JANKOWICE RYBNICKIE

WYSCHNIĘTE ŹRÓDŁO, KTÓRE GROMADZI

CORAZ WIĘCEJ PĄTNIKÓW

Główna kaplica z górną galerią przystosowana do odprawiania polowych Mszy Świętych. (foto-jc)

  Szkody górnicze sprawiły, że cudowne źródełko przestało podawać wodę ale Studzionka nie straciła na popularności. Wszyscy przybywający  podchodzą z rozrzewnieniem do pompy jednak dla mieszkańców Śląska miejsce jest szczególnie ważne i wydaje się, że pojawia się ich tutaj coraz więcej.

Jak dotrzeć. Z Gliwic drogą krajową nr 78 do Rybnika.  Stamtąd drogą wojewódzką nr 929 do Jankowic Rybnickich około 6 kilometrów. Z Katowic do Świerklan najpierw drogą wojewódzką nr 902 potem autostradą A1 – łącznie niecałe 60 kilometrów. Ze Świerklan jeszcze niecałe 4 kilometry. W Jankowicach Rybnickich szukamy ulicy Nowej przy której znajduje się urząd gminy. Nieco dalej w ulicy Nowej łączą się przecinając ją ulice Rybnicka i księdza Walentego. Przy ulicy Rybnickiej znajduje się kościół p.w. Bożego Ciała zaś przy ulicy księdza Walentego kaplice i źródełko.  Oba miejsca tworzą  Sanktuarium Najświętszego Sakramentu. Dojazd do kaplic ze źródełkiem zaskakuje. Szeroka ulica z dala od zabudowań zakończona rozległym parkingiem. Czuć tu wyraźnie, że potrzeba dużo miejsca aby pomieścić licznie przybywających.

   Arcysanktuarium. Sanktuarium z małymi przerwami przeżywa ciągle wzrastający kult.  Dwa najważniejsze tutaj terminy  to druga niedziela maja i 15 sierpnia. Od 1976 r. w drugą niedzielę maja w Studzience odbywa się coroczna pielgrzymka ziemi rybnicko-wodzisławskiej, której przewodzi metropolita archidiecezji katowickiej. Natomiast 15 sierpnia ma miejsce odpust połączony z festynem rodzinnym, którego ukoronowaniem jest bieg księdza Walentego. Zadziwiająca jest jednak stała jakby obecność Ślązaków w tym miejscu. Kapliczki i źródełko znajdują się w obniżeniu terenu a  liczne ławki tworzą coś jakby amfiteatr. Teren ten nie ogranicza się jednak do tej typowo sakralnej przestrzeni. Powyżej rozległe polany i gdzieniegdzie zadrzewienia,  wśród których pielgrzymujący spotykają się ze znajomymi i spożywają przywiezione posiłki zupełnie jakby przyjechali w gościnę do księdza Walentego. Wszystkie elementy tworzą tutaj urokliwy obszar i odpoczynku i sferę dla nabożeństw i Mszy Świętych. Wyjątkowym powodzeniem cieszą się zaś nabożeństwa wieczorne i nocne.

   Husyckie bandy w tle odległych wydarzeń. Jak by nie patrzeć na czeską odmianę protestantyzmu, zwanego husytyzmem, to jego agresja na śląskie ziemie przynosiła zamęt, zniszczenia i krwawe żniwo. Wojny husyckie w latach 1419 – 1434 cechowało wyjątkowe okrucieństwo wobec katolików a szczególnie katolickiego kleru. Zwolennikiem husytów był również jeden z Piastów książę Bolesław V. W 1433 roku na rok przed końcem wojen kiedy husytyzm już dogorywał zdobył on Gliwice oraz zajął nieobwarowany Rybnik. W tym  czasie husyckie tłuszcze i zwykłe bandy oblekające się w husycki płaszczyk grabiły tereny na południe od Rybnika.

   Śmierć księdza Walentego. W takich warunkach rybnicki kapłan, którego znamy tylko imię – Walenty, wyruszył konno z Najświętszym Sakramentem do umierającej kobiety we wsi Bijasowice. Pełen strachu do rybnickiego kościoła przybył mąż tej kobiet z prośbą aby ksiądz przybył z Panem Jezusem. Ksiądz Walenty świadom husyckiego niebezpieczeństwa zdecydował się jednak  pojechać  do chorej, umierającej niewiasty. Udał się tam bocznymi drogami, kiedy jednak wyjechał za rybnickie wzniesienia wytropiła go husycka banda i rozpoczęła pościg. Ksiądz ocenił swoje położenie jako tragiczne ale więcej obaw miał o losy Najświętszego Sakramentu, aby ten nie wpadł w łapy barbarzyńców.

   Uciekający kapłan natknął się nagle na rozłożysty dąb z wielką dziuplą. Wspiął się na koniu i wsadził tam bursę a sam uciekał dalej. Husyckie bandziory dopadły go jakieś niecałe dwa  kilometry dalej i tam zginął zamordowany. Jego ciało pozbawiono szat i nagie powieszono na drzewie. Chwilę później banda spaliła całe Bijasowice i wymordowała wszystkich mieszkańców.

Odnalezienie Hostii. Świadkiem pościgu, śmierci księdza Walentego i zagłady rodzinnej wsi był chłopiec Karol Miarka. Jedyny ocalały ze wsi był synem umierającej kobiety. Po latach został paulinem na Jasnej Górze. Kiedy był już w leciwym wieku zapragnął odwiedzić rodzinne strony. Pomodlił się w intencji wymordowanych mieszkańców wioski i udał się na miejsce, z którego obserwował wydarzenia. Spotkał tam gajowego, któremu opowiedział całą historię. Natknęli się na dąb, który dziwnie intrygował paulina. Gajowy próbował odradzać  zbliżanie się do dębu ponieważ zamieszkujące jego dziuplę pszczoły były znane okolicznym mieszkańcom ze swej agresywności a ponadto niejednokrotnie wzbudzała ich lęk dziwna poświata wydobywająca się z drzewa. Zakonnik nie zważał na ostrzeżenia. Pomimo że wsadził rękę do dziupli pszczoły go nie użądliły.

Wyciągnięty plaster miodu okazał się kapłańską bursą ze złotym krzyżem oblepioną miodem. W środku koperty znaleźli biały korporał, niewielką patenę, ampułkę z olejem dla chorych i Ciało Chrystusa w postaci nienaruszonej Hostii. Uratowana przed sprofanowaniem sygnalizowała swoją obecność ową dziwną dla nich wydobywającą się z drzewa poświatą.

Powstanie cudownego źródełka i uzdrowienia. Miejsce, w którym odnaleziono hostię w tak cudowny sposób zachowaną  natychmiast stało się celem pielgrzymek. Starano się odszukać szczątki zamęczonego księdza Walentego. Chociaż znano miejsce jego śmierci poszukiwania wokół okazały się bezskuteczne. Stało się jednak coś dziwnego a wydarzenie to uznano za cudowne. W miejscu jego śmierci wypłynęło źródełko. Od samego powstania zaczęło słynąć uzdrowieniami. Były na tyle liczne, że ustawiono przy nim drewniany krzyż. Nazwano to miejsce najzwyczajniej – Studzienka. Zebrane  świadectwa uzdrowień nie zachowały się. Wiadomo, że wiele z nich mówiło o uzdrowieniu ropiejących nóg. Niestety od kilkunastu lat cudowne źródełko nie podaje wody. Szkody górnicze prawdopodobnie na stałe zakłóciły podziemne systemy wodne. Pompa wykorzystywana do pobierania wody z cudownego źródełka nie została jednak zdemontowana. Tkwi przed główną kaplicą w Studzionce przypominając jak wielkim darem była pozyskiwana tu woda. Mieszkańcy szerokiej okolicy wierzą jednak, że modlitwa i prośby tu w Studzionce  znajdują u Boga wyjątkowo mocny i błogosławiony odzew. W pobliskiej kaplicy grocie można zobaczyć figurę ukochanej przez Ślązaków świętej Barbary oraz figurę klęczącego przed nią górnika. Wielu przybyłych uważa, że górnik ów nie tylko się modli do świętej ale również przeprasza za szkody jakie górnictwo w tej części Śląska poczyniło. Ucierpiało nie tylko cudowne źródełko, którego już niestety nie dało się reaktywować ale także kaplica. Kiedy przystąpiono do jej remontu okazało się, że jej stan jest taki, że nie da się go już przeprowadzić. W 2005 stanęła nowa nawiązująca do poprzedniej.

Kościół i kaplice. W miejscu gdzie stał dąb z dziuplą już niedługo po tragicznej śmierci księdza Walentego w 1433 roku stanęła kapliczka. Kult Bożego Ciała promieniował stąd na całą ziemię rybnicką i Śląsk. Kościół pod wezwaniem Najświętszego Sakramentu powstał około roku 1670. Pień dębu można dzisiaj oglądać pod ołtarzem głównym kościoła. Inicjatorem budowy świątyni był ówczesny właściciel tzw. państwa rybnickiego hrabia Ferdynand Leopold Oppersdorff. Kościół z sobotami początkowo o charakterze pątniczym od roku 1897 przejął funkcję świątyni parafialnej. Obiekt dobrze zachowuje swoje historyczne walory. Sprawia to kłopoty konserwatorskie ale utrzymanie dawnego klimatu czyni go bardzo atrakcyjnym.  Ostatnio zdejmowana ze ścian i sufitu boazeria  odsłoniła stare fascynujące freski i malowidła. W 2002 roku świątynia ze Studzionką zostały podniesione do rangi sanktuarium z oficjalną nazwą „Sanktuarium Najświętszego Sakramentu”. Obok Studzionki czyli cudownego źródełka z postawionym obok krzyżem przez wieki, poza wizytami pątników, czas biegł cicho i spokojnie do czasu gdy kolejny cud przyczynił się do rozwoju tego miejsca. W 1895 roku ówczesny proboszcz, któremu podlegały Jankowice Rybnickie ciężko zaniemógł. Będąc już właściwie na łożu śmierci przyrzekł, że jeśli wyzdrowieje wybuduje w Studzionce kaplicę ku czci Matki Bożej. I rzeczywiście wkrótce stanęła tam duża trzyczęściowa kaplica a kolejnymi laty (szczególnie 1932-35) przybywały tam kolejne elementy, które dzisiaj możemy oglądać.  Rozbudowano kaplicę a szczególną troskę włożono w powstanie groty lurdzkiej.

 Bractwo Najświętszego Sakramentu. Hrabia Oppersdorff fundator kościoła nie poprzestał na tym dziele. Pragnął jeszcze czegoś bardziej wzniosłego, bardziej duchowego. Dążąc do szerzenia kultu Bożego Ciała założył Bractwo Najświętszego Sakramentu, którego został pierwszym przełożonym. W 1675 roku papież Klemens X zatwierdził bractwo i jego statut. Nadał mu też wiele odpustów. Najważniejszy z nich to odpust w godzinie śmierci ( warunkowany tym, że umierający z nabożeństwem wymówi imię Jezusa). Bractwo istnieje do dzisiaj a jego członkowie posiadają od 1676 roku księgi bractwa, do których wpisywali swoich członków, modlitwy i prośby.

JC