PRZYLASEK

HISTORIA ZASTOSOWANIA ANIELSKIEGO DZBANU

Przybywający tutaj lubią się w ciszy pomodlić. (foto-jc)

 Głęboko schowana w lesie kapliczka jest skarbem miejscowej ludności. Dociera tu jednak miejski autobus z Rzeszowa czyniąc to  miejsce dostępnym na co dzień dla wielu chętnych.

     JAK DOTRZEĆ.   (1)  Autobusem miejskim z Rzeszowa linii numer 37. Od przystanku w przylasku schodzimy dobrze oznakowaną ścieżką około 400 metrów. Prowadzi ona wyniosłym bukowym lasem przez większość drogi lekko opadając. W deszczowe dni ułatwieniem są betonowe kafle ułatwiające ominięcie błotnistych fragmentów drogi.   (2) Samochodem. Z Rzeszowa wyjeżdżamy drogą wojewódzką nr….. w kierunku na Błażową . W miejscowości Tyczyn skręcamy na Hermanową. Urokliwe okolice przez, które przejeżdżamy, stały się ostatnio ulubionym miejscem budowy podmiejskich siedzib rzeszowian. W Hermanowej przed piękną figurą św. Floriana skręcamy w prawo. Po minięciu kościoła jedziemy jeszcze około półtora kilometra. Samochód można zostawić w zatoce parkingowej nieopodal przystanku autobusowego. Schodzimy zejściem opisanym powyżej.

(3) Rowerem. Wokół Rzeszowa wytyczono około 120 kilometrów rowerowych tras turystycznych Euroregionu Karpaty. Jedna z nich prowadzi w okolice Tyczyna i Hermanowej zahaczając o cudowne źródełko w Przylasku. Ich wyznaczenie sprawiło, że odwiedzających Studziankę turystów na rowerach jest coraz więcej. Zejście od przystanku autobusowego do kaplicy ze źródełkiem oznakowane żółtym znakiem turystycznego szlaku jest fragmentem tych tras.

     ŹRÓDŁO   Niebiański dzban. Rok 1624 to rok kolejnego najazdu Tatarów. Zostawiali oni po sobie zgliszcza ograbionych wiosek. Zniszczone miejscowości pozostawały wyludnione. Ludzi zabijano albo brano w niewolę. Mieszkańcy bronili się jak mogli ale klęska, nieszczęścia, wizja niewoli często kazała im szukać schronienia w leśnych, głębokich okolicznych jarach. Nazwę jednego z okolicznych zalesionych jarów Babi dół wiąże się z tym okresem. Miały się w nim chronić kobiety z dziećmi, kiedy ich mężowie szli walczyć. Inna legenda odnosząca się do nazwy Czerwonki jest bardziej dramatyczna. Podobnie odnosi się do leśnej kryjówki.  Tu jednak uciekinierzy zostali przez Tatarów odnalezieni, a krew tych biedaków wybarwiła na czerwono wzgórze, na którym wśród drzew szukali kolejnego schronienia.   Kiedy w trakcie rabunku Tatarzy podpalili Grodkowiec mieszkańcy próbowali ratować swoje mienie i domy. Jednak wobec ogromu szalejącego ognia atakującego coraz to nowe domostwa bezradnie zakrzyknęli „Matko Boska ratuj nas i nasze domy”.

To co się wkrótce stało uznano za szczególną łaskę i wyraz wyjątkowej  cudownej opieki Matki Bożej nad mieszkającym tutaj ludem. Z nieba wysunęła się ręka anioła. Trzymał on wielki dzban, z którego lała się woda na ogarnięte pożarem domostwa wioski. Ogień szybko zaczął gasnąć aż całkowicie ustąpił. Najeźdźcy tatarscy wystraszeni ową niebiańską mocą poniechali dalszego rabunku i uciekli. 

Woda żywa.  Wydarzenia, które nadały tym miejscom wyjątkowego znaczenia i rozgłosu nie skończyły się na Gradkowcu. Po ugaszeniu pożaru pozostałą w dzbanie wodę anioł wylał do lasu między pagórki. Tam gdzie leśna ziemia przyjęła niebiańską wodę wypłynęło źródełko. Okazała się ona najczystszą i najsmaczniejszą w okolicy. Żaden z mieszkańców nieodległych Hermanowej i Gradkowca nigdy takiej nie pili. Miejsce, w którym pojawiło się źródełko leżało na skraju lasu i zostało nazwane Przylaskiem. Wybudowana natomiast studzienka gromadząca i ochraniająca cenną wodę Studzionką lub Studzianką. Nazwy te utrzymały się do dzisiaj.

      Wydobywającej się ze źródełka wodzie przypisywana jest moc przywracania sił i zdrowia. Tak jak przed wiekami sięgali po nią nie tylko miejscowi, ale przyjeżdżali tej cudownej wody zakosztować ludzie z najdalszych okolic. Przylgnęły do niej nazwy: „pomocna woda” i „żywa woda”. W informatorze gminy Tyczyn można przeczytać, że z biegiem lat skład chemiczny wody w źródełku uległ istotnym zmianom, że uległa ona demineralizacji i dzisiaj jest już tylko bardzo dobrą wodą pitną. Jednak jej od dawna posiadana dobra moc nie straciła na sile i wciąż trwa nieustający potok przybywających do niej ludzi. Staje się znana w najdalszych rejonach Polski a kult Matki Bożej Studziańskiej zatacza coraz szersze kręgi.

        Obraz. Jest wyrazem i zobrazowaniem wdzięczności miejscowej ludności Matce Bożej. Artysta umieścił na nim wieśniaka wznoszącego ręce w dziękczynieniu.  W prawej trzyma przyciśniętą do serca czapkę wyrażając jednocześnie i hołd i miłość a lewą wznosząc w kierunku  Matki Bożej zdaje się wskazywać swoją Wybawicielkę. Z prawej strony Matki Bożej można dostrzec dzban z wodą trzymany anielską ręką. Matka Boża na prawej ręce trzyma Dzieciątko Jezus, lewą zaś wymownym gestem wskazuje na Nie. Postać Matki Bożej stoi na obłoku. Z prawej strony obrazu możemy dostrzec nieco dymu z pożaru. Jednak za postacią wydaje się dominować mgła utworzona z oparów po ugaszonym pożarze. Obraz, umieszczony w kaplicy na stałe, pozytywnie przyczynił się do wzrastającego kultu Matki Bożej Studziańskiej.

     KAPLICZKA   Pierwsza kapliczka. Pierwsza kapliczka w Studziance była niewielkich rozmiarów drewnianą budowlą. Najstarsi mieszkańcy przechowywali w pamięci fakt jej istnienia już około 1860 roku. Ocembrowanie w jej wnętrzu utrzymywało poziom wody na równi z poziomem ziemi. Drewniana rynienka wyprowadzała nadmiar wody na zewnątrz. Tworzyło się tam małe jeziorko, w którym ludzie obmywali wodą twarz oraz moczyli ręce i chore nogi. Być może uzdrowieni ludzie byli autorami powycinanych nożami napisów. Malowano na ścianach złote gwiazdy. Mnóstwo tam było dat i nazwisk. Wewnątrz kaplica wymalowana była na niebiesko.

Druga kapliczka. Po drugiej wojnie światowej inicjatywa odbudowy kapliczki wzbudziła wśród mieszkańców ogromny entuzjazm. Było w tym pragnienie podziękowania Bogu i Matce Bożej za przeżycie a także szczęśliwy powrót z przymusowych robót do Niemiec około 300 osób. Datki zbierane po domach, festyny i własnoręcznie robione pustaki przyczyniły się do szybkiej odbudowy kaplicy. Odnowiono też obraz Matki Bożej. Uroczyste poświęcenie miało miejsce we wrześniu 1947 roku. Wówczas też wszedł na stałe zwyczaj poświęcania tutaj pokarmów w Wielką Sobotę. Często z odległych stron gromadziło się tutaj bardzo wiele osób w Wielką Niedzielę i Wielkanocny Poniedziałek. Woda, w którą się wówczas zaopatrywali służyła im jako lekarstwo przez cały rok. Wszyscy darzyli Studzionkę wielką estymą i przywiązaniem, a nabożeństwa majowe, czerwcowe i październikowe licznie  gromadziły okolicznych mieszkańców.

Trzecia kapliczka. Po latach kapliczce groziło zawalenie. Podmokły teren przyczynił się do tego, że zaczęła pękać. Z pomocą przyszedł zamieszkały w Stanach Zjednoczonych pobratymiec okolicznych mieszkańców, który przekazał na remont kapliczki pewną kwotę pieniędzy. Mieszkańcy zdecydowali jednak, że wybudują nową kapliczkę i z wielkim zapałem przystąpili do pracy. Wspomina się, że materiał dostarczały na budowę kobiety niosąc go na plecach w płachtach. Kapliczkę ustawiono na nowych, mocnych, zbrojonych fundamentach. Początkowo kryta była czerwoną dachówką później blachą. Natomiast aby ograniczyć wpływ wilgoci źródełko umieszczono na zewnątrz kapliczki.

   W maju 1977 roku odprawiono w kaplicy w Studziance pierwszą w historii Mszę Świętą. Nie ogłaszano jej oficjalnie z obawy przed represjami. Jednakże informacja szybko i skutecznie obiegła całą okolicę. Stawiła się na nią wielka ilość ludzi. Odprawiano tu dla nich potem okazjonalnie Msze Święte, w których dziękowano za obfite zbiory a przedtem wnoszono prośby o urodzaj. Okazji do ich odprawiania nie brakowało: a to jubileusze a to inne ważne dla ludzi sprawy.

      Czwarta kapliczka. W 1985 roku w pobliskiej Hermanowej wybudowano kościół i utworzono parafię. Opieka nad Studzianką stała się pełniejsza a msze były coraz częstsze by od 1992 roku w miesiącach letnich zagościć tu na stałe. Zbliżające się dziesięciolecie parafii przyczyniło się do podjęcia decyzji o budowie nowej kaplicy. Ofiary parafian i turystów – uczestników niedzielnych Mszy Świętych przeznaczono na ten cel. Zakupiono drewno i dokonano rozbiórki przedniej części starej kaplicy. Wykonano ławę pod fundamenty, rozebrano drugą część starej kaplicy i rozpoczęto wznoszenie nowego obiektu. W trakcie prac wykończeniowych ukształtowano i uporządkowano plac. Budowa kaplicy oparta była o przemyślany projekt. Natomiast nowy obraz Matki Bożej Studziańskiej namalował Mariusz Lipiński. Uroczyste poświęcenie nowej kaplicy miało miejsce w czerwcu 1995 roku z udziałem ordynariusza rzeszowskiego ks. Biskupa Kazimierza Górnego.

   Dwudziestopięciolecie pierwszej Mszy Świętej w Studziance było okazją do kolejnych prac. Kaplica przeszła gruntowny remont w czasie którego oczyszczono i zaimpregnowano ściany, wymieniono ogrodzenie i ławki oraz naprawiono pompę. Kolejni darczyńcy wzbogacili kaplicę o meble i paramenty liturgiczne.

   Dzisiaj od maja do października można tu o godzinie 15 uczestniczyć we Mszy Świętej w każdą niedzielę. Rowerzyści mogą poświęcić swoje rowery w  niedzielę przed 25 lipca. Procesja różańcowa z kościoła w Hermanowej do kaplicy ma miejsce w pierwszą niedzielę października. Na tej samej trasie ma miejsce  w sobotę przed Niedzielą Palmową Droga Krzyżowa. Trzynastego dnia każdego miesiąca od maja do października ma miejsce Różaniec Fatimski.  W drugą niedziele maja odbywa się tutaj piknik rodzinny. Jest Msza Święta, koncert pieśni maryjnej oraz piosenki biesiadnej. Zjawiają się wtedy orkiestry, chóry, kapele i zespoły ludowe.

     OPOWIEŚCI PRZYLASKIEGO LASKU.   Odległe historie i  wizerunek wieśniaka z obrazu w kapliczce w pierwszym momencie mogą dać mylne wrażenie co do charakteru mieszkańców tych okolic. Wydaje się jakby byli bezradni i tylko oczekiwali pomocy. Tymczasem już w tej opowieści z odległych czasów widać wyraźnie, że potrafili wziąć sprawy w swoje ręce. Wydarzenia najnowszej historii dopisują do ich wizerunku z odległych wieków piękne karty. Jawią się oni jako wielcy i wspaniali bojownicy, strażacy i zagorzali czciciele Maryi.

   Bojownicy. Miejscowa leśniczówka była punktem kontaktowym dla wędrujących tu kurierów Rządu Londyńskiego a przez Przylasek prowadził szlak przerzutowy polskich oficerów na Węgry. Była też niezmiernie ważnym ośrodkiem konspiracyjnym. Już na przełomie lat 1939/1940 miały tu miejsce spotkania z zamiarem założenia struktur Związku Walki Zbrojnej. Tu zrodziła się tyczyńska placówka ZWZ-AK „Topola”. W 1943 roku osiągnęła ona 10 plutonów liniowych liczących po 60 żołnierzy. W Hermanowej rezydował II pluton oraz dwie drużyny dywersyjne. W lesie i w leśniczówce miały miejsce szkolenia służb pomocniczych. Dowódcą Wojskowej Służy Ochrony Powstania dowodził miejscowy leśniczy Leon Huchla. Było też kwatermistrzostwo, służba sanitarna oraz Wojskowa Służba Kobiet a w pobliskim Grodkowcu prowadzono też tajne nauczanie. W czasie Akcji Burza, kiedy to w dniach 26-27 lipca 1944 roku doszło do bitwy o Tyczyn, dowództwo placówki znajdowało się właśnie w leśniczówce na Przylasku. Liczebność wystawionych wtedy do walki z tej placówki żołnierzy doszła do 1086 osób.

   Strażacy. Pożary, które przed wiekami wzniecane przez Tatarów niszczyły miejscowe domostwa i dobytek, zmusiły ich do aktywnego przeciwstawiania się temu groźnemu żywiołowi. Dzisiaj w większości polskich wiosek,  tak jak i tutaj,  spotkamy wielu mieszkańców należących do Ochotniczych Straży Pożarnych. Strażackim ośrodkom i remizom towarzyszy często  wotywna figura ich patrona św. Floriana. Ta, którą mijamy w Hermanowej w drodze do Przylasku, należy, do jednej z najpiękniejszych i najokazalszych.

   Czciciele Maryi. Zanim powstał kościół i parafia w Hermanowej, mówiono, że miejscowi chodzą modlić się do źródełka, bo im się nie chce daleko chodzić do kościoła. To jak bardzo jednak mieszkańcy byli przywiązani do swojego źródełka i jak wielką cześć oddawali tam Maryi pokazały ostatnie czasy. Kolejne remonty i nowe budowle kaplicy. Kobiety dźwigające w chustach materiały na budowę. Wszyscy narażeni na represje władz, a wśród nich najbardziej leśniczy, któremu  tereny Przylasku podlegały, a który mimo ogromnych nacisków pozwalał na wszelkie tam prace. Dzisiaj mimo bliskości kościoła w Hermanowej odbywają się tutaj z niezwykłą regularnością i częstotliwością msze święte, na które licznie przybywają nie tylko miejscowi, ale również mieszkańcy sąsiednich parafii a także z Rzeszowa.

JC