RUDZICZKA
PUSTO, ZIELONO I RADOŚNIE
Wszystkie pokolenia i narody, którym przyszło tutaj żyć i mieszkać cudowne źródełko w Czarnym Lesie uważały za coś wyjątkowego i obdarzały je ogromną miłością i szacunkiem.
Jak dotrzeć. Miejscowości Piorunkowice i Rudziczka leżą mniej więcej w połowie drogi krajowej nr 41 Prudnik Nysa. Aby dotrzeć do cudownego źródełka optymalnie będzie zjechać od południowej strony Rudziczki w drogę na Ścinawę Nyską. Po koło pięciu kilometrach zbliżymy się do zalesienia z lewej strony. Dostrzeżemy znak informujący o zjeździe do leśnictwa Trzebina. Leśna droga początkowo prowadzi w dół. Trochę „dziwna” wyłożona miejscami poprzecznymi drewnianymi balami ale jazda przebiega bezproblemowo. Po niecałym kilometrze dojedziemy do leśnictwa z rozstajem leśnych dróg. Kierujemy się w lewo w drogę naprzeciw leśnictwa i po około pół kilometrze dotrzemy do leśnego parkingu. Wyraźna ścieżka na prawo prowadzi nas w głąb lasu. Około trzystu metrów idziemy wśród zwartej zieleni. Teren miejscami jest nierówny poprzecinany różnymi ciekami i zwartymi stawkami. Jesteśmy w okolicy, która słynie z dużej ilości występujących tu leśnych źródeł. Woda z nich tworzy właśnie mijane strumyczki i miejscami czyni teren podmokłym. Dla wygody pielgrzymów i turystów nad jednym takim mokrym wąwozem przerzucono drewniany most i kładki.
Źródełko i woda. Znajduje się na lekkim wzniesieniu wśród wysokich świerków buków i grabów. W lesie nazywanym tutaj „Czarnym Lasem” woda z cudownego źródełka wypływa żwawo i w sporej ilości, sprawiając wrażenie jakby ktoś za mocno „odkręcił kran”. Wypływ znajduje się tuż przed „kapliczką-grotą”. Chwilę płynie kamienną rynienką a potem wydrążonym wśród kamieni i piachu korytku. Po opuszczeniu kotlinki spływa do cieku w wąwozie obok mostku. Miejscowi mówią, że jest jakaś radość w tej wodzie co w połączeniu z faktem, że jest smaczna dodatkowo zachęca do skorzystania z niej. Wodzie od bardzo dawna przypisywano łaski uzdrowień. Szczególnie przy chorobach oczu. Mówiło się też o niewidomym chłopcu, który u tego źródła przed wiekami odzyskał wzrok. Niemal od początku odwiedzający to miejsce obmywali tutaj oczy wierząc, że pomoże im to w zachowaniu dobrego wzroku lub jego poprawę.
Ukryte przedmioty sakralne z kościoła w Rudziczce przetrwały okres wojny trzydziestoletniej i szwedzką okupację zakończoną w roku 1648. Schowane przed szwedzkimi rabusiami zostały rzeczywiście odnalezione i faktu tego nie obejmują legendy. Nie jest natomiast udokumentowany fakt, że ukryte zostały (zakopane) w lesie pod sosną, przy której później postawiono grotę a tym samym obok cudownego źródełka. Historia ta pokazuje jednak jak głęboko w czasie ujawnia się źródełko.
Opiekunowie miejsca przed wojną – miejscowi Niemcy. Grotę zbudował w 1928 roku przedsiębiorca budowlany z Rudziczki Emanuel Sauer z pomocą Karla Gottwalda. Figura w grocie jest kopią Matki Boskiej z Lourdes. Obrazy we wszystkich czternastu stacyjnych kaplicach pochodzą od mieszkańca Monachium Gleissnera. Kapliczki zostały ufundowane przez prywatne osoby. Było to przed wojną miejsce pielgrzymek przede wszystkim okolicznej ludności ale na modlitwę przybywali również zamieszkujący odleglejsze okolice. Poza odwiedzaniem groty lubili spacery po lesie i wizyty w leśniczówce. Miejsce to było na tyle popularne, że specjalną troską leśniczego Kunzego było utrzymanie porządku i czystości. Żony leśnych robotników troszczyły się o kwiaty a pielgrzymi nie żałowali świec.
Opiekunowie miejsca po wojnie - …i po wymianie mieszkańców. Dzisiaj okolice te zamieszkują przybysze z centralnej Polski, którzy przybyli tu w 1945 roku. W wielu sprawach zaciążyło to na ciągłości kulturowej ale nie w przypadku cudownego źródełka. Nie przetrwały jakieś konkretne zapisy o uzyskiwanych tutaj łaskach uzdrowień ale tak piękny przedwojenny kult nie zaniknął. Mówi się, że cała okolica przejęła zainteresowanie i miłość do tego miejsca i praktykowanie tutaj kultu szczególnie w jego Maryjnym wydaniu. Niedawno mieszkańcy bardzo starannie wyremontowali kapliczki i uporządkowali teren. Zadbane są też mostki a całość zyskała sporo stylowych drewnianych ławek, które bardzo przydają się szczególnie w maju kiedy parafianie licznie uczestniczą w odprawianych tu nabożeństwach do Matki Bożej. Ale nie tylko w maju. Wieloletni proboszcz parafii św. Trójcy w Rudziczce ksiądz Jan Zmuda często spotykał modlących się i śpiewających przy kapliczce ludzi. Z kolei jego samego wielokrotnie widywano jak wsiadał na rower i jechał do lasu do kapliczki na modlitwę i po wodę z cudownego źródełka. Udawał się tam albo sam albo w towarzystwie młodzieży.
JC