KROŚCIENKO

NAJBARDZIEJ DRAMATYCZNY MOMENT UCIECZKI

  CUDOWNE ŹRÓDEŁKA  ŚW. KINGI TO:  STARY SĄCZ (z wstępem o św. Kindze), SUŁKOWICE (koło Skały), KROŚCIENKO, GŁĘBOKIE, NOWY KORCZYN I TRZCIANA

Cudowne źródełko św. Kingi w Krościenku, chociaż już od 150 lat nie istnieje, w specyficzny sposób dopełnia charakterystyki czynnych do dzisiaj pozostałych źródełek. Mówi się, że mieszczanie Krościeńka „nie zachowali się” i że z tego powodu ich osada nie rozwinęła się w miasto. Święta Kinga rzeczywiście przeżywała tu jedną z najbardziej dramatycznych swoich ucieczek ale pozostawione przez nią źródełko stało się miejscowym błogosławieństwem.

Jak dotrzeć. Leży przy drodze wojewódzkiej nr 969 między Nowym Sączem i Nowym Targiem. Z Nowego Sącza jest tu 45 kilometrów natomiast z Nowego Targu 31 kilometrów. Z Krakowa możemy jechać Zakopianką. W Mszanie po 59 kilometrach zjeżdżamy w lewo w drogę krajową nr 968 i po kolejnych 58 kilometrach dojedziemy do Krościenka.

   Do kapliczki św. Kingi. Idziemy tam z rynku w Krościenku skąd wychodzimy z południowo-zachodniego narożnika ulicą św. Kingi. Trzeba około 20 minut aby do niej dojść. Po około kilometrze asfaltu i po wyjściu z zabudowań ulica zmienia charakter w leśną drogę. Wchodzimy na teren Pienińskiego Parku Narodowego.  Po prawej stronie drogi będzie kapliczka natomiast jakieś niecałe sto metrów z lewej wyraźnie szumi Dunajec.  Idąc dalej lasem ulicą św. Kingi będziemy się do Dunajca zbliżać a miejscami iść nawet brzegiem. Spacer jest bardzo przyjemny.

   Zielony szlak. Dalej trasa prowadzi na Sokolicę. Jest to zielony szlak, który rozpoczął się na rynku w Krościeńku. Na całej trzy i pół kilometrowej drodze tego szlaku do pokonania jest 327 metrów wzniesień. Szlak określany jest jako łatwy a przed szczytem Sokolicy napotkamy schodki i ubezpieczające poręcze. Nieco dalej za kapliczką w miejscu nazywanym skała Zawiesy natkniemy się jeszcze na figurę Matki Boskiej. Dalej trasa prowadzi na jedną z najbardziej atrakcyjnych pienińskich gór Sokolicę.

   Źródełko. Nie ma go już od 1861 roku. Najpierw wskutek zbezczeszczenia przez włoskiego robotnika pracującego przy budowie gościńca do drewnianego mostu przy nieodległych Zawiesach zatraciło swą cudowną moc. Później wskutek naruszenia struktury podłoża zanikło zupełnie.

   Legenda założycielska. Powstała między XV a XVI wiekiem. Mówi  o historii z roku 1287 kiedy to św. Kinga uciekając przed tatarami chroniła się w zamku w Pieninach. Konieczne było przedostanie się przez Dunajec. Święta zmuszona była prosić mieszkańców Krościenka o pomoc. Ci jednak odmówili. Tam nad Dunajcem św. Kinga palcem na twardym głazie wypisała swoje skargi. Zapłakała również a z jej łez wsiąkłych w skaliste podłoże wytrysnęło źródełko o gorzkiej wodzie. Później miejscowa ludność odkryła w tej wodzie cudowne właściwości. Powstanie źródełka jest więc „dramatycznie inne” od pozostałych „wystukanych” przez świętą Kingę cudownych  źródełek. Podobnie jednak jak to miało miejsce w przypadku św. Stanisława w Brzeźnicy, gdzie mieszczanie również „uwłoczyli gościnności”, oba źródełka i to w Brzeźnicy i to w Krościenku mocą pośredniczej modlitwy służyło mieszkańcom przynosząc im łaski i ulgi. Za zło wyrządzone świętym spotkała ich łaska.

   Fakt, że źródełko w pobliżu Krościenka powstało rzeczywiście z łez św. Kingi nie jest udokumentowany historycznie. Przekaz o tym pojawia się dopiero dwa wieki później. Niezaprzeczalne są jednak fakty, że dzięki wstawiennictwu św. Kingi, której pomocy błagali przychodzący do źródełka wierni, wielu z nich otrzymywało łaski, o które prosili.  Spożywali wodę ze źródełka i obmywali się na znak łączności duchowej z św. Kingą. Doznawali ulg w swoich cierpieniach, odzyskiwali zdrowie, zyskiwali potrzebne łaski zarówno w sprawach duchowych, jak i materialnych. Przyczyniły się do tego i ufna wiara we wstawiennictwo św. Kingi u Boga i składane u źródełka jałmużny. Jako wynagrodzenie św. Kindze za to, że ich przodkowie odmówili jej pomocy, kiedy jej życiu i jej towarzyszkom groziło śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony Tatarów przy źródełku mieszczanie Krościenka postawili kapliczkę.

Kapliczka wrosła w świadomość tak mieszkańców jak i turystów, którzy lubią wracać w ten zakątek Polski. (foto-jc)

Świadectwa. Siłą rzeczy trzeba sięgnąć do starszych. Takim było zeznanie Wojciecha Bisiowica, młynarza z Brzeznej, w trakcie procesu beatyfikacyjnego św. Kingi w 1629 roku: "Widziałem oczyma swymi studzienkę nad Dunajcem, między Krościenkiem miasteczkiem, a wsią Szczawnicą, o której to jest podanie od starszych, że z Pienin chodziła do niej święta Kunegunda i mieli tą wodę zawsze w uczciwości ludzie, i gdy się, kto w niej umyje pociechę odnosi, której od Pana Boga prosi, i ludzie przychodzący kładą jałmużnę na skałę, którą ubodzy przychodzący z Krościenka, biorą. Bywa też tam na każdy piątek Imć Pan Baranowski, starosta czorsztyński, który od tej studzienki mieszka za milę i tam wymywa sobie oczy, jałmużnę zostawując, po którą ubóstwo przychodzi, pilnując, kiedy do niej jedzie. I snać mu ta woda pomogła na oczy i na insze defekty". Świadek ten zeznał ponadto, że sam doznał uzdrowienia przez obmycie się wodą z tego źródełka. Przez dłuższy bowiem czas cierpiał na ból głowy.

Kapliczka. Data jej wybudowania nie jest znana. Widać ją na starych mapach z początku XIX wieku. Umieszczona jest na kamiennej podmurówce ze schodkami na skarpie przylegającej do drogi. Niewielka – w środku tylko figura św. Kingi i kwiaty. Był tu również kiedyś kamień z odciśniętą stopą św. Kingi. Z 1900 roku pochodzą wiersze na wewnętrznych ścianach kapliczki oraz napis nad wejściem:  "Na chwałę Bogu, pomyślność ludu, opamiętanie wrogów".

   Historie i legendy. Historie jakie z pobytu św. Kingi przetrwały tutaj są  też świadectwami łask jakimi święta cieszyła się u Stwórcy. Wpisują się również w charakter i duchowość św. Kingi. Jedna opowiada o wspomnianym kamieniu z kapliczki.  „A u stóp Pienin, zaraz na brzegu Dunajca wysiadłszy, gdy stąpiła na wielki kamień, opoka twarda zmiękła i pozostał ślad stopy jej wyraźnie wyciśnięty, a spod kamienia, na którym gorzko zapłakała, wytrysło źródełko gorzkawej wody”. Później kamień ten został przewieziony do klasztoru w Starym Sączu. Kolejna opowiada o góralu, który siał zboże kiedy mniszki klaryski przechodziły tędy. Po krótkim odpoczynku ruszały dalej w drogę. Wówczas góral zapytał je co ma odpowiedzieć kiedy najeźdźcy zapytają go o nie. Usłyszał od św. Kingi: „Mówcie zawsze prawdę gospodarzu, prawda Bogu miła”. Chwilę później musiał tatarom odpowiedzieć. I powiedział: „Tędy kiedy siałem zboże”. Kiedy jednak spojrzał tam ujrzał łany dorodnie wyrosłego zboża. Tatarzy zawrócili. Jest też historia o mgle. Klaryski, które już dotarły do Zamku Pienińskiego, wiodły tam dni o chłodzie, głodzie, pragnieniu i pełne obaw. I rzeczywiście Tatarzy  odkryli kryjówkę i przypuścili szturm. Bezbronnym pozostała tylko modlitwa. Wówczas dobry Bóg otoczył szczyt tak gęstą mgłą, że najeźdźcy co krok gubili drogę i pospadali w przepastne otchłanie.

   Miejscowi mieszkańcy z czasem i trochę jakby za późno zorientowali się jak wielka świętość wędrowała po tej okolicy. Nadrabiając swój brak zapału w udzieleniu pomocy namnożyli legend. Jest w nich święta Kinga twórczynią rozległych i gęstych lasów, które powstały kiedy uciekając przed tatarami rzuciła za siebie swój grzebień. Podobnie rzucone paciorki różańca pod kopyta ścigających ją jeźdźców zamieniły się w pagórki i ostre skały.

JC