OSTROWY TUSZOWSKIE
„MATKA BOŻA PACHNIE TU WIEWIÓRKAMI”
Zachwyt księdza Twardowskiego nad tutejszym wizerunkiem Matki Bożej, wyrażony w wierszu słowami: „…pachnąca świerkami, cała w wiewiórkach… módl się za nami…„ udziela się wielu zaglądającym tutaj a piękne poetyckie ujęcie stało się jakby hasłem wywoławczym sanktuarium w Ostrowach Tuszowskich.
Jak dotrzeć. Mniej więcej w połowie odcinka między mostem na Wiśle a Rzeszowem na drodze krajowej nr 9 skręcamy w stronę Mielca. Możemy to zrobić w miejscowościach Komorów lub Cmolas (chyba prostszy jest dojazd z Cmolasu). Do Ostrów Tuszowskich dotrzemy po około 7 kilometrach.
Puszcza, Madonna i … wiewiórki. Na zachód i północ od Ostrowów Tuszowskich natkniemy się na leśne obszary. Jest to skraj bardzo rozległej niegdyś Puszczy Sandomierskiej. W miejscu gdzie dzisiaj stoi kościół rosły dawniej modrzewie. Las jest w tym miejscu współtwórcą historii i legend, które sprawiły, że miejsce drogie jest myśliwym a obraz Matki Bożej nosi miano „obrazu Madonny z Puszczy”,. Kościół stał się Sanktuarium Matki Bożej Wniebowziętej w Puszczy patronki leśników i myśliwych oraz w związku z cudownym źródełkiem uzdrowicielki w chorobach oczu. Zakochany w tym miejscu i w tym obrazie był, często tu zaglądający, ksiądz Jan Twardowski, który w jednym z wierszy pisał: „ Madonno z Puszczy, … ,pachnąca świerkami, cała w wiewiórkach, módl się za nami.”.
Austriaccy grabieżcy wpędzili to miejsce w zapomnienie. Do kresu istnienia kultu Matki Bożej W Ostrowach Tuszowskich przyczyniło się ustawodawstwo zaborczej Austrii. Na mocy rozporządzenia przejęto (zrabowano) też wszystkie parafialne kosztowności w tym korony i wota. Wśród zrabowanych w 1794 przedmiotów znajdowało się 18 kosztownych wotów, 6 nitek korali oraz częściowo złocone wysadzane kamieniami srebrne korony. Pochodziły one z przełomu XVII i XVIII wieku, kiedy to miała miejsce prywatna koronacja obrazu. Kult stał się bardzo lokalny ale trwały bowiem w świadomości miejscowego ludu wciąż istniało przekonanie o cudowności wizerunku. Urwała się jednak tradycja, ustało promieniowanie i miejsca zniknęła dokumentacja. Początki bardzo pięknie przechowały jednak legendy.
„Grzeb w piasku…”. Jeden z rycerzy, zapalony myśliwy, poświęcił niedzielny dzień na łowy. Upolował jelenia, ale krew zalała mu twarz i oczy od czego oślepł. Była to kara Matki Bożej za to, że niedzielę poświęcił na pracę a nie na świętowanie. Żałując za grzech upadł na kolana i błagał Matkę Bożą o pomoc . Nic nie widząc usłyszał jednak cichy i miły głos nakazujący mu wygrzebanie w piasku dołka i obmycia oczu wodą, która z niego wypłynie. Tak uczynił a po obmyciu wodą oczu odzyskał wzrok. Z wody tej korzystało przez wieki wielu ludzi cierpiących na różne choroby wierząc, że dzięki pośrednictwu Matki Bożej dostąpią tu łask i zdrowia.
"Przyszłam tu z daleka i tu mi powstanie kościół". To również usłyszał zmęczony rycerz od Matki Bożej, kiedy znużony zasnął pod modrzewiami na skraju puszczy. Nie żałował kosztów i pomimo różnych trudności wkrótce stanął tu kościół zbudowany z modrzewia. Po rozebraniu go z pozostałego materiału zbudowano plebanię. Stoi ona do dziś a drewno jest ciągle jeszcze w bardzo dobrym stanie.
Obraz. Inna wersja legendy słowa Matki Bożej przytacza w nieco innej postaci : "Przyszłam tu z Włoch i tu mi postawisz kościół". Być może wpływ na to miał fakt, że łaskami słynący wizerunek Madonny z Puszczy jest kopią cudownego obrazu Matki Bożej Śnieżnej z rzymskiej bazyliki Santa Maria Maggiore. Powstanie kopii z Ostrów Tuszowskich datowane jest na 1630 rok. Świadczy o tym data umieszczona na obrazie. Prawdopodobnie obraz był darem królewskim związanym z konsekracją świątyni w 1634r.
O przywiązaniu parafian do obrazu opowiada historia o zdarzeniach z 1882 roku. Do małego i niskiego kościoła przybył nowy proboszcz. Postawny i silny mężczyzna z energią podjął także gospodarskie zadania jakie go tu oczekiwały. Mimo, że świątynia była niewielka to oblicze Matki Bożej i Jezusa było słabo dostrzegalne obraz bowiem był zaczerniały od dymu świec i kurzu. Chętnie więc skorzystał z oferty miejscowej żebraczki Marianny Kusik, która postanowiła kupić nowy obraz. Stary obraz dobrze umocowany w ołtarzu „nie chciał” wyjść. Uległ nawet rozdarciu. Ale w końcu bez sukienek, perełek i korali trafił na strych. Długą serię nieszczęść , chorób i zgonów jaka przez kolejny rok przeszła przez wioskę przypisywano usunięciu cudownego chroniącego ją obrazu. Zmarł również proboszcz a nowy na prośbę mieszkańców poprzedni wizerunek mieszkańców umieścił w jej dawnym miejscu oraz urządził nabożeństwo przebłagalne.
Autor cudownej kopii Matki Bożej Śnieżnej pozostaje anonimowy. Na obrazie widzimy Maryję trzymającą Dzieciątko na lewym przedramieniu i ściskającą w dłoni białą chustkę. Prawą natomiast ręką obejmuje swego Syna. Jezus zaś w jednej ręce trzyma księgę drugą natomiast unosi w geście błogosławieństwa. Wzrok obu Postaci skierowany jest na patrzącego. Na płaszczu Madonny koloru ciemnoniebieskiego dostrzeżemy na prawym ramieniu charakterystyczną jasną gwiazdę. Odzieniem Chrystusa jest czerwona szata. Głowy Matki i Syna ozdobione złocistymi koronami otacza nimb.
Woda i źródełko. Ma dobry ożywczy smak a ręczna pompa pozwala na dosyć obfite jej zaciągnięcie. Na umieszczonej obok tablicy czytamy: „Pobożny lud czerpał wodę ze źródełka na choroby oczu. Za przyczyna Matki Najświętszej doznawał i doznaje licznych łask i uzdrowień”. Źródełko zasypane zostało w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Ponowne odkrycie źródełka znacznie ożywiło dróżki różańcowe. Nowego wymiaru nabrały również postacie rycerza i Madonny. Wiele tu zasług obecnego proboszcza ks. Ryszarda Madeja. Niewątpliwie do tez do odrodzenia kultu Madonny z Puszczy przyczyniły się też starania jego poprzednika ks. Dominika Litwińskiego, który rozpoczął prowadzenie „Księgi Łask” i opracował dzieje kościoła i miejscowego kultu Matki Bożej.
JC