STUDZIENICZNA

WOJENKI O OBRAZEK

Świętość tego miejsca ujmowała zawsze. I wtedy gdy za czasów pustelników niewiele było z obecnej świetności wystroju. I później gdy pielgrzymi i miejscowi przyczynili się do powstania sanktuarium. W 1999 roku Jan Paweł II z nostalgią mówił :Byłem tu wiele razy, ale jako papież po raz pierwszy i chyba ostatni”.

Jak dotrzeć. Z Augustowa kierujemy się drogą krajową nr 16 w kierunku Sejn. Jedziemy około 8 kilometrów. Po minięciu Lipowca droga zanurza się w zieleń dochodzącej tutaj Puszczy Augustowskiej. Zjazd na prawą stronę do sanktuarium jest dobrze oznakowany. Niewielka wioseczka, dosyć przestronny parking. Przy nim drewniany zabytkowy kościół MB Szkaplerznej z 1836 roku. Obok izba Edukacji Leśnej „W Puszczy Głuszca”. Za kościołem polowy ołtarz z placem graniczącym z jeziorem Studzienicznym. Tam też przystań rejsowa Żeglugi Augustowskiej. Nieco dalej brzegiem dochodzimy do grobli łączącej plac z wyspą Studzieniczną.

   Ciekawą możliwość dotarcia tutaj stwarzają rejsy statków Żeglugi Augustowskiej. Rejs  z Augustowa i z powrotem trwa około trzech godzin. Z uwagi jednak na krótki dwudziestominutowy postój w Studzienicznej zalecane jest raczej skorzystanie z możliwości kursu w jedną stronę. Poza rejsami do sanktuarium na wyspie Żegluga Augustowska oferuje również wycieczki doliną Rospudy do jeziora o tej samej nazwie. W panoramie cudownych źródełek w Polsce okolice Augustowa są swoistym wyjątkiem. Łaski Boże otrzymywane z pomocą wody przypisane są źródełkom. W Studzienicznej jest to jednak wykopana przez drugiego z pustelników studnia na wyspie. Natomiast w Dolinie Rospudy natkniemy się na mały odcinek niedużej rzeczki, w którym również pobożne  korzystanie z wody daje możliwość otrzymania łask.

W 1999 r. sanktuarium odwiedził sam papież Jan Paweł II. Wydarzenie to upamiętnia stojący obok kaplicy pomnik papieża Polaka. (foto-jc)

   Legendy i fakty. Legendy przesuwają wagę tego miejsca w czasy pogańskie. Mówi się o kilkusetletnich dębach czy też niezwykłych zjawiskach naturalnych jak okresowa zmiana kierunku prądu pobliskiej rzeczki. Uatrakcyjnianie na siłę tego miejsca jest jednak zbędne. Fakty są wystarczająco ciekawe. Można je pogrupować wokół postaci dwóch pustelników zamieszkujących wyspę zanim usypano do niej groblę.

   Pierwszy pustelnik. Nie znamy jego imienia i nazwiska ani okresu jego tam pobytu. Pierwsze wzmianki pochodzą 1700 roku. W sprawozdaniu z wizytacji duszpasterskiej dekanatu wspomina się o miejscu tym jako „słynącym z łask i cudów”. Od 1715 roku terenu te stały się własnością Kongregacji Kamedulskiej a dokładnie odległego stąd o 30 kilometrów klasztoru w Wigrach. Osobę pierwszego pustelnika wiąże się z tą kongregacją a na pewno z charyzmatem posługi trybu życia kamedułów. Zobowiązani byli do pracy fizycznej, pokuty, modlitwy oraz życia pustelniczego. Pustelnik ów na jednej z wysepek (dzisiejsza jest połączeniem dwóch poprzednich) zbudował chatkę. Dziekan augustowski w 1837 roku zanotował, że „ … zgodnie ze swoim charyzmatem prowadził w niej życie eremickie.” Obecność pustelnika miejscowa ludność traktowała jako pewien dar. Jego pobożność sprawiła, że przybywali prosić go o modlitwy i radzić się w różnych trudnych sprawach.

   Cudowna kopia Jasnogórskiej Madonny. Wspomniany augustowski dziekan w 1837 roku pisał: „ … na półwyspie zamieszkał niejaki pustelnik, a urządziwszy tam swój baraczek, uczęszczał do niego na modlitwę ustawiczną, wtem spostrzegł razu jednego obraz Matki Boskiej na drzewie, rozgłosił ten cud, a następnie naród licznie począł się gromadzić i wenerować to miejsce jako cudowne. Wielu doznawało cudownym sposobem łaski Pana Boga.” . Kopia Jasnogórskiej Madonny ze Studzienicznej  jest mniejsza od oryginału. Ma wymiary 45x33 cm. Nie jest również malowana na desce lecz techniką olejną na płótnie przymocowanym do drewnianej tablicy. W 1995 roku dokonano aktu koronacji obrazu, postacie Jezusa i Maryi zdobią drogocenne suknie, a na ich głowach widnieją złocone, papieskie korony.

Wysepka jest niewielkich rozmiarów. Linia drzew okalających kaplicę zbiega się z linią brzegową. (foto-jc)

   „Wojna” o obraz. Około 1728 roku pierwszy pustelnik opuścił swój erem, w którym pozostawił wizerunek MB Jasnogórskiej. Brak gospodarza nie wpłynął negatywnie na napływ pielgrzymów. Zachowane do dzisiaj księgi parafialne odnotowały nawet ich przyrost. Ludzie z okolicznych wiosek, puszcz i lasów uważali to miejsce za święte. Sława Obrazu i miejsca stała się tak duża, że sprowokowała wieloletni konflikt między wigierskimi kamedułami a miejscowym probostwem w Augustowie. Po nieudanej próbie przeniesienia Obrazu do Wigr kameduli równie bezskutecznie próbowali zabronić wstępu na wyspę. Z powodu braku obsady i opieki nad tym miejscem oraz   porastających okolice starych dębów zasadne stały się dla nich podejrzenia o kultywowanie tutaj starych pogańskich wierzeń. Specjalna komisja powołana przez biskupa Michała Zienkowicza badała sprawę przez ponad rok i wydała w końcu opinię pozytywną. Nic złego ani niepokojącego w ludowej pobożności praktykowanej na wyspie nie znalazła.  

   Drugi pustelnik. Pojawił się na wyspie w 1770 roku. Nazywał się Wincenty Morawski (lub Murawski). Uchodził za człowieka wykształconego i energicznego. Pochodził z Wilna i był emerytowanym oficerem wojska polskiego w stopniu majora lub pułkownika. Jako że był tercjarzem, czyli członkiem Franciszkańskiego Zakonu Świeckich lubił się nazywać „bratem pustelnikiem”. Jego przymioty szybko zjednały mu zaufanie pielgrzymów. Pomocny był też pewnie fakt, że będąc zielarzem pomagał przybyłym i w końcu uznano go za uzdrowiciela. Szacunek zyskał sobie nie tylko u pielgrzymów – akta parafialne nazywały go „czcigodnym Wincentym eremitą studzienickim”. Niebywałej rzeczy „drugi pustelnik” dokonał 12 lat po zjawieniu się na wyspie. W roku 1782 wybrał się piechotą na pielgrzymkę do Rzymu. Dotarł do samego papieża Piusa VI i wyprosił u niego cztery odpusty dla Studzienicznej. W Święto Zesłania Ducha Świętego, św. Anny, św. Jana Nepomucena oraz św. Tekli. Z czasem dwa ostatnie odpusty straciły na znaczeniu. Wincenty Morawski zmarł w 1814 roku. Sam odprawiał nabożeństwa maryjne i sprawował niezbędną służbę do 1795 roku, kiedy to do wybudowanego obok wyspy kościoła sprowadził kapłana.

   Woda, studzienka i uzdrowienia. Nazwa miejscowości a także jeziora wzięła się od znajdującej się obok kaplicy studni. Zanim przyjęły się obecne nazwy wysepka zwana była Grądzik. Wykopanie studni przypisuje się Morawskiemu. Dzisiaj obudowana jest drewnianą altanową kapliczką. Wystające ocembrowanie również drewniane z kołowrotkiem. Wodę czerpie się wiaderkiem lub kubkiem. Jest smaczna a latem bardzo orzeźwiająca. Figura Niepokalanej ustawiona nad studzienką wydaje się błogosławić pielgrzymom. Przybywający pątnicy z wielką wiarą sięgają po tę wodę. Piją ją i przemywają nią oczy. W sanktuaryjnych archiwach sporo jest dokumentów z zapisami o uzdrowieniach potwierdzonych przez lekarzy. Choroby oczu, skóry i wiele innych schorzeń. Bardzo dużo jest o uzdrowieniach dzieci z ciężkich chorób oczu łącznie z całkowitym niedowidzeniem.

   Kaplica. Stoi na miejscu wystawionej przez Morawskiego w 1777 roku drewnianej kapliczki. Obecna pochodzi z 1872. Murowana, w stylu neoklasycystycznym u dołu w formie ośmiokąta. Zaprojektował ją i wybudował inżynier Ludwik Jeziorkowski, który wówczas pracował przy budowie Kanału Augustowskiego. Podmokły grunt wymagał dla osadzenia kaplicy wbicia w grunt 64 dębowych pali. Wbite kafarem w ziemię połączono kratowaniem z kolejnych dębowych bali  i wzmocniono kamiennym brukiem. Wewnątrz króluje cudowna kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.

   Stary kościół. Pierwsza świątynia szybko okazała się być za mała i równie szybko uległa zniszczeniu. Obecna wyświęcona została w 1847 roku. Jej fundatorem był chłop z Pawłówki pod Sejnami Szymon Andruszkiewicz. Jedyną wieżę zdobi piękny żelazny krzyż wykonany przez miejscowego kowala. Ta parafialna drewniana świątynia ujmuje swoim klimatem. Rustykalnym, puszczańskim i związanym z pustelnikami. Wystrój jest zasługą i dziełem ludowych artystów. Zdobienia, kinkiety i żyrandole wykonane są z poroży dzikich zwierząt. Uwagę przyciąga drewniany krucyfiks umieszczony  w lewej części prezbiterium. Ołtarze przeniesione są z poprzedniej świątyni. W świątyni znajdziemy również dwa z trzech obrazów podarowanych Wincentemu Morawskiemu w Rzymie. Świętej Tekli i świętego Nepomucena, które zdobią ołtarze boczne poświęcone tym świętym.

   Odpusty. Z uzyskanych przez Wincentego Morawskiego odpustów nie są kontynuowane odpusty św. Tekli i św. Nepomucena. Trwają odpusty na Zesłanie Ducha Świętego oraz św. Anny (26 lipca). Doszły odpusty Matki Bożej Szkaplerznej (16 lipca) oraz rocznicy koronacji (17 września). Przy stałych godzinach Mszy Świętej w kościele również w kaplicy praktycznie codziennie odbywają się Msze Święte. Ich godziny są jednak zmienne w zależności od pory roku.

   Zawsze Święte Miejsce. Spór i zamęt jaki powstał w prawie półwieczu między pobytami tutaj pierwszego i drugiego pustelnika w pewien sposób odsłonił czystość wiary miejscowego ludu i opatrznościowe przesłanie o świętości tego miejsca. Świętość ta budziła wściekłość najeźdźców ze wschodu. Najpierw w carskich a potem w sowieckich mundurach. Rosjanie przybywszy tutaj najpierw ścięli dąb, na którym pojawiła się kopia Jasnogórskiej Ikony a potem na wszelkie możliwe sposoby utrudniali tutaj kult. Nigdy nie udało in się jednak całkowicie zablokować drogi pielgrzymom. Czas po rozbiorach i Powstaniu Styczniowym sprawił też, że Studzieniczna stała się też  azylem dla sąsiednich parafii unickich. Wierni tych parafii zmuszeni ukazem carskim do powrotu na prawosławie, tu potajemnie chrzcili swoje dzieci. Dzisiaj dla rozległej okolicy jest to ulubione miejsce odpustów i wciąż ukochane święte miejsce.

JC