KAMESZNICA

ŹRÓDŁO WYROSŁE Z SZALEŃSTWA ALE I POBOŻNOŚCI

Widok Kamesznicy z Koczego Zamku. Foto-Kokorik

Miejsce  powstało w wyniku pasji, szaleństwa, umiłowania piękna i pobożności jego byłych właścicieli. I chociaż dzisiaj korzystanie z wody z cudownego źródełka jest niewskazane to modlitwy jest tu dużo.

   Jak dotrzeć. Z Katowic przez Bielsko-Białą drogami nr 1, S1, oraz Trzeba przejechać 104 kilometry. Po minięciu Milówki po paru kilometrach docieramy do Kamesznicy. Droga nr 1 w połączeniu z dosyć wysokim wiaduktem tworzy tutaj  widowiskowe wygibasy. Zjazd do Kamesznicy będzie przed wjazdem na wiadukt. Jedziemy ulicą Górną. Pilnujemy znaku o zjeździe do zespołu pałacowego. Zjeżdżamy na prawo. Nie próbujmy wjeżdżać do zespołu pałacowego ponieważ nie ma tam możliwości zaparkowania. Nieco wyżej przy kaplicy św. Anny jest dosyć obszerny parking. Przy parkingu furtka w ogrodzeniu parku  a za nią ścieżka do źródełka.

   Okolica. Jedni mówią, że to już koniec świata. Z Kamesznicy do Zwardonia na słowackiej granicy jest tylko xx kilometrów. Inni mówią, że to początek świata (bardziej myśląc jak piękny był świat na początku). Jest w tym sporo racji. Do Milówki jest x kilometrów, do Koniakowa xx, a do Istebnej xx kilometrów. Sama Kamesznica leży na wschodnich stokach Baraniej Góry. Kawałek przed źródełkiem rozpoczyna się czarny szlak na jej szczyt. Jest on po Skrzycznem drugi pod względem wysokości (1222 m n.p.m.) Beskidu Śląskiego. Obecnie góra ta po wycięciu znacznych połaci lasu na wschodnich i południowych stokach stała się znakomitym punktem widokowym.

   Źródełko. Dzisiaj właściwie całkowicie zapomniane. Tablica informacyjna dosyć precyzyjnie pokazuje jego lokalizację ale zarośnięta dróżka do niego zdaje się mówić, że ani miejscowi ani turyści tu nie zaglądają. Podobnie zarośnięta i trawą, mchem i porostami jest betonowa koncha, do której wpływa woda. Zasypana dodatkowo liśćmi, zamulona i popękana tak że trudno nawet na pierwszy rzut oka dostrzec w niej kształt muszli. Woda ta jednak jeszcze pięćdziesiąt lat temu uważana była za cudowną a miejsce to cieszyło się dużą estymą i powodzeniem miejscowej ludności. Wszystko to skończyło się kiedy na szczycie wzniesienia, na stoku którego wypływa źródełko powstał cmentarz.

Wypływająca woda wciąć wygląda zachęcająco krystalicznie czysta i chłodna ale takie usytuowanie sprawia, że korzystanie z niej raczej nie jest wskazane. Cmentarz powstał przy kaplicy zbudowanej w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. W czasie odpustów Matki Bożej Szkaplerznej okoliczna ludność przybywała do Jej pięknego obrazu, który wciąż wisi w ołtarzu głównym kaplicy. Wierzono w jego cudowną moc i korzystano z daru cudownego źródełka. Woda z niego uzdrowiła wzrok hrabiego Marcelego Potockiego  i wielu ludziom z okolicy. Praktykowano przy dolegliwościach wzroku kilkakrotne dziennie przemywanie nią oczu.

   Kaplica. Usytuowana jest na wzgórzu zwany Grapka, na skraju parku dworskiego ale poza terenem ogrodu. Wzniesiona jest z cegły i kamienia a przykryta gontowym dachem. Wzniesiona w 1851 roku początkowo była niewielka. Jej najcenniejsze wyposażenie to słynący łaskami obraz Matki Bożej Szkaplerznej oraz barokowy ołtarz Potockich. Rozbudowano ją w latach 50tych ubiegłego wieku a w 1963 roku biskup Karol Wojtyłła uroczyście konsekrował tabernakulum świątyni. Odpusty  16 lipca (MB Szkaplerznej) cieszą się tak dużym powodzeniem, że niezbędny stał się ołtarz polowy i liczne ławki między nim a kaplicą. Dzień odpustu jest też jedynym dniem kiedy świątynia jest ogólniedostępna.

   Powstanie kaplicy z szaleństwem w tle. Podania wiążą jej powstanie z porywczym a właściwie graniczącym z szaleństwem charakterem właściciela dworu hrabiego Marcelego Potockiego. Jedna wersja opowiada, że pewnego dnia ścigał ze strzelbą swoją żonę Teresę. Strzelił i ranił ją a w miejscu gdzie to się stało jako wotum przeprosi nowe wystawił kaplicę. Inna wersja mówi, że hrabina Teresa schowała się za pniem drzewa gdy jej mąż chciał jej zadać śmiertelny cios a w podziękowaniu za ocalenie życia to ona wzniosła w tym miejscu kaplicę. Kolejna wersja mówi, że kaplica stoi w miejscu gdzie hrabinie w krzaku dzikiej róży ukazała się Matka Boża. Początkowo kaplica poświęcona była imienniczce hrabiny świętej Teresie. Później jedna Potoccy zmienili wezwanie poświęcając ją MB Szkaplerznej.

   Dworek i park.  Według informacji gminy Milówka obiekty dworku nie uległy dewastacji . Oczy turysty widzą to jednak inaczej a na pewno brak tu gospodarza. Potoccy ukończyli cały zespół dworkowo-parkowy w 1833 roku. Park podobnie jak dwór zdziczał. Zakrzaczony zbliża się do stanu, który uwielbiają amatorzy dzikiej przyrody. Potoccy wykorzystali rosnące tam już wtedy stare, liczące sobie ponad sto lat drzewa. Na ponad 7,5 hektarach posadzili nowe a całość urządzili w stylu angielskim. Park stał się romantycznym ustroniem ze zgrupowaniami starych drzew. Źródełka i kaskady oraz staw z wysepką i drewnianym mostkiem. Ukwiecone polanki a wszystko to poprzecinane alejkami z ławeczkami.  Widać stąd było góry a obok przyczajony był kamieniołom. W tym romantycznym pejzażu i klimacie tkwiło na stoku cudowne źródełko, z którego woda wlewała się do kamiennej konchy. Wiedząc o tym wszystkim można sobie w wyobraźni  „ponakładać” to co było na to co zostało. Na pewno natomiast warto przespacerować się po parku aby podziwiać drzewostan. Znajdziemy tu: modrzewie, jawory, jesiony, lipy, 150 letnią tuję, 250 letnie sosny wejmutki i wiele innych. Stare drzewa o wymiarach pomników przyrody liczą ponad 60 sztuk. Wśród nich najwięcej jest modrzewi europejskich (27) i jaworów (11). Są też sosny wejmutki (8), świerki pospolite (6), lipy drobnolistne (5) jesiony wyniosłe (2) i buk zwyczajny. Warto wśród nich wyszukać największy w tej części Beskidów okaz modrzewia europejskiego, którego obwód w pierśnicy sięga prawie 3,5 metra.

JC