WIKTORÓWKI
ZAGUBIONE OWIECZKI NIEPOPRAWNEJ WIZJONERKI
Mało jest takich miejsc gdzie wszyscy turyści stają się pielgrzymami. Chcąc czy nie chcąc serca wszystkich turystów otwierają się tutaj chłonąc piękno Bożych darów. Każde z tych otwartych serc słyszy wówczas wezwanie Matki Bożej Jaworzyńskiej.
Jak dotrzeć. Wejście na szlak znajduje się przy drodze Oswalda Balcera (tatrzańskiej obwodnicy) około 12 kilometrów na wschód od centrum Zakopanego. Przy wejściu parking często nie mieszczący wszystkich chętnych. Samochody można ustawić wówczas w dogodnych miejscach wzdłuż drogi. Przy wejściu toalety i kasa wstępu do Parku. Jednak pielgrzymi udający się najkrótszą trasą do sanktuarium na Wiktorówkach nie muszą płacić za wstęp.
Poruszamy się niebieskim szlakiem, który wchodzi tutaj w Park od Małego Cichego. Prowadzi on nas doliną Filipka i jej górnym odgałęzieniem Doliną Złotą do Wiktorówek. Około 10 minut drogi nad sanktuarium dociera on do Rusinowej Polany skąd dalej biegnie na Gęsią Szyję . Długość trasy z Zazadni (wejście na szlak do Parku) do Wiktorówek wynosi 2,5 kilometra zaś różnica wzniesień 201 metrów. Trasa pozbawiona jest widoków. Zalesiona jest głównie mieszanymi lasami jodłowo-świerkowymi. Na znacznej długości lekko się wznosi i ma charakter raczej spacerowy. Trochę wysiłku trzeba włożyć w samej końcówce, gdzie stopień wznoszenia wyraźnie się podnosi. Tu jednak pomocą służą poręcze a w wielu miejscach schody z drewnianych palików. Są znacznym ułatwieniem gdy robi się ślisko po deszczach lub w okresie zimowym. Czas przejścia dla żwawego turysty to około 50 minut zaś dla spacerującego pielgrzyma w starszym wieku około1,5 godziny. Droga uchodzi za łatwą i mimo braku widoków za bardzo przyjemną.
Kolejny etap z Wiktorówek na Rusinową Polanę wymaga około 10-cio minutowego podejścia. Z dwóch powodów jest to jednak konieczne. Po pierwsze - nikt i nic nie jest w stanie oddać widoków jakie tam ujrzymy. Po drugie - możliwość spożycia wyrabianych na miejscu oscypków w różnych kombinacjach smakowych i popicie ich świeżym mlekiem samo w sobie jest niebiańskim przeżyciem.
Wiktorówki – Sanktuarium Matki Bożej Jaworzyńskiej. Na kamiennej podmurówce niewielki drewniany kościół. Wybudowany w stylu podhalańskim z wszelkimi „fikuśnościami” właściwymi temu stylowi. Jednonawowy z wejściem na dłuższym zachodnim boku z krużgankiem zamkniętym drewnianą balustradą. Wnętrze świątyni oraz ołtarz z drewnianą figurką Matki Bożej Jaworzyńskiej zdobione góralskimi motywami.
Pod kaplicą znajdziemy licznie odwiedzaną przez turystów i pielgrzymów kuchnię turystyczną, w której można przyrządzić sobie i wypić ciepłą herbatę. Za kaplicą mieści się placówka Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowie Ratunkowego. Z trzech stron obiekty otacza stylowe góralskie ogrodzenie. Z czwartej od strony prezbiterium w kamiennym murze wmurowanych jest kilkadziesiąt tablic upamiętniających ludzi, którzy zginęli w górach. Miejsce zwane jest symbolicznym cmentarzem ofiar gór. W tej samej ścianie rodzaj zadaszonej, połączonej z konfesjonałem ambony, oczywiście w pięknym góralskim stylu. Obok zaś również w murze nisza z wypływem wody z cudownego źródełka.
Woda. Nisza w murze z umieszczoną nad wypływem wody trochę przypomina kapliczkę. Nad wypływem niewielka figurka MB Jaworzyńskiej zdaje się przypominać o pochodzeniu źródełka. Ilość wypływającej wody jest raczej skromna co powoduje powstawanie kolejek do jej nabrania. Ilość oczekujących osób znacznie wzrasta kiedy pojawią się wycieczki. W upalne dni, szczególnie po marszu, smaczna i orzeźwiająco chłodna staje się pożądaną nagrodą.
Rusinowa Polana. Ceniona przez turystów ze względu na przepiękne widoki. Toteż od początku tatrzańskiej turystyki przebiegały tędy szlaki. Całkowita jej powierzchnia to ponad 100 ha z czego ok. 20 stanowią łąki. Rozciąga się na wysokości od 1170 do 1300 m n.p.m. Nazwa wywodzi się od nazwiska Rusinów, którym król Zygmunta III Waza nadał ją w 1628 roku. Obecnie znajdziemy tam 6 drewnianych obiektów. Od pewnego też czasu na powrót prowadzony jest wypas owiec. W czasach Marysi Murzańskiej istniała tam swoista osada pasterska licząca dwadzieścia drewnianych obiektów a wypasano tam do 400 owiec. Życie w osadzie chyba nie należało do wzorcowych skoro Matka Boża ze względu na zagrożenia duchowe nakazała Marysi opuścić polanę.
Niepoprawna wizjonerka. Życie Marysi Murzańskiej w powszechnej i chyba słusznej opinii nie nadaje się na hagiografię. Pojawiają się też często elementy jakby jej potępienia i zawstydzenia skutkującego postawami skłonnymi raczej do pomijania tej historii niż jej rozpowszechniania. Marysia nigdy jednak nie odwróciła się od tego co się zdarzyło. Do końca swoich dni należała do kółka różańcowego. Jest postacią, która swoim nieudanym życiem zawstydza wielu z nas, którzy tak jak ona często nie podejmujemy otrzymanych łask, rozdrabniamy je na jakieś dziwne uwikłania tego świata mówiąc, że to nas przerasta i nie dajemy sobie rady.
Ksiądz Błażej Łaciak z Bukowiny Tatrzańskiej w swoim pamiętniku opisywał spotkanie Marysi z Maryją. W pierwszych słowach Maryja rzekła do Marysi: „Chwalisz Boga boś się przelękła, ale trzeba to czynić… .Opuść tę polanę, to miejsce dla ciebie nieodpowiednie.” Jest w tych słowach od razu rodzaj przygany o źle poustawiane priorytety. Wyraźne i dla nas pouczenie, że nie ze strachu mamy się modlić ale z miłości do Chrystusa. I z miłości do Niego dokonywać wyborów w naszym życiu. Zaraz za tą przyganą idzie wyraźne polecenie, którego Marysia nie wykonała. Pozostała na polanie.
Matko Najświętsza, gdzie owieczki moje! Latem 1860 roku młodziutka czternastoletnia Marysia Murzańska wypasała owce na Rusinowej Polanie. Niezamożni rodzice „wypożyczyli” ją do tej niezbyt trudnej pracy. Zajęta czymś w szałasie nie zauważyła, że nadeszła gęsta jak mleko mgła. Zorientowała się, że oddaliły się gdzieś owce, którymi miała się opiekować. Pełna obaw z różańcem w ręku wbiegła w las. Wołając „Matko Najświętsza, gdzie owieczki moje!”
W późniejszych latach Marysia pracowała w Białce u karczmarza Jana Dziubasika „Pukańskiego”. Przyjaźniła się tam z jego córką Agnieszką, której wspomnienia zawierają wiele wiadomości o wizjonerce. Marysia w 1871 roku w wieku 25 lat urodziła nieślubne dziecko. Rok później poślubiła Jakuba Bębenka (prawdopodobnie ojca dziecka). Zmarła w 1875 roku wkrótce po urodzeniu chłopca, który również przeżył tylko kilka dni.
Matka Boża poza poleceniem opuszczenia Rusinowej Polany w związku z grożącymi jej duchowymi niebezpieczeństwami przekazała jej jeszcze dwa polecenia. Pierwsze, rodzaj jakby misji, miała upominać ludzi aby nie grzeszyli i pokutowali za dawne winy. Drugie powiązane z pierwszym było ostrzeżeniem o możliwości utraty pastwisk i lasów przez górali. Duchowni początkowo traktowali całą sprawę z pobłażaniem. Z czasem jednak nie znajdując w tej historii nic niezgodnego z wiarą zaczęli w niej podkreślać wielką prawdę o odwiecznym wołaniu Boga o nawrócenie serc. Miejsce zaś objawienia zaczęło przyciągać ich uwagę od kiedy pojawiły się doniesienia o cudownych skutkach picia wody ze źródełka, które się tam znajduje. Pierwszy obrazek do smreka przy źródełku przywiesił pasterz Wojciech Łukaszczyk „Kulawy”, któremu Marysia pierwszemu opowiedziała co się zdarzyło w lesie koło Rusinowej Polany.
Od papierowego obrazka do turystycznego duszpasterstwa. Obrazek zawieszony na smreku zastąpił wkrótce inny malowany na szkle. Przychodzili tu się modlić i pasterze i drwale. Prawdopodobnie zafundowana przez leśniczego Władysława Bieńkowskiego znalazła się tu przykryta szkłem płaskorzeźba. Z końcem stulecia pojawiła się mała kapliczka a także figurka Matki Bożej Królowej Tatr. Ta sama, która dziś umieszczona jest w prezbiterium na Wiktorówce. Pierwsza mała kapliczka na wzór pasterskiego szałasu powstała w 1902 roku. Spłonęła jednak. Ślad pożaru dostrzegalny jest na figurce, której prawa dłoń jest lekko osmalona. Po pożarze figurka wróciła na miejsce w specjalnej skrzynce w kształcie kapliczki. Wkrótce też zaczął się rozwijać kult Matki Bożej z Wiktorówek. Pierwsza masowa pielgrzymka przybyła tutaj w 1910 roku, natomiast pierwsza odnotowana w kronikach msza święta w 1932 roku. W 1921 roku Jędrzej Budza-Wnęka z bukowińskiej parafii powiększył drewnianą kaplicę tak że mieścił się w niej nie tylko ołtarz ale i trochę ludzi. Kolejne powiększenie miało miejsce w 1936 roku. Odbyła się tam wówczas podniosła uroczystość z udziałem wielu górali. II wojnę światową figura przetrwała zabezpieczona w Bukowinie. Z kaplicy korzystali tatrzańscy kurierzy a nawet odprawiane były msze święte dla partyzantów.
Okres powojenny tak bardzo niesprzyjający duszpasterstwu na Wiktorówkach odznaczał się wyjątkowym rozkwitem. Pomimo daleko trudniejszych od dzisiejszych warunków w okresie wakacyjnym msze święte odbywały się tu praktycznie codziennie. Kapłanom dano do dyspozycji najlepszy szałas z podłogą na Rusinowej Polanie a górale dbali także o ich inne potrzeby. W 1956 roku możliwe stało się powiększenie kaplicy, natomiast w 1957 roku Kuria Metropolitalna w Krakowie otworzyła na Wiktorówkach duszpasterski ośrodek turystyczny. Od 1958 roku opiekę nad ośrodkiem sprawują dominikanie. Od tego czasu szałasowata kaplica czy też kaplicowaty szałas zamienił się w mały drewniany kompleks, w drewnianą perłę tatrzańskiego budownictwa i mentalnego klimatu Tatr. Ojcowie dominikanie mieli do pokonania ogromne trudności ale rok po roku Wiktorówki zmieniały swoje oblicze. Jednak to co oglądamy i podziwiamy oczami turysty nie tłumaczy fenomenu tego miejsca. Dominikanie z ogromnym wyczuciem podjęli budowę, której głównym budulcem okazała się wiara górali i ich miłość do Matki Bożej. Z czasem okazało się, że waga Wiktorówek zaczęła wokół dominować i promieniować. Dzisiaj słyszy się już o Rusinowej Polanie koło Wiktorówek a nie odwrotnie a znaczenie duchowe kaplicy Matki Bożej Jaworzyńskiej na Wiktorówkach jest dzisiaj większe od kaplic na Kalatówkach.
Miejsce objawienia i źródełko. Ojciec Leonard, jeden z jaworzyńskich dominikanów, uważa, że miejsce objawienia nie było przypadkowe. Zwraca uwagę, że przy każdej polanie, na której bacowie i juhasi wypasali owce, mieli oni swoiste święte miejsce gdzie chodzili się modlić. Pewnie w takie stanowisko pobiegła zrozpaczona Marysia. Przez pierwszych pięćdziesiąt lat po objawieniu się Marysi Matki Bożej ludzie z okolicy coraz częściej zachodzili tutaj modlić się i o zdrowie prosić. Źródełka wtedy jeszcze nie było. Pojawiło się jakby z inicjatywy i ze wskazaniem Matki Bożej. W 1910 roku sparaliżowanej od pasa w dół po ciężkim porodzie Marii Budz Wnękuli z Bukowiny Tatrzańskiej przyśniła się Matka Boża mówiąc: „Odkop źródło obok smreka, tam jest woda”. Wnękula opowiedziała o tym mężowi żartując sobie z tego snu. Ten jednak do sprawy podszedł serio uważając, że nakaz Maryi należy spełnić. Wypytał się żony o szczegóły, wybrał się na stok Jaworzynki i dokopał się do źródełka. Żona której podał z niego wody niemalże natychmiast wstała o własnych nogach.
Uzdrowienia. Od tego czasu wiadomo było o wielu spełnionych prośbach złożonych tu w modlitwie. Miejscowi duchowni, o których się mówi, że twardo stąpają po ziemi, nie są skłonni do podchwytywania wszelkich takich doniesień. Bywa jednak, że wiele spraw uznają za prawdziwie cudowne bez potrzeby zbierania dokumentów i zabiegów o oficjalne uznanie. Wiele też historii miało miejsce przed ich oczyma. Przytaczane są i opowiadane z iście góralską swadą i dosadnością stając się trochę tak ukochanymi przez turystów góralskimi gawędami. Jedną z najbardziej znanych jest historia Staszka, podeszłego już w wieku górala, który przyjechał tu w 2010 roku ze Stanów Zjednoczonych. Żegnał się, załatwiał najważniejsze sprawy. Przerzuty nowotworowe rozeszły się praktycznie po całym ciele. Stan jego nie nadawał się i nie podlegał już leczeniu. Na Wiktorówkach pomodlił się, pogadał z zakonnikiem, napił się wody ze źródełka i odleciał do Chicago umierać. Pół roku później zadzwonił do jaworzyńskiego zakonnika i krzycząc oznajmił: „Ojcze, ni ma!”. Zapytany czego nie ma, szczęśliwy wykrzyczał: „No, raka ni ma!”.
Msze i odpusty. Niedzielne msze święte na Wiktorówkach od października do czerwca odbywają się o godzinie 9, 11 i 13-tej. Od lipca do września dochodzie jeszcze godzina 17-ta. W dni powszednia ma miejsce o godzinie 12-ej. W sezonie turystycznym w związku z licznie przybywającymi pielgrzymkami bywa, że msze święte odbywają jedna pod drugiej przez cały dzień. Liczne są również odpusty: 3 maja – NMP Królowej Polski; 5 lipca – MB Jaworzyńskiej Królowe Tatr; 26 - lipca rocznica Obchodów Jubileuszowych (1861) i przyjazdu relikwii św. Jana Pawła II (2011); 2 sierpnia - rocznica koronacji figurki MB Jaworzyńskiej Królowej Tatr (1992); 15 - sierpnia Wniebowzięcia NMP; 13 - września Narodzenia NMP oraz 11 - października NMP Różańcowej.
JC