LUBIĄŻ
OWOCE BOSYCH STÓP KSIĘŻNEJ
(Szlak cudownych źródełek św. Jadwigi Śląskiej obejmuje jeszcze sześć lokalizacji: Trzebnica, Boszkowo, Mnichowice, Lądek Zdrój, Rychtal i Rzymówka. Do Rzymówki dołączony jest materiał wprowadzający do postaci św. Jadwigi Śląskiej.)
Bardzo powoli ale skutecznie powraca do świetności jeden z największych na świecie zespołów klasztornych. Niedaleko pięknie z nim związane cudowne źródełko świętej Jadwigi. I ono wraca ale potrzeba tam dużo modlitwy.
Jak dotrzeć. Z Wrocławia jedziemy drogą nr 94 na zachód. Po 51 kilometrach skręcamy w prawo w drogę wojewódzką nr 338 i po około 4 kilometrach docieramy do Lubiąża. Zespół klasztorny z drogi nr 338 noszącej tu nazwę ulicy 1 Maja jest doskonale widoczny. Cudowne źródełko jest około dwóch kilometrów dalej. Możemy zrobić rozległy łuk drogą nr 338 z ulicy 1Maja do ulicy Wojska Polskiego. Na lewo będzie odchodziła ulic św. Jadwigi, którą dojedziemy do Lasku św. Jadwigi. Cudowne źródełko znajduje się zaraz przy lasku o czym poinformują nas znaki.
Cudowne źródełko spod bosych stóp św. Jadwigi. Święta Jadwiga w swej pokorze lubiła łamać konwenanse przez co starała się w jakiś sposób nawiązywać do ludu, nad którym panowała. Lubiła chodzić boso co bardzo martwiło jej męża. Książę Henryk I Brodaty nakłonił opata cystersów w Lubiążu, który był spowiednikiem świętej Jadwigi, aby ten nakazał jej noszenie butów. Święta księżna uwielbiała obdarowywany przez jej męża klasztor i bywała w nim częstym gościem. Pewnego razu kiedy tam przybyła, oczywiście boso, opat w ramach rozgrzeszenia podarował jej parę butów jednak obwarował zadośćuczynienie nakazem aby je zawsze miała ze sobą. Księżna nie chcąc urągać cnocie posłuszeństwa nosiła je zawsze. Ze sobą ale … przewieszone na sznurku na ramieniu. Po owej wizycie wracając z Lubiąża przystanęła na wzgórku aby jeszcze raz spojrzeć na klasztor. Obróciła się na pięcie a spod jej bosych stóp wytrysnęła woda.
Perła śląskiego baroku widziana ze wzgórza z cudownym źródełkiem. Nie wiemy dokładnie jak wyglądało opactwo w czasach świętej Jadwigi a tym samym jaki widok rozlegał się przed jej oczyma. Wiemy jak wyglądało opactwo parę wieków później. Jak wygląda dzisiaj możemy sami zobaczyć.
Jest to jeden z największych tej klasy zabytków w Europie a na pewno największe opactwo cysterskie na świecie. Cały zespół klasztorny jest drugim co do wielkości sakralnym obiektem na świecie. Znajduje się tutaj najdłuższa fasada barokowa licząca 223 metry. Dachy bazyliki, klasztoru, pałacu opatów, kościoła pomocniczego i zabudowań gospodarczych mają ponad 2,5 hektara powierzchni i znajduje się w nich 600 okien ponad 300 pomieszczeń. Jest 2,5 razy większy od Wawelu. Najpierw w 1150 roku powstał tu klasztor benedyktynów a w 1175 nastali tutaj cystersi. Henryk Brodaty, mąż św. Jadwigi, uczynił w 1223 roku cystersom pewne nadania i generalnie miał ich w opiece. Okres wielkiej świetności opactwa to lata od 1649 do roku 1740 roku kiedy tereny te weszły w posiadanie barbarzyńskiego pruskiego żywiołu. W 1810 roku król pruski skasował zakon cystersów i zagrabił wszystkie jego dobra. Sporo wyposażenia zniszczono. Przepadła też biblioteka cysterska. W klasztorze urządzono szpital. Hitlerowcy urządzili tu obóz dla jeńców i uruchomili produkcję części do rakiet V2. W latach 1945-48 rosjanie dopełnili dewastacji obiektów i urządzili tu szpital psychiatryczny dla czerwonoarmistów.
Obecnie zespołem klasztornym opiekuje się Stowarzyszenie. Powoli ale z wielką dbałością przywraca zespołowi świetność. Zabezpieczono i wyremontowano dachy. Odrestaurowano wielki refektarz i sale rycerską. Trwają prace w bibliotece. Efekty zapierają niemal dech w piersiach tym bardziej, że zachowało się tam sporo naściennych malowideł śląskiego. Najwięcej i najpiękniejsze są freski Michaela Willmana zwanego śląskim Rembrandtem.
Skrywane uzdrowienia. W miejscu gdzie święta Jadwiga przystanęła, spod jej bosych stóp wytrysnęła woda. Po pewnym czasie okazało się, że woda z tej studni ma właściwości lecznicze. Ta uzdrawiająca moc wody sprawiła, że mieszkańcy zbudowali w tym miejscu studnię. Przez stulecia czerpali z niej wodę na różne dolegliwości. Robią to do dnia dzisiejszego ale sprawiają wrażenie jakby się wiary w obdarowaną łaskami moc wody wstydzili. Wodę od niedawna czerpie się pompą abisynką. Zanim ją zamontowano woda skryta była ciężką kamienną płytą. Ciężka i masywna wymaga dużej siły i wysiłku lub też użycia traktora aby ją odsunąć. A jednak wciąż była odsuwana. Jacyś ludzie bezustannie to czynili aby móc nabrać wody. Tkwi w mieszkańcach przekonanie, że po jej spożyciu powraca się do zdrowia. Opowiadają o miejscowej rodzinie. Chorej na raka żonie mąż codziennie dostarczał świeżo zaczerpniętej wody. Leczona była oczywiście również konwencjonalnie. Chora otarła się o śmierć ale wyszła z choroby. Przez całe miesiące piła tę wodę a mąż z wiarą ją czerpał.
Studnia z cudownym źródełkiem i Lasek św. Jadwigi. Kamienna pokrywa zakrywająca studnię nie jest jakąś wymyślną przeszkodą utrudniającą dostęp do wody lecz raczej koniecznym zabezpieczeniem. Średnica studni wynosi ponad dwa metry a jej głębokość prawie 3,5 metra. Jest jedną z ośmiu studni połączonych ze sobą w jeden system, z którego niegdyś czerpano wodę do rurociągu. Jej obecny wygląd pochodzi z końca XIX wieku. Jako jedyna znajduje się poza laskiem i zachowała tradycyjny kształt. Granitowa przykrywająca ją płyta ma grubość 15 centymetrów. Po oczyszczeniu i wyremontowaniu założono pompę tak że mieszkańcy, pielgrzymi i turyści mają teraz łatwy i bezpieczny dostęp do wody. Pozostałe studnie znajdują się w lasku obok. Rozciąga się on na około pięciu hektarach łagodnego stoku. Rosną w nim głównie olchy i dębina oraz łęgi grądowe. Rozciąga się na długości 400 metrów. Połączone źródła nazywa się tu źródliskiem. Po raz pierwszy dowiadujemy się o nich we wzmiance z 1508 roku. Opat Andreas Hoffman nakazał budowę rurociągu zaopatrującego klasztor w wodę. W 1649 roku rurociąg zmodernizowano i wybudowano trzy kolejne studnie. Parę lat temu odkryto fragmenty drewnianych (dębowych) rur, którymi przesyłano wodę do klasztornych zabudowań. Ponad półtorakilometrowy rurociąg był nie lada wyczynem sztuki inżynierskiej ale cystersi znani byli i cenieni z mistrzowskiej gospodarki i ciekawych rozwiązań technicznych.
Trzeba tu wrócić z modlitwą. W roku 1727 opat Ludwig Bauch, chcąc uczcić świętą Jadwigę, nakazał budowę sześciu kaplic drogi krzyżowej. Chociaż mocno zdewastowane ale istniały jeszcze z końcem II wojny światowej. Starsi mieszkańcy, pierwsi osadnicy którzy tu przybyli po wojnie opowiadali, że niektóre z nich miały jeszcze zadaszenia. Niestety popyt na materiały sprawił, że zostały rozszabrowane. Wszystkie miały jednakowy kształt. Dzisiaj idąc wytyczoną turystyczną „Ścieżką św. Jadwigi” możemy oglądać tylko ich fundamenty. Ścieżka rozpoczyna się wśród zabudowań klasztornych opactwa natomiast w samym lasku zatacza pętlę o długości około 700 metrów. We wtopionych w „Lasek św. Jadwigi” niewielkich kaplicach, o jednym sklepionym kolebkowo pomieszczeniu na ołtarz i przykrytych dwuspadowym dachem przez ponad dwieście lat modlono się wspominając przy tym często tu zaglądającą świętą. Historia z barbarzyńskimi prusakami i Rosjanami zniszczyła materię kaplic i urwała tradycję. Nowi mieszkańcy nie do końca umieli się w tym odnaleźć. Wydawało się, że nawet jakby wstydzili się tego, że korzystają z wody z cudownego źródełka. Miejsce jest na pewno silnie omodlone i chyba warto zaglądać tu z modlitwą i korzystać z wody z cudownego źródełka. Ośmielić modlitewnie wszystkich wokoło aby nie kojarzono tego miejsca tylko turystycznie ale z tym co wielkie, piękne i Boże. Żeby była to trasa przede wszystkim pielgrzymkowa a dopiero potem turystyczna.
JC