RĘDZINY

OCZY KTÓRE OPOWIADAJĄ

 Niecałe dziesięć kilometrów od Jasnej Góry wiele par oczu spogląda na wiernych i pielgrzymów (niektóre tak patrzą od kilkuset lat). Nie jest wykluczone, że za parę lat tych patrzących oczu przybędzie.

    Jak dotrzeć. Z centrum Częstochowy mamy do pokonania niecałe 10 kilometrów. Najprościej jest kierować DK nr 1 na Łódź. Po paru kilometrach krzyżuje się ona z DK nr 91. Zjeżdżamy na DK nr 91 w kierunku na Radomsko. DK nr 91 jeszcze w granicach Częstochowy nosi nazwę ulicy Rędzińskiej. Chwilę później już w Rędzinie nazywa się ulicą Wolności. Po kilku kilometrach z lewej strony ujrzymy neogotycki kościół św. Otylii. Tam na przykościelnym parkingu  najlepiej zostawić samochód. Do kaplicy ze źródełkiem trzeba się cofnąć około pięciuset metrów. Kaplica jest praktycznie przy samej ulicy Wolności.

     Uzdrowienia. Cudowne źródełko od wielu lat jest „wyłączone”. Zostało zasypane i zabetonowane podłogą w kaplicy. Wszystko jednak wskazuje, że powróci. Zniknęła tym samym również tradycja odnotowywania łask i cudów doznawanych za przyczyną korzystania z jego wody. Zapisane świadectwa historia rozproszyła i pogubiła. Ale świadectw uzdrowień w Rędzinach pozostało sporo w innej postaci. Możemy je obejrzeć a niektóre „spoglądają” na nas. Pozostały wotywne obrazy i inskrypcje ryte w marmurowych tablicach oraz srebrne wotywne tabliczki „z oczami”. Niektóre z opisami niektóre bez. Wiele z nich zostało skradzionych ale te które pozostały wymownym wzrokiem świadczą o doznanych uzdrowieniach i łaskach.

Źródełko które jest ale którego nie ma. Kiedy wybudowano kaplicę pod obecnym wezwaniem MB Nieustającej Pomocy nad cudownym źródełkiem po pewnym czasie źródełko zalano betonem i zamurowano podłogą. Murowana kaplica stoi nad źródełkiem od końca XIX wieku. Zajmuje prawie całe pobocze jezdni. Kaplica nie jest dostępna aczkolwiek może się to zmienić jest bowiem zadbana a ostatnio zyskała w oknach bardzo ładne witraże nawiązujące do życia św. Otylii. Do kultu świętej Otylii w Rędzinach przyczynili się głównie kanonicy laterańscy zarządzający w Rędzinach od 1624 roku filią kościoła parafialnego w Mstowie. Jeden z nich zapisał jednak, że „...na długo przed 1624 r. była w Rędzinach kaplica i odprawiały się nabożeństwa, a św. Otylia była czczona”. Kult św. Otylii był tu jednak nierozłączny z miejscem, o którym pisano: „W Rędzinach bije cudowne źródło koło figury św. Otylii, którego wodą leczyli ludzie choroby oczu”.

Źródełko wraca. Na razie wróciło do herbu Rędzin. Od kiedy to w 1990 roku przyznano gminom prawo ustalania własnego herbu miejscowi radni uznali cudowne źródełko niejako za podwaliny miejscowości a jednocześnie pewien duży przyczynek promocyjny. Także bardziej otwarte spojrzenie na sprawę ma ksiądz kanonik Paweł Kłos,  od 2014 roku,  proboszcz parafii św. Otylii w Rędzinach. W rozmowie jesienią 2016 roku stwierdził, że powstało w nim przekonanie o zasadności zdjęcia betonowej „czapy” ze źródełka i jego ponowne uaktywnienie. Przekonanie to zrodziło się nie tyle z korzyści promocyjnych i niesamowicie bogatej tradycji cudownego źródełka,  ile jak się ksiądz proboszcz wyraził, pewna coraz bardziej wyczuwalna wśród parafian „duchowa potrzeba”.

 Święta Otylia.  Urodziła się około roku 662. Matką była pobożna niewiasta Berwinda natomiast ojcem daleki od pobożności alzacki książę Adalryk. Dziecko urodziło się niewidome i brzydkie. Dumny i popędliwy Adalryk uznał, że to wstyd dla jego domu oraz reputacji i chciał dziecię zabić. Wystraszona matka  oddała dziecko pod opiekę służącej a po roku przekazała krewnej w nieodległym klasztorze. Tam dziewczynka została ochrzczona przez opata klasztoru o imieniu Eberhardt , który nadał jej imię Otylia. Po chrzcie dziecko wypiękniało i odzyskało wzrok.

  Pomimo że rozkwitały jej uroda, mądrość  i cnoty to jej życie było pasmem udręk. Tęskniła za domem ale nieprzychylność ojca wobec niej trwała. Brat który się nad nią ulitował i potajemnie wbrew woli ojca sprowadził ją do domu przypłacił to życiem. Po tej zbrodni ojciec nieco się opamiętał i pozwolił jej zostać ale pod warunkiem, że będzie w domu służącą. Otylia znosząc swoje upokorzenie emanowała jednocześnie wybaczającą miłością co w końcu  skruszyło serce ojca, który w pełni uznał ją za swoją córkę. Nadszedł jednak nowy kryzys. Uroda Otylii i bogactwa ojca wzbudzały zainteresowanie wielu  kawalerów. Ta jednak zdecydowana była poświęcić życie w służbie Chrystusa a mając już wyćwiczony charakter twardo odmawiała ojcu, który wśród przybywających młodzieńców miał już swojego faworyta. Na nowo przepełniony gniewem chcąc złamać opór córki ponownie uczynił ją jedną ze służebnic. Nie trwało to jednak długo. Przykład chrześcijańskich cnót a szczególnie okazywane innym miłosierdzie całkowicie nawróciło ojca, który resztę życia spędził pokutując.

   Około 680 roku darował jej zamek na szczycie góry Hohenburg (obecnie Mont Sainte-Odile w Alzacji).  Zamienił go na żeński klasztor. Przykład i cnoty Otylii sprawiły, że zgromadzenie liczyło wkrótce 130 sióstr. Otylia jako ksieni wymagająca była głównie wobec siebie. Podwładne traktowała jak kochająca matka podobnie jak chorych, którzy do niej przybywali. Dla nich u stóp góry wybudowała wielki szpital a dla pielgrzymów kościół.

     Święta Otylia w ikonografii, sztuce oraz wotach. W kościelnej tradycji ikonograficznej święta przedstawiana jest zazwyczaj w stroju opatki z księgą reguł. Towarzyszą jej także oczy umieszczane przeważnie na płaskim naczyniu. W wyposażeniu kościoła w Rędzinach w bocznym ołtarzu poświęconym św. Otylii znajduje się obraz świętej z jej atrybutami. Pochodzi on z pierwszej połowy XVII wieku. Jest on właściwie obrazem wotywnym ufundowanym przez Andrzeja Strzembosza z pobliskiego Mstowa. Postać fundatora w zgodzie z panującą wówczas modą i zwyczajami jest umieszczona na obrazie.

Postać świętej Otylii stała się też oczywiście tematem, po który przez wieki sięgało wielu znakomitych artystów. Jednak zupełnie wyjątkowego charakteru nabrały składane wota. Plastyczna wizualizacja wot często nawiązuje do chorób i dolegliwości. Spotykamy niejednokrotnie srebrne nóżki. Najwięcej widać zawsze srebrnych serduszek. Te akurat nie dotyczą serc chorych ale „wdzięcznych”. Specjalizującej się w uzdrawianiu oczu świętej Otylii ustaliło się składanie wot w postaci srebrnych tabliczek z „oczyma”. Te „patrzące” wota czynią jakieś  szczególne wrażenie. Te tabliczki opowiadają oczyma.

JC