni ale droga przechodzi tuż obok głównej bramy wjazdowej i nie sposób jej ominąć.
Wokół płasko, cicho i malowniczo. Łobżenica przez którą przejeżdżaliśmy to jedyne większe miasteczko w okolicy. Wokół Górki Klasztornej cicho, pusto i spokojnie. Krajobrazy tworzą naprzemiennie liściaste lasy i przeważnie pszeniczne pola. W wielu miejscach drobne jeziorka. Teren generalnie płaski i monotonny ale trudno mu odmówić malowniczości. Spokój i piękno są dodatkowymi walorami ściągającymi tutaj pielgrzymów i turystów. Tak jest dzisiaj, kiedy jednak uruchomimy wyobraźnię i przesuniemy się w czasie to odległości i pustka wokół każą nam inaczej spojrzeć na trud dotarcia tutaj pomorskiego, wielkopolskiego i kujawskiego ludu.
Pierwsze objawienie maryjne w Polsce. W kronice bernardynów można znaleźć opis objawienia: „W roku 1079 po narodzeniu Chrystusa, Najjaśniejsza Maryja Panna raczyła się objawić nad studzienką obecnego cmentarza, nie w postaci wizerunku namalowanego czy rzeźbionego, ale w żywej postaci jaśniejącej niebieskim blaskiem, trzymając na łonie Boskie Dzieciątko. Studnia ta była wykopana przez pasterzy dla pojenia bydła. Objawienie to widział jeden z pasterzy, pilnujący swego bydła, który to przerażony tak wielkim blaskiem, upadł na ziemię. A skoro podniósł oczy i ujrzał niewysłowiony majestat i chwałę Matki Bożej, z jak najwyższą czcią oddał Jej pokłon pełen uwielbienia, z jak największą pobożnością na jaką mógł się zdobyć, starał się ją uczcić. To samo uczyniły nieme i nierozumne zwierzęta, klęcząc na ziemi i schylając swe karki dla uczczenia wielkiej Pani nieba i ziemi. Ponieważ dość długo trwało to święte widzenie, wspomniany pasterz pobiegł do najbliższej wsi zwanej Rataje, oddalonej zaledwie o jedną milę włoską i opowiedział przedziwne sprawy Boże. Stamtąd wielki tłum ludu przyszedł (i) zobaczył ciągle jeszcze klęczące bydlęta.” Rok 1079 to dla polskiego katolicyzmu znacząca data. W odległym i ludnym Krakowie męczeńską śmierć poniósł św. Stanisław. Tu w małoludnej północnej części Wielkopolski, w regionie zwanym Krajną, po raz pierwszy w Polsce objawiła się Matka Boża. Przez Łobżenicę, obok której leży Górka, przebiegał prastary szlak bursztynowy z Nakła do Kołobrzegu. W owym czasie ziemia ta, właściwie nieprzebyta puszcza, wypełniona bagnami i trzęsawiskami kryła w sobie dawne miejsca pogańskich kultów. Panowały one jeszcze za pobliską granicą. Pogańscy kapłani z Pomorza często nakłaniali swoich pobratymców do napadów na tereny Krajny, gdzie wraz z polską państwowością ugruntowywała się wiara katolicka.
Bolesław Krzywousty sankcjonuje rangę Górki. Według podań źródełko istniało już przed objawieniem. Matka Boża ukazała się prostemu pasterzowi. Pojawiła się na wzgórku w tzw. Gaju Góreckim nad rozłożystym dębem. W ręku trzymała Dzieciątko Jezus. Zdarzenie to szybko nabrało rozgłosu. Okoliczni mieszkańcy nagminnie zaczęli czerpać wodę ze znajdującego się obok dębu źródła. Woda z niego od początku wydarzeń uznana została za cudowną. Wkrótce w 1111 roku, prawdopodobnie na polecenie Bolesława Krzywoustego, w miejscu objawienia wystawiono z dębowych bali kościółek a źródełko ocembrowano. Król odniósłszy zwycięstwo nad Pomorcami zapewnił temu miejscu bezpieczeństwo. Wzniesiony kościółek nazwano „Studzienką” ponieważ stał w miejscu wypływu słynącej cudami wody. W 1225 roku oddano Górkę Cystersom. Ci jednak, pomimo błogosławieństwa tej darowiźnie papieża Grzegorza IX, jej nie przyjęli. W latach 1404 – 1550 opiekę nad Górką sprawowali mieszkający w Łobżenicy augustianie. Istniejąca dzisiaj luka dokumentacyjna, obejmująca prawie 480 lat, wynika z kradzieży dokonanych przez grabieżcze, wycofujące się z Polski oddziały szwedzkiego wojska około 1657 roku. Klasztor został pozbawiony swoich archiwów.
Góreckie dęby. Nie istnieje już dąb, nad którym objawiła się Matka Boża. Górka leżała wówczas w samym środku rozległego dębowego gaju. Do naszych czasów dotrwało jednak około 40 prastarych dębów, których wiek określa się na 600 do 900 lat. Wiekowe i urokliwe a wśród nich niektóre z czasów objawienia. Puszczę tę zamieszkiwały ongiś liczne pogańskie plemiona. W gaju za klasztornym murem zrekonstruowano kamienny krąg miejsce kultu Światowida. Dąb zwany „Słowian”, który rósł w kręgu uległ zniszczeniu w 1956 roku. W kruchcie kościoła znajduje się granitowa kropielnica, która służyła jako znicz, w którym palił się wieczny ogień.
Lata wściekłych opresji protestantów. W wieku XVI fala protestanckich ruchów na Pomorzu i w pobliskiej Wielkopolsce znalazła ugruntowanie w licznie mieszkających tu Niemcach. Wpływom protestanckim uległa też część polskiej szlachty. Wśród nich nowy właściciel łobżenickich dóbr Krotowski. Ten zagorzały kalwin nie tylko prześladował, ale tępił wręcz każdy przejaw katolicyzmu. Katolickie świątynie zamieniano na zbory a duchownych przepędzano. Trwało to ponad 133 lata. Nienawistny szał popchnął Urszulę Ostrożankę, wdowę po Janie Krotowskim, do spalenia kościółka. Po pierwszej nieudanej próbie sama osobiście pilnowała wykonania jej rozkazu. Załadowany słomą i smołą płonący wóz wtoczono na kościółek. Równie ślepą nienawiścią cechował się jej syn Andrzej Krotowski. Z jego polecenia źródełko zasypano kamieniami zaś swoich podwładnych biciem próbował zmusić do porzucenia katolicyzmu.
Ulga a potem czas wściekłej opresji pruskiego zaborcy. Około 1635 roku dobra łobżenickie wziął w dzierżawę sędzia Nakielski Zygmunt Raczyński. Jego staraniom Górka zawdzięcza nowy kościół i klasztor , które w 1636 roku objęli bernardyni. Od 1654 roku do dzisiaj czczony jest tutaj obraz przedstawiający Niepokalaną z Dzieciątkiem na ręce i księżycem u stóp. Półtora wieku ulgi zakończyły rozbiory. W 1829 roku rząd pruski dokonał kasaty zakonu bernardynów. Ostatni z nich zmarł w Górce w 1847 roku a sześć lat wcześniej był świadkiem rozbiórki prawie 70% klasztoru.
Królowa krajeńskich serc. Zaborca nie docenił jednak panującej od wielu lat na Krajnie Matki Bożej. Kult Maryjny był tu tak wielki, że w święta i odpusty dla tłumu wiernych złożonego z prostego ludu i okolicznej szlachty brakowało miejsca w kościele i otoczeniu studzienki. Przeważnie wypełniony był też cały otaczający je lasek. Z zapalonymi świecami i na kolanach przesuwali się dookoła ołtarza Matki Bożej. Na trwałe wzięła ona w posiadanie serca swojego ludu i żadne wysiłki protestantów, zaborców, hitlerowskich okupantów i komunistów nie były w stanie tego zmienić. Zamykali, palili, burzyli, kradli, bili, zabijali i nic to nie dało. Kolejna grabież i podpalenie miały miejsce w 1907 roku.
Przez całe wieki rzesze wiernych i pielgrzymów podążały do Góreckiej Pani nie zważając na żadne trudności i przeszkody. Szli do swojej Matki po jej błogosławieństwo i łaski i otrzymywali je. Żadne też szykany i prześladowania nie były w stanie odwieść ich od radosnego korzystania z wody z cudownego źródełka. Po zasypaniu a potem oczyszczeniu źródełka powstał i trwa do dzisiaj zwyczaj, że przed świętem Zielonych Świąt studzienka jest odnawiana i czyszczona.
Woda Marii. Źródło cudownej wody przy Sanktuarium Maryjnym w Górce to najlepiej przebadany taki obiekt w Polsce. W pewnym sensie przyczyniła się do tego presja komunistycznych rządców tego terenu, którym przeszkadzało, że towarzyszyło ono od wieków społeczności lokalnej, dostarczając wody wspomagającej w chorobach i cierpieniu. Pod pretekstem obecności w pobliżu kilku grobów zakazali oni korzystania z jego wody. Kilka grobów rzeczywiście tam istnieje ale wcale nie tak blisko i są to pochówki sprzed kilku wieków. W tej sytuacji znany lokalny aptekarz z pobliskiej Łobżenicy zawiózł próbki wody naukowcom poznańskim. Wyniki okazały się rewelacyjne.
Wieki, które minęły nauczyły lokalną społeczność, iż woda z góreckiego źródła pomaga w schorzeniach oczu, przewodu pokarmowego oraz chorób uczuleniowych takich jak alergia i egzema. Naukowcy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie oraz Uniwersytetu A. Mickiewicza w Poznaniu wykonali analizy chemiczne i badania balneologiczne cudownej wody w Górce. Określając typ chemiczny i inne uwarunkowania wody wykazali jej potencjalne właściwości lecznicze.
Cudowna woda w Górce Klasztornej jest wodą mineralną o mineralizacji 1104,3 mg ∙ dm–3 o typie chemicznym wapniowo – wodorowęglanowym (Ca-HCO3) i o lekko zasadowym odczynie (7,51 pH). Zawartość jonów wapnia wynosi 226,6 mg ∙ dm–3 natomiast wodorowęglanowych 619,7 mg ∙ dm–3. Stwierdzono także podwyższone stężenie strontu (0,35 mg ∙ dm–3) oraz żelaza (0,37 mg ∙ dm–3) i manganu (0,11 mg ∙ dm–3).
Okazało się, że woda ma duże walory lecznicze. Stężenia jonów w cudownej wodzie góreckiej skłoniły badaczy do jej dalszej obserwacji hydrochemicznej. Chodziło o udokumentowanie stabilności poszczególnych składników i przeprowadzenia badań klinicznych a w konsekwencji zaklasyfikowania wody jako leczniczej.
Okazuje się bowiem, że wody, które charakteryzują się zbliżonym składem chemicznym, cechują następujące właściwości lecznicze:
Wapń –Wpływa bardzo korzystnie na przemianę materii . Jest konieczny do utrzymywania normalnej pracy serca oraz prawidłowej aktywności układu mięśniowo-nerwowego. Zapobiega chorobom nowotworowym i osteoporozie oraz ułatwia leczenie niektórych procesów zapalnych.
Wodorowęglany – Dla organizmu człowieka mają duże znaczenie. Najbardziej odczuwalne efekty pojawiają się prawie zaraz po wypiciu wody ponieważ alkalizują one kwasy żołądkowe i korzystne wpływają na osoby cierpiące na nadkwasotę. Korzystny jest wpływ wody o wysokim poziomie wodorowęglanów na organizmy w początkowych stadiach cukrzycy. Cenny jest ich wpływ na obniżenie zawartość cukru we krwi i moczu. Ponadto obniżają wydzielanie acetonu i korzystnie wpływają na działanie insuliny. Regulują także pH krwi.
Dwuwartościowy jon żelaza - Jest najbardziej przyswajalną postacią żelaza dla organizmu człowieka. Woda taka oddziałuje korzystnie przy niedokrwistości oraz wzmaga przemianę materii.
Stront – Zmniejsza zapadalność na choroby krążenia. Korzystnie wpływa na procesy związane z pobieraniem tlenu.
Świadectwa starsze. Burze dziejowe pozbawiły Górkę wszelkich własnych archiwów. Z kroniki bernardynów: „ Wielkie rzesze ludzi zaczęły gromadzić się dla uczczenia Boga i Jego Najłaskawszej Matki w tym sanktuarium góreckim, a zaczerpnąwszy wody z tejże studzienki, liczni ślepi i inni kalecy z pomocą Bożą odzyskawszy zdrowie i siły, uleczeni wracali do swoich domów.” Pobożność wiernych w okolicach Górki wzrosła szczególnie w XVIII wieku. Był to też czas wielkich cudów, jakie tu miały miejsce za przyczyną Matki Boskiej Góreckiej. Niestety „Księga łask i cudów” z tego okresu również zaginęła. Niemniej znane są fakty z 1710 roku, kiedy w tych stronach szalała epidemia cholery. W pobliskiej Łobżenicy zmarło wtedy 1500 mieszkańców natomiast w Górce nikt nie umarł. Zdarzały się nawet przypadki przechodzenia z protestantyzmu na wiarę katolicką oraz przyjmowania chrztu świętego przez Żydów.
Świadectwa nowsze. Wśród najnowszych świadectw najbardziej znana i wielokrotnie cytowana jest relacja pana Jana Grzybowskiego z Łobżenicy opisująca wydarzenia z 1942 roku. „Matka była sama w domu. Potem poszła na pole do pracy. Była jednak bardzo zmartwiona, bo wyrzucono nas z własnego domu. Podczas pracy musiał nastąpić wylew krwi do mózgu. Po paru godzinach od wypadku znalazł ją nieprzytomną pracownik naszego sąsiada, Jan Gromadzki. Lekarz (Niemiec) doktor Vill z Więcborka oświadczył, że nie ma ratunku. Dodał także, że widzi objawy całkowitego paraliżu i tylko chyba jakiś cud może utrzymać chorą przy życiu.
Matka była cały czas nieprzytomna. Stan nieprzytomności trwał przeszło tydzień. Wszyscy byliśmy przygotowani na to, że zgon nastąpi lada chwila, gdyż chora nie przyjmowała żadnych pokarmów. Chwilami nie można było wyczuć nawet oddechu ani bicia serca. W tym czasie, gdy cała rodzina była wokół niej zgromadzona, odmawiając wspólnie modlitwy, nagle usłyszeliśmy bardzo wyraźnie słowa matki: „Dzieci, tam w szafie stoi woda ze studzienki”. Nikt z nas o tym nie wiedział. Daliśmy matce pić. Mama znowu zasnęła. Nie pytając nikogo, udałem się do Górki po wodę studzienną. Górka niestety była zamknięta i strzeżona przez strażników SS. Skorzystałem z nieuwagi wartownika i przekradłem się przez mur, a następnie po cichu pobiegłem do studzienki. Tam w kapliczce otworzyłem pokrywę studni. Wiedziałem, że wiadra na łańcuchu już nie ma, więc na przyniesionym ze sobą sznurku spuściłem konewkę i zaczerpnąłem upragnionej wody… Najpierw sam się napiłem. Uklęknąłem i pomodliłem się o zdrowie matki… Potem znów odczekałem na odpowiedni moment, aby niepostrzeżenie przekraść się przez mur. Wróciłem szybko ze zdobytym skarbem leczniczym do domu.
Dawaliśmy matce od czasu do czasu tej wody do picia. Żyła tylko tą wodą 10 dni. Potem jej zdrowie uległo polepszeniu i mogła posilać się lekkimi potrawami. Powoli zaczęła wracać do sił. Woda z góreckiej studzienki była jej jedynym, codziennym lekarstwem, bo jako Polacy nie otrzymywaliśmy żadnych leków. Gdy doktor Vill przyjechał ponownie do matki, uznał, że musiał zdarzyć się cud, jakaś interwencja sił nadprzyrodzonych, bo według jego wiadomości lekarskich, ta osoba już nie powinna była żyć. Po pewnym czasie matka mogła już chodzić i zaraz po wojnie zawieźliśmy ją do Górki na nabożeństwo dziękczynne, aby podziękować za cud uzdrowienia.
Matka żyła jeszcze po tych wydarzeniach 18 lat w pełni rozumu i dobrego zdrowia. Wszyscy ciesząc się z tego daru zdrowia, dziękowaliśmy Niebieskiej Lekarce w Górce za to, ze zwróciła nam matkę i że dzięki opiece Matki Bożej Góreckiej cała nasza rodzina wyszła z okupacji zdrowo i cało”.
Misjonarze Świętej Rodziny. Posługują tutaj od 90 lat. Ponieśli dotkliwe ofiary, kiedy hitlerowcy urządzili w Górce obóz koncentracyjny dla duchowieństwa. Dzisiaj uczestnicząc w nabożeństwach w sanktuarium czy przechadzając się w obrębie zespołu klasztornego widać efekty ich ogromnej pracy i miłości do tego miejsca. Specyfiką czasów jest to, że góreccy zakonnicy muszą walczyć o trwałość i boży charakter rodzin. Kiedy zaś przeglądamy intencje mszalne wnoszone przez ludzi z bardzo rozległych okolic, widać mnóstwo próśb o uwolnienia od różnorakich zniewoleń.
JC