UJAZD
KOŚCIÓŁ ZE ŹRÓDEŁKIEM DO DZIŚ STOI POZA MIASTEM
Cudowne źródełko w Ujeździe „promieniuje” na bardzo rozległą okolicę. Mieszkańcy nawet odległych części opolszczyzny znają je i wyrażają się o nim z ogromną miłością i szacunkiem.
Jak dotrzeć. Ujazd leży na wschodniej granicy województwa opolskiego przy drodze krajowej nr 40 Kędzierzyn Koźle Pyskowice. Do Opola przez Strzelce Opolskie jest stąd 46 kilometrów natomiast do Kędzierzyna Koźla 15 kilometrów. Niezbyt odległe są też miejscowości województwa śląskiego. Do Gliwic jest 33 kilometry natomiast do Katowic 63.
Duży murowany kościół z cudownym źródełkiem poza miastem. Kiedy 160 lat temu powstawał kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny miejscowość Ujazd liczyła kilkuset mieszkańców więcej jak obecnie. Kościół wystawiono poza miastem przy cudownym źródełku ( a właściwie ponad nim). Miasteczko praktycznie nie rozrosło się na tyle aby się do niego przybliżyć. Jedziemy tam z Ujazdu drogą krajową numer 40, która na tym odcinku nosi nazwę ulicy Traugutta. Po lewej stronie ukaże nam się ładny i duży murowany kościół. Wielkością swoją mógłby obsłużyć niektóre całkiem niemałe parafie. Ten jednak nigdy kościołem parafialnym nie był. Jest kościołem filialnym parafii w Ujeździe a wystawiono go jako kościół odpustowy nastawiony głównie na obsługę ruchu pielgrzymkowego do cudownego źródełka. Położony za Ujazdem kościół jest otwarty od 8 rano do zmroku (wnętrze jest monitorowane). Do końca II wojny światowej swoisty monitoring stanowili pustelnicy członkowie III zakonu franciszkańskiego będący pobożnymi opiekunami świątyni. Pierwszym był Jan Loch z Chrząstowic. Zamieszkiwali oni pustelnię wybudowaną z drewna z rozebranej kaplicy.
Co było przedtem. Kult przy cudownym źródełku musiał istnieć już od bardzo dawna bowiem już wiele setek lat temu do malutkiej miejscowości na opolskiej ziemi podążały ogromne rzesze wiernych cierpiących na liczne schorzenia. Nikt z nich nie tracił nadziei bowiem w Ujeździe doznawali licznych łask. Najwięcej osób odzyskiwało wzrok a wśród nich najwięcej było takich, którzy nie widzieli od urodzenia. Pątników było tak dużo, że wikary z Ujazdu ks. Grzegorz Janas wybudował w 1759 roku wraz z wiernymi drewnianą kapliczkę. Nie była ona mała, mogła pomieścić 200 osób, ale sława miejsca zataczała coraz większe kręgi. Do Studzionki, bo tak nazywano to miejsce przybywały tysiące ludzi i wkrótce obiekt stał się i za mały i zaczął być zwyczajnie zużyty.
Trzech mistrzów wzięło się do roboty. Trzech okolicznych mistrzów rzemiosła zwróciło się do proboszcza ks. Antoniego Mosera z prośbą aby wspólnymi siłami zbudować w Studzionce nowy kościół. Radca miejski i cukiernik Franciszek Mrozik, który był też właścicielem kamieniołomów obiecał dostarczyć bezpłatnie budulec. Tkacz Józef Gojny zgodził się aby na jego ziemi wykonywać cegły. Stolarz Józef Machnowski obiecał wykonać ołtarze. Kiedy dołączył do nich mistrz powroźnik Jan Rozkosz, który na ten szczytny cel przekazał w 1854 roku swoje pole, można było przystąpić do realizacji przedsięwzięcia. Pierwszy projekt kościoła wrocławskiego architekta okazał się zbyt kosztowny. Ten zrealizowany wykonał Karol Heinze a kamień węgielny położono w roku 1858. Budowa finansowana była tylko z ofiar parafian i wiernych z okolicy przybywających do Studzionki. Udało się ją jednak szybko zakończyć już w roku 1861. Tym samym w miejscu podupadłej kaplicy stanął kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. W roku 2000 został on podniesiony do rangi Kościoła Jubileuszowego.
Mówi się, że cudowne źródełko bierze swój początek w Częstochowie. Na pewno jest tak w sensie duchowym ale w tej opinii słychać też echa odległych dziwnych wydarzeń. W latach czterdziestych XVIII wieku podczas kradzieży kosztowności z sanktuarium maryjnego na Jasnej Górze w Częstochowie, zginął również srebrny kielich. Odnaleziono go wówczas właśnie w cudownym źródełku pod Ujazdem. Źródełko któremu ludzie tu od dawna już przypisywali cudowne właściwości lecznicze zyskało jakby Bożą pieczęć co do jego wagi i właściwości. O Bożej opiece nad kościołem słychać też w relacjach o tym co się zdarzyło drugiego sierpnia 1862 roku. Nad okolicą przechodziła potężna nawałnica gradowa z huraganem. Kiedy nadeszła nad kaplicę usłyszano dźwięki pięknej muzyki oraz śpiewy anielskie. Wówczas burza się uspokoiła i odeszła nie czyniąc żadnej szkody. Opieka Matki Bożej miała tu zawsze jednak wymiar bardziej istotny dla przybywających do Niej z prośbami. Tak było np. w czasach gdy okolice nachodziły zarazy i epidemie zbierające nieraz szerokie śmiertelne żniwo. Przynoszone tu błagalne prośby nie pozostawały bez odpowiedzi Matki Bożej. Następowały potem dziękczynne rokroczne pielgrzymki do Ujazdu w większości kontynuowane do dzisiaj.
Kaplica i ołtarz nad cudownym źródełkiem. Tu wyraźnie widać związek Ujazdu z Częstochową. W centralnej części ołtarza zbudowanego na wzór tryptyku zawieszona jest kopia, łaskami słynąca kopia, obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Kaplica przylega do bocznej nawy i wybudowano ją tuż nad cudownym źródełkiem. Ołtarz pochodzi z pracowni artystycznej Meyera z Monachium a ustawiono go tu w 1872 roku.
W pewien sposób zwizualizowane zostało w tej kaplicy sedno sprawy z cudownym źródełkiem. Opowiadając na pytanie skąd moc i łaski w wodzie można odpowiedzieć – z ołtarza! A dokładniej od Jezusa Chrystusa jedynego prawdziwego lekarza, który udzielając łask zawiesza prawa natury. W pewien sposób mówi o tym również wiszący tu obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wpatrując się w Nią widzimy na Jej lewej ręce Jej Boskiego Syna. Prawą ręką natomiast dyskretnie wskazuje na Niego zdając się mówić „On tu jest najważniejszy”.
Pielgrzymi przybywają tu przez cały rok. Do cudownego źródełka i do Matki Bożej w Ujeździe wierni docierają i z bliskiej i z dalekiej okolicy. Opiekujący się Studzionką księża twierdzą, że promieniuje ona od Raciborza przez Koźle po Tarnowskie Góry i Gliwice. Lista pielgrzymek zorganizowanych jest imponująca. Zjawiają się parafie, dekanaty i zakłady pracy. Na najważniejszy odpust w pierwsza niedzielę lipca zjawiają się tysiące wiernych. Większość przyjeżdża samochodami i autobusami ale z wielu miejscowości tak diecezji opolskiej jak i gliwickiej docierają tu piesze procesje. Długie kolejki oblegają konfesjonały a jeszcze dłuższa kolejka ustawia się do cudownego źródełka. „Promieniowanie” Studzionki nie jest oczywiście rzeczą nową i nie dotyczy tylko łask w uzyskiwaniu zdrowia. Znamienne jest wydarzenie sprzed 150 lat kiedy to mieszkańcom Kamionka wskutek suszy bardzo dokuczał brak wody. Poprosili oni o poradę zakonników z Góry Św. Anny. Ci po naradzie skierowali ich do Ujazdu aby tu u Matki Bożej wyprosili łaskę pomocy. Wymodlili tu ratunek i od 150 lat rokrocznie zjawiają się z dziękczynną pielgrzymką (szerzej o tej sprawie w rozdziale o źródle w Kamionku).
Woda z cudownego źródełka. Drewnianą kaplicę z 1759 roku postawiono na źródełku. Nie wiemy jak wyglądał pobór wody. Również murowana kaplica połączona z kościołem 1862 roku stoi na źródełku a dokładnie nad cudownym źródełkiem stoi ołtarz. Wykafelkowana podłoga i częściowo ściany kaplicy zdają się sugerować, że mamy tu doczynienia z poborem wody. Tak jednak nie jest. W kaplicy MB ze Studzionki trwa nieustanna modlitwa. Albo w środku albo gdy kraty do kaplicy są zamknięte to na klęcznikach przed nimi. Ciekawostką dzisiaj jest kawałek rurki wystającej z zewnętrznej strony w ścianie kaplicy. Starsi bywalcy opowiadają jak to tym ujęciem czerpano wodę. Zamontowana tam była ręczna pompa jak mówią „wajcha działająca na zasadzie moja-twoja”. Opowiadają, że pompa dosyć ciężko chodziła więc dwóch mężczyzn naraz zaciągało wodę a długa kolejka chętnych cierpliwie stała i czekała.
Dzisiaj jest inaczej. Woda wypływająca pod ołtarzem kaplicy spływa małym kanałem na zewnątrz do ujścia znajdującego się w maleńkiej kapliczce stojącej na zewnątrz kościoła. Kapliczka w środku wykafelkowana z małym zbiornikiem, w którym się zbiera woda wypływająca rurką w bocznej ściance. Niestety cudowne źródełko bije od jakiegoś czasu coraz słabiej i napełnienie butelki wypływająca wodą chwilę trwa. Wierni i turyści przybywający tu między pielgrzymkami nie są tak wystawieni na ćwiczenie pokory i cierpliwości jak pielgrzymi, którzy przybyli tu w większych grupach. Wówczas kolejka czekających na zaczerpnięcie wody osób i starszych i młodszych potrafi być bardzo długa. Nagrodą może być często widok pomieszanego z modlitwą spożywania wody lub też ufnego i również zmieszanego z modlitwą nacierania chorych nóg oczu i innych miejsc. I tak już kilka setek lat.
JC