POZNAŃ

ODSUNIĘTA TRADYCJA

Poznański Trakt Eucharystyczny, liczący niecałe dwa kilometry, to pielgrzymka jaką przed wiekami przeszły Trzy Hostie. Jednym z najważniejszych miejsce tego szlaku jest o kościół Najświętszej Krwi Pana Jezusa z cudownym źródełkiem.

   Jak dotrzeć.   Z Rynku Głównego sprzed ratusza z koziołkami kierujemy się w północno zachodni róg rynku. Wchodzimy w ulicę Żydowską i po około 100 metrach zatrzymujemy się pod numerem 34. Znajdziemy się przy kościele Najświętszej Krwi Pana  Jezusa. Jeśli nie wiemy, że to jest kościół to z wyjątkiem tablicy informacyjnej przy wejściu  nic właściwie o tym nie świadczy. Z zewnątrz kamienica wygląda mniej więcej tak jak  w XIV wieku, kiedy powstała. Duże zmiany oczywiście w środku ale nie z zewnątrz. Trzeba wiedzieć, że jest to jeden z niewielu kościołów, który nie był początkowo budowany jako świątynia. Takich obiektów w Polsce jest zaledwie kilka. Na początku była to zwykła kamienica z podwórkiem w środku a w nim ze studnią.

   Próby fałszowania i zamazania historii. Wydarzenia z roku 1399 przypominają to co się stało w roku 1430. O obu pisał w swoich kronikach Jan Długosz.  W oba osobiście bardzo mocno zaangażował się król Władysław Jagiełło. Oba też miały podobny charakter. W Poznaniu w roku 1399 miał miejsce akt zbezczeszczenia Najświętszego Sakramentu. W 1430 roku w Częstochowie dokonano sprofanowania  i zniszczenia  obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. W obu wypadkach z udziałem króla przeprowadzano szeroko zakrojone działania ekspiacyjne. ( O tym co działo w Częstochowie i Krakowie w roku 1430 i kolejnych szerzej w tomie III Śląsk w rozdziale poświęconym cudownemu źródełku w  Sanktuarium Zranienia Jasnogórskiej Ikony Matki Bożej).  W obu wypadkach błogosławioną pozostałością są cudowne źródełka. I wreszcie w obu wypadkach znamy sprawców. W Poznaniu była to grupa mieszkających tam Żydów natomiast w Częstochowie husyckie bandy, którym przewodził jeden z wołyńskich kniaziów oraz dwóch Polaków: Jakub Nadobny z Rogowa oraz Jan Kuropatwa z Łańcuchowa. W Poznaniu miał też miejsce proces, który wyjaśniał wszystkie okoliczności. Wspominanie o tych paralelach jest o tyle istotne, że fakty i osoby sprawców są niezmienne i czy to byli Polacy czy Czesi czy Żydzi nic tu nie było ukrywane a ocena ich nikczemnych czynów jest jednoznaczna niezależnie od ich narodowości. W tym kontekście nieprzyjemnie odbierany był atak i szum jaki wytworzyły parę lat temu w Poznaniu środowiska związane z Gazetą Wybiórczą. Uznali oni bowiem, że mówienie o tym co się wydarzyło w Poznaniu w roku 1399 i eksponowanie w świątyni malowideł i fresków o tym opowiadających to antysemityzm. Poznaniacy żartowali wówczas, że może trzeba tam będzie wmalować kosmitów.

    Przekupione kobiety kradną Hostie. Kradzież miała miejsce w kościele dominikanów przy ulicy Szewskiej (obecnie kościół jezuitów) w piątek  15 sierpnia 1399 roku w Święto Wniebowzięcia.  Dokonały tego dwie kobiety, matka i córka, przekupione przez żydów. Po nabożeństwie ukryły się w kościele a kiedy zostały same wyjęły z tabernakulum trzy Hostie, które zawinęły w chusteczkę i ukryły się do wieczornego nabożeństwa. Później zmieszane z tłumem bez przeszkód opuściły kościół i od razu udały się do zleceniodawców.

   „Wściekłe” zachowanie Żydów.  Odebrali Hostie i zapłacili umówioną cenę. Rabin i starsi gminy, łącznie trzynaście osób, udali się z Hostiami do kamienicy zwanej Świdwińską przy ulicy Sukienniczej (dzisiaj jest to ulica Żydowska). W piwnicy ustawili stół, na który wyrzucili Hostie. Interesowało ich czy jest to rzeczywiście prawdziwe Ciało Pana Jezusa. Najstarszy z nich przebił nożem jedną z Hostii. Na jego twarz wytrysnęła z Niej krew. Chwilę później przy świetle pochodni  pozostali Żydzi bez opamiętania wściekle kłuli nożami trzy pozostałe Najświętsze Hostie. Nie ustawali pomimo, że krew lała się z Nich po całym stole. Rozsierdzeni  bluźnili potwornie i wymyślali okropne obelgi przeciw Panu Jezusowi. Pastwiąc się nad Hostiami podnosili okropny wrzask. Im więcej krwi z Nich tryskało tym większy ogarniał ich szał nienawiści. Hałas z kamienicy, która znajdowała się w dzielnicy żydowskiej ściągnął wielu innych Żydów, którzy dołączyli się do tej „bezecnej ceremonii”. Jedynie jedna niewidoma od urodzenia Żydówka słysząc co się stało w piwnicy zaczęła się modlić o uzdrowienie do prawdziwego Ciała i Krwi Jezusa. Gdy tylko skończyła modlitwę, Pan Jezus cudownie przywrócił jej wzrok. Wybiegła na ulicę i głośno zaczęła wychwalać i wyznawać Jezusa.

 Najświętsze Hostie nie dały się utopić. Żydzi przestraszyli się rabanu jaki uczynili i przede wszystkim konsekwencji swojego czynu. Postanowili się pozbyć Hostii. Próby spalenia ich nie powiodły się albowiem nietknięte unosiły się nad płomieniami. Wielokrotnie próbowali wrzucić Je do ustępu a potem do studni, która do dziś się tam znajduje, tyle że pomieszczenie to jest od XVII wieku dolną kaplicą kościoła. Wszelkie próby zniszczenia Ich w kamienicy okazały się niemożliwe. Wyznaczono kolejnych dwóch starszych gminy, którzy mieli się udać za miasto na trzęsawiska aby Je tam zakopać.  Droga była zadziwiająca – pełna Bożych znaków. Kiedy mijali żebrzącego kalekę został on cudownie uzdrowiony. Podobnie kiedy przechodzili obok domu, w którym leżał umierający człowiek ten również został uzdrowiony. Po dotarciu na miejsce zakopali Hostie i przyrzucili miejsce błotem.

   Relacja pasterza Macieja.  W kolejną niedzielą zjawił się tam Maciej, pasterz trzody miejskiej ze swoim synem Pawłem. Zostawił go na miejscu a sam udał się na Mszę Świętą. Chłopak ujrzał po chwili jak wszystkie krowy i woły przyklękły uginając przednie nogi. Przed bydłem zaś unosiły się w powietrzu trzy Hostie. Maciej powróciwszy nie chciał uwierzyć synowi ale za chwilę sam to wszystko zobaczył. Prędko udał się do miasta opowiedzieć o wszystkim radcy grodzkiemu. Ten jednak mu nie uwierzył i odesłał do magistratu gdzie Maciej opowiedział o tym co widział burmistrzowi Poznania. Te również mu nie uwierzył i kazał zamknąć pasterza w wieży.  W cudowny sposób kajdany z rąk pasterza same opadły i ciężkie zaryglowane drzwi same się otworzyły. Maciej po raz kolejny udał się do radcy i powtórzył mu jeszcze raz co widział. Radca ponownie zamknął Macieja ale zwołał urzędników, ławników oraz proboszcza kościoła farnego i udali się we wskazane miejsce. Zobaczyli tam klęczące bydło i trzy latające w powietrzu Najświętsze Hostie. Oddali Bogu cześć i pośpiesznie wrócili do miasta i skierowali się do poznańskiego biskupa Wojciecha Jastrzębca.

   Najświętsze hostie „uparły się”.  Wrócili na miejsce ze zwołanym poznańskim duchowieństwem, do którego dołączyły różne bractwa i tysiące wiernych. Ich drodze towarzyszyło bicie dzwonów wszystkich poznańskich kościołów. W pewnym momencie biskup nakazał najstarszemu kapłanowi podnieść Hostie i umieścić ja na patenie. Te jednak uniosły się i same osiadły na patenie. Triumfalny wspaniały procesyjny pochód powrócił do miasta a Hostie umieszczono w tabernakulum kościoła farnego. Powstał też spór, w którym z kościołów mają One ostatecznie spocząć. Problem ten znalazł wkrótce rozwiązanie podyktowane przez samego Pana Boga. Hostie zniknęły z tabernakulum gdzie je pozostawiono. Przeniosły się tam gdzie je odnaleziono. Historia ta powtarzała się kilkukrotnie. Umieszczano Je w różnych kościołach ale po kilku godzinach wracały poza miasto gdzie je odnajdywano. Unosiły się tam w powietrzu tak, że wszyscy mogli je zobaczyć.  Jednoznacznie odczytano to za znak, że Pan Jezus  życzy sobie aby właśnie w tym miejscu oddawano Mu cześć. Z polecenia biskupa wybudowano tu drewnianą kaplicę.

   Kościół Bożego Ciała – ulubiona fundacja Władysława Jagiełły. W miejscu drewnianej kaplicy stanął wkrótce kościół Bożego Ciała, którego dokument fundacyjny pochodzi z roku 1406. Stanął on zgodnie z życzeniem króla w miejscu, gdzie „Ciało Pańskie cudownie znalezione zostało”. Obecna monumentalna bryła jest efektem  rozbudowy w latach 1465-1470 przez opiekujących się świątynią karmelitów trzewiczkowych. Kościół od samego początku był wyjątkowo ważny osobiście dla króla Władysława Jagiełły. Król  ślubował przed bitwą pod Grunwaldem, że jeśli ją wygra, odbędzie pieszą pielgrzymkę do Poznania. Przyszedł do Poznania 25 listopada 1410 roku aby nawiedzić kościół Bożego Ciała i pokłonić się Jezusowi w Najświętszym Sakramencie. Po raz drugi pieszą pielgrzymkę tam odbył w 1419 roku idąc z Pobiedzisk.  Niedługo potem świątynia Bożego Ciała stała się tak poważną i renomowaną,  że biskupi poznańscy, wjeżdżając pierwszy raz do Poznania, aby objąć rządy w diecezji,  udawali się najpierw do kościoła Bożego Ciała, aby tutaj podziękować Bogu za wyniesienie na godność biskupią. Kult Bożego Ciała w średniowiecznym Poznaniu miał  charakter ogólnopolski. Rozwinął się w XV i XVI w. i był w tym czasie silniejszy niż kult jasnogórski, który rozwinął się w XVII i XVIII w. Kult ten wychodził również  poza granice Polski. Poznański kościół był w grupie kilkunastu najważniejszych sanktuariów europejskich. Dla króla porównywalne znaczenie miał tylko klasztor Świętego Krzyża na Łysej Górze. Wynikało to z jego bardzo głębokiego przeżycia eucharystycznego cudu.

   Dzisiaj Trzy Hostie spoczywają w przechowywanej w kościele Bożego Ciała zabytkowej monstrancji na którą nałożono podarowaną przez królową Jadwigę koronę. Możemy tam również zobaczyć monstrancję podarowaną przez króla  Jagiełłę. Przypomnieniem odległej już historii jest znajdujący się na środku nawy głównej mały ołtarzyk ozdobiony czteroma brązowymi plakietami ilustrującymi historię kradzieży Hostii. Pod tym ołtarzykiem zaś znajdują się figury trzech żydów topiących hostie w piwnicznej studni w kamienicy przy ulicy Żydowskiej.

   Sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa na ulicy Żydowskiej.   Kościół powstał w XVIII wieku w wyniku przeróbki XIV wiecznej kamienicy w wyniku starań karmelitów dążących do upamiętnienia miejsca profanacji. Niepozorny z zewnątrz i jakby ukryty wśród kamienic skutkiem czego nawet wielu poznaniaków nie do końca umie rozeznać gdzie znajduje się ten kościół. Z pierwotnej kamienicy pozostały praktycznie tylko zewnętrzne mury. T o właśnie sprawia, że niewtajemniczony przechodzień może się nie zorientować, że mija kościół.  W murach barokowego wykończenia  łatwo dostrzeżemy gotyckie wnęki i portale. Centralne miejsce w fasadzie zajmuje okno oraz troje drzwi. Po przebudowie w latach 1701-1704 powstał dwukondygnacyjny barokowy kościół. W niewielkiej  świątyni dominują trzy barokowe, drewniane i bogato rzeźbione, ołtarze z pierwszej połowy XVIII wieku. Jednym z najczęstszych motywów zdobniczych jest jednak historia Trzech Hostii. Najbardziej widoczne są niedawno odnowione freski zdobiące sklepienie. Wykonał je franciszkanin Adam Swach w XVIII wieku. Historia mających tu miejsce wydarzeń jest na nich dosyć szczegółowo przedstawiona.

   Dolna kaplica ze studzienką. To właśnie ta ze słynną studnią kaplica budzie szczególne zainteresowanie osób nawiedzających sanktuarium. Sklepienie kaplicy zdobi urzekająco piękna dekoracja sztukatorska. Wykonana jest w stylu neobarokowym a wzorowana na sklepieniach bocznych naw pobliskiej fary. W centrum kaplicy uroczy marmoryzowany i kryty baldachimem ołtarz.  W narożach baldachimu postacie świętych: Stanisława Biskupa z pastorałem, Wojciecha z wiosłem, Kazimierza z mieczem i koroną oraz Stanisława Kostki z rozłożonymi rękoma. Centralne miejsce kopuły zajmuje zaś kielich z Trzema Hostiami.

   Ocembrowana studzienka z okrągłym otworem zakrywanym płytą znajduje się za ołtarzem. Ozdobiona jest żurawiem o cechach barokowych wykonanym w 1849 roku. Ma on kształt pochylonego ptaka z długą szyją i ostro zakończonym dziobem. Wiadro i łańcuch obecnie są głównie również elementem wystroju studzienki. Wody nie trzeba już wydobywać za pomocą kołowrotu z wiadrem albowiem w roku 2012 zainstalowano hydrofor i kran w ścianie studzienki.

   Uzdrowienia. Spektakularnym obrazem sięgania po wodę z cudownego źródełka w kościele Najświętszej Krwi Pana Jezusa  jest długa kolejka (nierzadko kilkuset osób) oczekujących na możliwość pobrania wody w wielką sobotę. Otrzymane tu łaski potwierdzają liczne świadectwa. Podczas nowenny do Najświętszej Krwi Pana Jezusa w dolnym kościele czyli w kaplicy cudu eucharystycznego składane są prośby. Są ich tysiące. Przeglądając je ksiądz Wilczyński,  kustosz sanktuarium,  w ciągu kilku ostatnich lat odnotował również ponad sto czterdzieści podziękowań za doznane łaski duchowe i fizyczne. Czasem świadectwa pisane są również uzupełniane wotywnymi tabliczkami. Tak było niedawno z 39 letnią mieszkanką Łodzi, której półpasiec zaatakował lewe oko. Znajome zakonnice przywiozły jej wody z Poznania. Przemywała oko cudowną wodą modląc się jednocześnie do Krwi Jezusa. Choroba ustąpiła nie zostawiając żadnego śladu. Pani ta niedawno pojawiła się w sanktuarium aby tu podziękować za cud.

   Cuda uzdrowień obecne w sanktuarium, a  które tutaj zaczęły się w 1399 roku uzdrowieniem młodej żydówki  rozciągały się właściwie na całej trasie jaką przeszły Trzy Hostie. Dawniej ich kulminacja miała miejsce w kościele Bożego Ciała. W wydanej „Księdze Cudów” tego  kościoła w 1609 roku zawartych jest opis 376 cudownych zdarzeń jakie tam miały miejsce w latach 1493-1604. Następowały one po nawiedzeniu kościoła Bożego Ciała i oddaniu pokłonu Najświętszemu Sakramentowi. Świątynia ta od samego początku istnienia słynęła łaskami uzdrowień.  Pielgrzymowali do niej wierni z Wielkopolski, Pomorza, Mazowsza i Małopolski. Wielu pielgrzymów przybywało też z Prus, Litwy, Węgier i Rusi.

Obecnie woda z cudownej studzienki wyraźniej wkracza do gry. Karmelici od początku niemal sprawujący pieczę nad kultem Trzech Hostii i Bożego Ciała dopiero w 1702 uzyskali pełną cesję kamienicy przy ulicy Żydowskiej. Wówczas też przystąpiono do konserwacji cudownej studzienki w podziemiach, której woda wciąż uważana była jako przywracająca wzrok. Dostęp do wody był jednak ograniczony. Do niedawna zwykło się uważać, że można jej zaczerpnąć w zasadzie w wielką sobotę. Skutkiem tego powstało też przekonanie, że tylko tego dnia ma ona szczególną moc – stąd być może owe wielkie kolejki po wodę w Wielką Sobotę. Przekonanie to obecnie wypiera dostępność wody w każdy czwartek po  eucharystii w dolny kościele. Nie ma również problemu kiedy zwrócimy się w innych porach do posługujących księży o dostęp do studzienki. Natomiast ewenementem niemal w skali kraju jeśli chodzi o cudowne źródełka jest możliwość zamówienia wysyłkowego cudownej wody.

   Relacje i procesy. W piętnastym stuleciu dobrze wiedziano co się w Poznaniu wydarzyło. Sprawa rozeszła się rozlegle nie tylko wśród ludu w formie przekazów i kazań, ale także wśród uczonych księży oraz w kręgu dworskim. Pierwszy historię trzech Najświętszych Hostii opisał nasz wielki historyk Jan Długosz. Uczynił to w kilkanaście lat po wydarzeniach z 1399 roku. Był niemal ich obserwatorem. Później pisali o tym także: żyjący na przełomie piętnastego i szesnastego wieku historyk i profesor Akademii Krakowskiej Maciej Miechowita, szesnastowieczny humanista i historyk Marcin Kromer oraz szesnastowieczny poeta i sekretarz królewski ksiądz Tomasz Treter.  Swoistym zapisem i świadectwem tego co się stało były tez prowadzone przez poznański Ratusz  procesy. Zgłosili się świadkowie. Wśród nich cudownie uzdrowiony kaleka  i żydówka, odzyskała wzrok. Ujęci żydzi początkowo wypierali się wszystkiego ale wkrótce przyznali się do winy i ze szczegółami opowiedzieli  „jak się pastwili nad Najświętszymi Hostiami”. Wskazali tez kobiety, które wykradły Hostie. Rabin i cała trzynastka starszych gminy wraz Krystyną i jej córką (które wykradły Hostie) zostali skazani. W trakcie procesu nie wykazywali specjalnej skruchy wciąż demonstrując fanatyczną nienawiść do Chrystusa. W 1434 roku wskutek zabiegów gminy żydowskiej w Poznaniu rozpoczął się drugi proces, który trwał prawie 20 lat. Żydzi próbowali zaprzeczyć jakoby świętokradztwa i zbezczeszczenia Hostii dokonali ich pobratymcy i próbowali zwalić winę na syna pasterza Macieja. Proces uchodził za wyjątkowo bezstronny jednak Żydzi nie umieli dostarczyć przekonywujących dowodów na niewinność uprzednio skazanych.  Co ciekawe proces zakończył się zaostrzeniem wyroku. Odtąd gmina żydowska musiała co roku wpłacać datek na procesję Bożego Ciała w wysokości 800 tynfów natomiast raz na sto lat trzech starszych z żydowskiej gminy musiało z nożami iść na czele procesji.

   Przez setki lat głębokie opisy żydowskich bezeceństw nie były istotą relacji i sedna sprawy. Punkt ciężkości i najważniejszą sprawą było odnalezienie porzuconych Hostii na poznańskich błoniach, gdzie też postawiono kościół Bożego Ciała. W tym też miejscu realizowało się tak silne w ubiegłych wiekach poznańskie centrum pielgrzymkowe oparte na fundacji Króla Władysława Jagiełły.

JC