SIEPRAW
ŚPIEWAJĄCA HERBATKA
Turyści podążający w Tatry po opuszczeniu Krakowa rzadko zjeżdżają tutaj z zakopianki. Błogosławioną Anielę znają i cenią miejscowi. Jednak jej sanktuarium powoli staje się głównym celem wielu pielgrzymek z całej Polski. Wraz z pielgrzymami coraz też więcej turystów.
Jak dotrzeć. Z Krakowa kierujemy się na południe zakopianką. Po około 15 kilometrach od centrum Krakowa we wsi Mogilany skręcamy w lewo w kierunku na Świątniki Górne. Po około trzech kilometrach skręcamy w prawo na południe i po czterech kilometrach dojedziemy do Siepraw. Jadąc zakopianką kolejne 10 kilometrów na południe dotrzemy do wsi Krzeszkowice. Tam kiedy miniemy cmentarz drogą, która cały czas pnie się w górę, na najbliższym skrzyżowaniu skręcamy w lewo a następnie zgodne z kierunkowskazem prosto. W tej części drogi pootwierają się nam rozległe widoki na Beskid Wyspowy i Beskid Makowski. Po dotarciu do ostrego zakrętu w lewo, przy którym stoi murowana kapliczka, skręcamy w kamienisto asfaltową ulicę Gajową. Po niecałych dwóch kilometrach skręcamy w lewo i docieramy do ulicy bł. Anieli Salawy. Po kolejnym zakręcie w lewo po około kilometrze docieramy do źródełka.
Źródełko. Jest ono ukryte wśród drzew niedużego lasku na niewielkiej polanie. Z szosy do źródełka dojdziemy wygodną brukowaną dróżką. Samochód pozostawiamy na specjalnie przygotowanym parkingu. Źródełko jest obmurowane. Nieduży i niewysoki murek z niewielką wyłożoną przed nim przestrzenią wyłożoną kamieniami. Wypływ również obmurowany z niewysoką wnęką. Całość zamknięta łukiem z jakby odstającymi na bok kamiennymi skrzydłami. Na szczycie zwieńczenie krzyżem. Obok kilka drewnianych ławek. Obudowa zadbana i zawsze udekorowana kwiatami. Nie jest to zaskoczeniem ponieważ źródełko jest miejscem często odwiedzanym przez wiernych a kilka razy w roku mają tu miejsce nabożeństwa.
Woda. Bardzo smaczna z dosyć intensywnym wypływem. Często pobierana do zaparzania kawy i herbaty. Jednak wierni przychodzą tutaj z bliska i przybywają z daleka nie dla jej walorów smakowych. Błogosławiona Aniela Salawa w dzieciństwie również bardzo często tutaj zachodziła. Dzisiaj pielgrzymi i turyści przybywają tu szukać jej wstawiennictwa wierząc w lecznicze właściwości wody. Szczególnie dużo można tu spotkać chorych na stwardnienie rozsiane, na które chorowała również błogosławiona.
Uzdrowienia i płatki róż. Uzdrowienia przy źródełku to chyba najmniejszy fragment uzyskiwanych za jej pośrednictwem łask. Nietrudno znaleźć jest w internecie sporo konkretnych osób, które tych łask doznały. Stosunkowo mało znanym ale bardzo ciekawym aspektem jej kultu i doznawanych uzdrowień są płatki róż z jej grobu. Niemal natychmiast po jej śmierci na jej grób zaczęło przybywać mnóstwo osób. Najpierw byli to ludzie, którym pomagała ale wkrótce sporo osób, które jej nie znały. Przychodzili tu modlić się i prosić o wstawiennictwo w uzyskaniu łask. Ze złożonych na grobie jej ulubionych czerwonych róż odrywano na pamiątki płatki kwiatów. Zanotowano, że dotykając tymi płatkami chorych miejsc wierni odzyskiwali zdrowie. Zwyczaj ten zachował się i trwa do dzisiaj po przeniesieniu jej relikwii do franciszkańskiej Bazyliki w Krakowie gdzie bardzo lubiła się modlić. Wciąż liczni pielgrzymi doznają w ten sposób cudu. Wiara w uzdrawiające działanie płatków czerwonych róż przeniosła się na mające miejsce w całej Polsce poświęcone jej nabożeństwa w czasie których święci się płatki tych kwiatów.
W ostatnim okresie życia sama będąc już bardzo schorowana wyprosiła u Pana Boga przejęcie nieuleczalnej choroby pewnego młodego człowiek, który z tego powodu zamierzał odebrać sobie życie. Nie lękała się cierpień chcąc mieć udział w Chrystusowym dziele zbawienia. Pamiętając o tym kardynał Macharski kierując księdza Piotra Kluskę na proboszcza i kustosza sanktuarium Anieli Salawy w Sieprawiu dał mu wyraźne polecenie aby czcić ją tam jako patronkę nieuleczalnie chorych.
Portrety Anieli. Z portretów i zachowanych fotografii spogląda na nas kobieta, której na pewno nie określilibyśmy jako służącej. W pewien sposób elegancka i zadbana również ze starannym uczesaniem. Wydaje się być osobą, która raczej sama posiada służące niż osobiście wykonuje tę profesję. Podobnie wyraz jej twarzy. Tchnie z niej jakaś determinacja przy jednoczesnym wypełnieniu łagodnością. Jest w tych wizerunkach coś pociągającego i przyciągającego ale z jednoczesnym rysem godności.
Trzeba jednak przyznać, że postać z portretów nie jest przerysowana ani „lukrowana” na potrzeby hagiografii. Sumienne wykonywanie obowiązków służącej nie było wystarczające do osiągania względnie wysokiego statusu w domach pracodawców. Tymczasem okazało się, że nie tylko darzona jest szacunkiem ale często w zaufaniu powierzano jej domowe sprawy i problemy. Potrafiła osiągnąć przyjacielski poziom relacji z pracodawcami i spędzać z nimi wiele czasu na rozmowach o problemach duchowych. Innym rysem charakteru była opieka nad wieloma kobietami, które również pracowały jako służące w krakowskich domach. Chętnie pomagała w czasie pierwszej wojny światowej rannym żołnierzom. Wspierała duchowo i, pomimo niewielkich zarobków, materialnie osoby z marginesu społecznego. Mówi się również, że brała na swe barki „cierpienia” ludzi nie pogodzonych z Bożą wolą. Fakt, że ukończyła „tylko” dwie klasy szkoły powszechnej nie świadczy o jej braku uzdolnień. W jej rodzinnym Sieprawiu ówczesna szkoła liczyła tylko dwie klasy.
Z Sieprawia do Krakowa. Urodziła się w 1881 roku w wielodzietnej rodzinie kowala Bartłomieja Salawy ( miała 11-oro rodzeństwa ). Po ukończeniu szkoły starała się pomagać rodzicom. Słabe zdrowie nie pozwalało jej jednak na pracę na roli. Od szesnastego roku życia od 1897 do 1922 roku utrzymywała się pracując jako pomoc domowa. Mając 18 lat złożyła śluby czystości. W 1912 roku rozpoczęła nowicjat w Trzecim Zakonie Świętego Franciszka (zwanym też Franciszkańskim Zakonem Świeckich). Rok później po złożeniu przysięgi została przyjęta. W ostatnim okresie życia z powodu chorób i niemożności pracy pozbawiona była środków do życia. Przez wszystkie poprzednie lata wspierając wielu potrzebujących w końcu sama musiała korzystać z pomocy dobroczyńców.
Trzy Boże Domy Sieprawia. Pierwszy to drewniany kościół św. Marcina, który istniał już prawdopodobnie w XIV wieku. Początkowo był obszerny i mieścił aż trzy ołtarze. Dzisiejszy wygląd jest wynikiem XVIII wiecznej rekonstrukcji. Obecnie cechą tej świątyni jest brak wyodrębnionego prezbiterium. Msze odbywają się tutaj 11 listopada w dzień św. Marcina. Drugi również pw. św. Marcina, obszerny i murowany, zwany przez sieprawian „starym kościołem” to świątynia, w której błogosławiona Aniela została ochrzczona, gdzie przyjęła Pierwszą Komunię św. i gdzie po wielekroć chodziła się modlić. Trzeci nowy kościół parafialny zaczęto budować w 1959 roku. Powstawał właściwie jako pierwszy nowoczesny kościół w Polsce. Konsekrowany został w 1995 roku przez kardynała Macharskiego, który w 2004 roku podniósł go do godności sanktuarium Błogosławionej Anieli Salawy.
Szczątki błogosławionej Anieli spoczywają obecnie w Kaplicy Męki Pańskiej Kościoła św. Franciszka z Asyżu w Krakowie na ulicy Franciszkańskiej 2. Spoczęła tam gdzie spędziła wiele czasu na modlitwie i rozmyślaniach. Teraz do niej przychodzą ludzie potrzebujący wsparcia w chorobach a ojcowie franciszkanie gromadzą świadectwa uzyskanych za jej przyczyną łask i uzdrowień. Beatyfikował ją Jan Paweł II w 1991 roku na Rynku Głównym w Krakowie. Jest patronką służących, studentów, chorych na stwardnienie rozsiane, nieuleczalnie chorych oraz franciszkańskich tercjarzy z III Zakonu Świętego Franciszka.
Błogosławiona z darem pociągania do siebie. Z darem nawiązania swoistej głębokiej intymnej wręcz relacji.
Jej Dziennik będący dokumentem głębokich przeżyć mistycznych można zaliczyć do polskiej literatury mistycznej. Prowadziła go w latach 1916-1921 a pisała na polecenie swojego spowiednika. 16 marca 1916 roku napisała: „Często tak jest, jakoby sen i modlitwa taka, jakiej ja nigdy nie umiem, są słowa nadzwyczajne. Jestem w tym jakby zagubiona i sobie stracona. To znów uczuwam pociąg do poznania Bóstwa, ale na widok, a raczej z podziwienia Pana Boga w takiej nieskończoności, nie mogąc tego znieść ani wytrzymać, zostaję się jakby maleńkim dzieckiem, a w ten sposób traci się tę bojaźń, którą się w zwyczajnym stanie miało. I tak rozumiałam, że Pan Jezus, dając się pod różnymi postaciami poznać, nachyla się niejako do nędzy i nicości ludzkiej. Czyni to, litując się nad niedołęstwem człowieka.”
Zanim jednak wkroczyła w głębię mistyki na początku jej pobytu w Krakowie w jej życie wkroczył Pan Jezus stawiając trudne drogowskazy. Możemy sobie wyobrazić radość młodej dziewczyny, która wyrwawszy się z rodzinnej sieprawskiej biedy za pierwsze zarobione pieniądze kupiła sobie nową sukienkę i szykuje się do wyjścia na wieczór z potańcówką. Słyszy wówczas „Ja tam (w kościele) cierpię i marznę a ty wybierasz się bawić…. Motyw ten w dużej mierze przypomina sytuację młodzieńca, który zapytał Pana Jezusa: Nauczycielu co mam czynić aby osiągnąć życie wieczne? Wiemy, że młodzieniec usłyszawszy odpowiedź odszedł ze spuszczoną głową. Domyślamy się co uczyniła Aniela.
Wielkość schowana w szarości i wielkość odpychająca małością. Wielkość błogosławionej polega również na tym, że w sobie wiadomy sposób przyciąga do siebie wiele osób. Pewnie wykorzystuje do tego opisywane wcześnie swoje łagodne pociągające oblicze. Wszyscy stajemy jednak za chwilę poznawszy jej postać przytłoczeni, zmiażdżeni niemal jej bezkompromisowym służeniem innym i całkowitym oddaniem siebie. Mamy wówczas ochotę uciec od jej osoby, opuścić ją ze spuszczoną głową jak ów młodzieniec Jezusa. Ale ona na to nie pozwala. Niemal jak balsam brzmią jej słowa, że to nic wielkiego i trudnego. W swoim Dzienniku pisze: „Zbawić się jest bardzo łatwo, trzeba tylko chcieć. Wystarczy odrobina dobrej woli dla miłości Pana Jezusa, a można dużo dobrego zrobić. Aby się zbawić, koniecznie potrzeba i wystarczy, żeby każdy człowiek podczas swego życia na ziemi pamiętał o Bogu jak o swym najwyższym Panu, czcił Go zawsze oraz żeby wypełniał wolę Bożą w codziennych obowiązkach swego stanu”. Słysząc to nie uciekamy już od niej. Mało tego jeśli odeszliśmy to wracamy do Jezusa. A z Anielą chętnie siadamy dalej jej posłuchać najlepiej popijając kawę lub herbatę zaparzoną na wodzie z jej źródełka.
Herbata z rozśpiewaną Anielą. Dobrze czujemy się pod jej opieką duchową. Można też liczyć na jej wsparcie i pośrednictwo w uzyskiwaniu łask. Prowadzi to często do głębokich z nią relacji i to czasem bardzo radosnych. Ot choćby tak jak pisała jedna internautka, że gotując na herbatę wodę ze źródełka bł. Anieli w Sieprawiu słyszy śpiew Anieli kiedy ona sama w rodzinnym domu gotowała rodzeństwu wodę na herbatę.
JC