JODŁÓWKA

EKSPLOZJA I SZALEŃSTWO UZDROWIEŃ

Ozdobne zabezpieczenie studzienki.(foto-jc)

     Od 1995 roku zanotowano w Jodłówce ponad 270 uzdrowień. „To co się tutaj dzieje umacnia moją wiarę”- słowa te nie raz można usłyszeć z ust proboszcza sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Jodłówce ks. Kazimierza Wójcikowskiego. Prowadzi on księgę, w której odnotowuje potwierdzone przez lekarzy przypadki uzdrowień. Takich, które w świetle obecnej wiedzy medycznej są niewytłumaczalne i  przekraczają zdolności poznawcze człowieka. Zdaniem proboszcza działają tu siły, które są znakami Boga skierowanymi do człowieka.

DOJAZD.   Żeby dojechać do Jodłówki z Rzeszowa kierujemy się drogą krajową nr 4 do Łańcuta, w którym skręcamy w prawo w drogę wojewódzką nr 881 przez Kańczugę do Próchnika. Droga z Rzeszowa do Próchnika to około 50 km. Kolejne 7 trzeba jeszcze przebyć aby dotrzeć do Jodłówki. Jadąc  tam z innych kierunków praktycznie zawsze kierujemy się do Próchnika.

Miejscowi mówią, że mają wszystko: i ropę naftową i cudowne źródełko.  Jodłówka to długa na 5 kilometrów wieś położona w odległości 4 km od Próchnika usadowiona wzdłuż doliny niewielkiego potoczku. Miejscami zahaczająca o malownicze pagórki stanowi urokliwe pomieszanie nowego budownictwa ze starą zabudową. Kościół parafialny, a jednocześnie sanktuarium  Matki Bożej Pocieszenia ulokowany jest na wzgórzu wśród pól otoczony okazałymi drzewami. Ziemie wokół tej ludnej, bo liczącej bez mała dwa tysiące mieszkańców wsi zasobne są w złoża ropy naftowej i gazu. Prace górnicze prowadzi tu Sanockie Górnictwo Nafty i Gazu.

   Prowadzone w  pobliżu kościoła poszukiwania gazu na przełomie lat 80 i 90 spowodowały wstrząsy, wskutek  których ucierpiała świątynia i mały kościółek. Trzeba było opasać oba budynki metalowymi stalami co uczyniono w 1993 roku. W tym też roku nominowano Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia  w Jodłówce do głównej nagrody w konkursie na najlepiej zadbany obiekt zabytkowy w kategorii „Rewaloryzacja   przestrzeni kulturowej i krajobrazu, w tym założenia dworskie i pałacowe”. Jednocześnie kustosz sanktuarium i proboszcz parafii ks. Kazimierz Wójcikowski otrzymał specjalne wyróżnienie za dbałość o obiekty zabytkowe.

     ŹRÓDEŁKO I WODA.  Z kościoła schodzi się do źródełka  lekkim zboczem. Prowadzi do niego  zadbany chodnik wśród drzew. Całość sprawia wrażenie przemyślanego parku.  Z prawej strony mijamy zbudowany w 1782 roku mały kościółek, w którym wystawione są fotogramy związane z historią sanktuarium oraz liczne obrazy inspirowane dziejami tego miejsca i ludźmi z nim związanych.

   Kaplica ze źródełkiem nie jest zamykana. Pielgrzymi i turyści mogą bez przeszkód korzystać z wody i podziwiać wykończenie kapliczki. Modlitewne skupienie praktykowane jest raczej w pobliskim kościele. Owalne wnętrze kapliczki jest dosyć przestronne. Jej centralne miejsce zajmuje spora kamienna studnia przykryta zabezpieczeniem w postaci zdobionej kratownicy. Jest ona podstawowym wystrojem.  Klimat wnętrza  tworzą również okna oraz freski na suficie. Wodę pozyskuje się za pomocą ręcznej pompy. Rdzawe przebarwienia na umywalce pod pompą wskazują na zwiększoną w zawartość żelaza w wodzie. Jest ona jednak smaczna, chętnie pita na miejscu jak i oczywiście zabierana przez pielgrzymów do domów.

   OBRAZ MATKI BOŻEJ POCIESZENIA I TRZY ŚWIĄTYNIE. Wszystko zaczęło się w czasie żniw około 1680 roku. Pozostało to w pamięci ludu jako pierwszy cud za  sprawą wody wypływającej z cudownego źródełka. Żmija ukąsiła bawiące się w polu dziecko. Umierającego syna biedna wdowa wzięła na ręce i z resztkami nadziei udała się do pobliskiego źródełka, gdzie obmyła mu twarz i ręce wodą. Potem zrozpaczona padła na kolana przed wizerunkiem Matki Bożej. Był to zawieszony na drzewie obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem.  Zawiesili go tam, na zboczu „góry Maryi” w pobliżu źródła wody, powracający z wojen tatarskich i kozackich żołnierze Rzeczpospolitej.  Wdowa została wysłuchana – jej dziecko wyzdrowiało.

   Specjalną komisję powołano już w 1724 roku.  Dla licznej rzeszy przybywających pielgrzymów wybudowano najpierw drewnianą kapliczkę. Doznawane tutaj cuda i łaski skłoniły ordynariusza przemyskiego bpa Krzysztofa Szembeka  w 1724 roku do powołania specjalnej komisji dla ich zbadania. Nieco później jego następca bp Wacław Sierakowski nakazał założenie oddzielnej księgi  celem  spisywania zeznań świadków cudownych wydarzeń ponieważ „cały świat chrześcijański wyznaje i uznaje, że Najświętsza Dziewica Matka Boga Maryja udziela szczególnych łask i dobrodziejstw, uciekającym się do jej miłosierdzia i opieki i niezliczone działa cuda”. Niedługo potem  w 1774 papież Klemens XIV udzielił świątyni w Jodłówce na poniedziałek i wtorek po Zesłaniu Ducha Świętego odpustu zupełnego. Kolejny odpust został ustanowiony już dla sanktuarium Pani Pocieszenia przez papieża Piusa IX tym razem w sierpniu.

   Obraz. Obraz ma 65 cm szerokości i 96 cm wysokości. Pierwotne wymiary obrazu były jednak inne i wynosiły 66 na 45. Płótno doznało jednak poważnych uszkodzeń z powodu wilgoci jaka panowała w kaplicy przy źródełku. Przybijano również wtedy do obrazu liczne wota dziękczynne. W rezultacie zniszczeń  w późniejszym czasie wycięto z niego postacie i naklejono na fioletową tkaninę, którą nałożono na deskę o wymiarach 96 na 65 cm. Wyrzeźbione w drewnie były na początku korony i szaty obu postaci oraz księga w rękach Dzieciątka. Po wojnie zastąpiono je powtarzającymi ten sam wzór ale wykutymi w srebrze. Wykonane zostały z licznych wotów składanych przez wiernych. Ze srebra wykonano też ramę obrazu, którą następnie pozłocono.

  Obraz jest dziełem anonimowego mistrza  z początku XVII wieku,  prawdopodobnie ze szkoły lwowskiej.  Inna wersja przekazana przez pierwszego stałego proboszcza Jodłówki jako miejsce pochodzenia Cudownego Wizerunku wskazuje zamek Herburtów w Dobromilu (dzisiaj na Ukrainie). Znajdujący się obecnie w głównym ołtarzu obraz przedstawia Matkę Bożą trzymającą na lewym ręku Dzieciątko Jezus. Prawa ręka Matki Bożej wydaje się przytrzymywać Dzieciątko jakby Go ochraniając.  W lewej ręce Dziecięcia  ujrzymy księgę Ewangelii natomiast prawą ręką błogosławi.

   Historycy zwracają uwagę, że przypomina on obraz Matki Bożej Sokalskiej na Ukrainie oraz, że na pewno jest wersją cudownego rzymskiego wizerunku Matki Bożej Ocalenia Ludu Rzymskiego z bazyliki Santa Maria Maggiore. Obraz przez wiele lat zawieszony obok źródełka był celem przybywających do niego licznych pielgrzymek. Przybywali tutaj z nadzieją zarówno katolicy obrządku łacińskiego jak i grekokatolicy.

   Trzy świątynie. Do Matki Bożej Pocieszenia przybywać zaczęły liczne rzesze pielgrzymów.  Miejscowa świątynia  musiała ich przyjmować w coraz większej ilości. We wspomnieniach bpa Wacława Sierakowskiego z wizytacji w 1774 roku studzienka w połowie znajdowała się w kaplicy, a w połowie poza nią. Ocembrowana dębowym drewnem znajdowała się w rogu ołtarza niedaleko drzwi. Z czasem kapliczkę tę przebudowano, natomiast  w 1782 roku wybudowano kolejną, większą, która służyła też jako kościółek do czasu ukończenia w 1871 roku nowej dużej świątyni. Od tego też roku obraz zagościł tam na stałe.

     ŚWIADECTWA.  Przyjeżdżają tutaj pielgrzymi nie tylko z Polski, ale również Francji, Stanów Zjednoczonych, a nawet z Afryki. Zanotowanych 270 uzdrowień od 1995 roku nie wyczerpuje całej listy. Kapłani posługujący w świątyni słyszą o dużo większej liczbie doznanych i otrzymanych tutaj łask. Oficjalne statystyki  opierają się na poświadczonych szczegółowych opisach oraz dokumentacji  medycznej. Ilość i jakość dokumentacyjna dostarczanych świadectw sprawia, że kapłani nie uzupełniają listy wszystkimi, które do nich docierają. Szczególnie przy ustnych deklaracjach pozwala to zachować zdrowy rozsądek i nie szerzyć kultu źródełka na siłę.

   Pierwsze zachowane i spisane świadectwo pochodzi z roku 1743 i brzmi: „Bartosz Panek ze Smolarzy koło Łańcuta, chorował ciężko niedziel cztery. Sen miał taki, aby się obmył w Jodłowce u Matki Najświętszej. Zaraz zawieziono go i obmyto wodą, zdrowy odjechał .”  Wśród tych z ostatnich lat czytamy: „Konrad Zięba z Tryńczy w styczniu 2000 r. podczas zajęć w liceum ogólnokształcącym w Leżajsku doznał wylewu krwi do mózgu. Stracił mowę, miał kłopoty z koordynacją. Lekarze w Rzeszowie nie dawali żadnej nadziei. Konrada w stanie beznadziejnym przewieziono do Lublina. W czasie zawiei śnieżnej matka Konrada wraz ze swoim ojcem i siostrą przybyła do Jodłówki, by przed obrazem Pani Pocieszenia błagać o cud. Podczas gorącej modlitwy doznała dziwnego spokoju. Gdy wróciła do domu odebrała wiadomość od męża, że Konrad zaczął mówić w czasie, gdy klęczała przed najlepszą Matką. Młodzieniec szybko wrócił do zdrowia…”

   Lekarzom Matka Boża Pocieszenia z Jodłówki sprawia dużo kłopotów z ustosunkowaniem się do przypadków z jakimi spotykają się w szpitalach. Dla jednych są to oczywiste cuda, dla innych wielkie zagadki. Tak było z uleczeniem 20 letniej dziewczyny, która trafiła do rzeszowskiego szpitala, chorej na raka z diagnozą bliską wyrokowi. Msza święta za jej zdrowie i wypita woda dostarczona ze źródełka w Jodłówce sprawiły, że wkrótce opuściła szpital zdrowa. Wielu lekarzy doświadcza takiego cudownego działania nie tylko w pracy, ale również bezpośrednio w ich własnych domach i rodzinach. Tak było z Mateuszem synem lubelskiego neurologa. Znalazł się on w bardzo ciężkim stanie z objawami z pnia mózgu  w Lubelskim Instytucie Pediatrii. Lekarze instytutu, będący jednocześnie kolegami ojca, nie dawali chłopcu żadnej nadziei na wyzdrowienie. Rodzina Mateusza poleciła jego zdrowie wstawiennictwu Matki Bożej Pocieszenia w czasie pasterki w Jodłówce. Mateusz zaczął wracać do zdrowia a po kilku dniach odzyskał przytomność. Za wyzdrowienie przyjechała do Jodłówki podziękować cała rodzina.

   Diagnozy typu: żadnych szans, nic tu już nie da się zrobić i tym podobne często pojawiają się w świadectwach zebranych w sanktuaryjnej liście uzdrowień. Taką też usłyszała rodzina Krystyny Rymarz z Jodłówki. Powiedziano im, że jedno co mogą zrobić to godnie przygotować ją na śmierć. Wspominali oni potem, że ta straszna prawda poderwała ich do kolejnej próby ratowania Krystyny. Poprzednie jej rehabilitowanie i leczenie na niewiele się zdało i nie przyniosło żadnych skutków. Woda ze źródełka w Jodłówce i modlitwy podziałały i pozwoliły im potem opowiadać jak rozlana żółć zaczęła się cofać, o tym jak wątroba podejmowała pracę i o tym jak usta nabrały barwy, a ciało z brunatnego powróciło do normalnego koloru. Przebieg choroby i powrót do zdrowia Krystyny Rymarz był badany przez trybunał powołany przez arcybiskupa archidiecezji przemyskiej. Podstawą badania był raport lekarzy, którzy stwierdzili, że jej powrót do zdrowia nie jest wytłumaczalny pojęciami i kryteriami medycznymi.

     Bywa, że przywożone do Jodłówki diagnozy, które brzmią dla chorych i ich rodzin jak koszmary tracą swą złowróżbną moc. W zetknięciu z mocą wymodlonej, czy też niesionej wodą łaski Matki Bożej Pocieszenia są nadzieją, po którą tak licznie zjeżdżają pobożni pielgrzymi czy też ciekawscy turyści. Łaski otrzymują i jedni drudzy albowiem jak to ujął proboszcz w Jodłówce siły, które tu działają są znakami Boga skierowanymi do wszystkich.

JC