BIENISZEW
„FESTIWAL ZIELENI” CZTERECH REZERWATÓW
Włosi mają swojego św. Antoniego, który przemawiał do ryb. My mamy św. Męczenników Bieniszewskich, których miejscowe źródełko mocą Bożą obdarowywało rybami.
Jak dotrzeć. Zbliżając się z północy drogą krajową nr 25 do Konina (8 kilometrów przed Koninem) skręcamy w prawo drogą lokalną do Kazimierza Biskupiego. Po 4 kilometrach wjedziemy w drogę powiatową nr 264 a chwilę później do Kazimierza Biskupiego. Droga krajowa nr 264 prowadzi dalej do centrum Konina. Około dwóch kilometrów za Kazimierzem Biskupim natkniemy się na kierunkowskaz do klasztoru kamedułów. Gruntowa droga zatacza prawie pięciokilometrowy głęboki łuk tam i z powrotem aby półtora kilometra dalej wrócić do drogi powiatowej nr 264. Mniej więcej w połowie gruntowej drogi prowadzącej lasami rezerwatów przyrody leży klasztor. Źródełko znajduje się około 600 metrów od klasztoru w części łuku gruntowej drogi bliższej Konina. Wyraźny ale niezbyt rzucający się w oczy znak informuje o miejscu, w którym należy się zatrzymać aby dojść do źródełka. Jest bardzo blisko drogi ale go z niej nie widać.
Otoczenie cudownego źródełka. Około 9 kilometrów na północny zachód od Konina znajduje się unikatowy w skali kraju obszar zespolonych ze sobą aż czterech rezerwatów przyrody obejmujących ponad 600 ha niezwykle pięknych lasów. Rezerwat „Mielno” o powierzchni 94 ha, z czego 70% stanowią gleby bagienne i otwarte wody, od zachodu i południa sąsiaduje z zalesionymi wzgórzami. Duża zmienność zbiorowisk roślinnych chroni ptactwo wodne i błotne. Rezerwat „Bieniszew” obejmuje 144 ha zadrzewień na terenie o zróżnicowanej rzeźbie terenu. Mnóstwo tam unikatowej roślinności oraz jezioro Wściekłe i parę innych mniejszych. Rezerwat „Sokółki” na 240 ha kryje dobrze zachowane stare drzewostany reprezentujące różne zbiorowiska leśne. W północnej części tego rezerwatu biegnie wytyczona ścieżka przyrodniczo-leśna. Rezerwat „Pustelnik” obejmujący 125 ha jest skupiskiem naturalnych lasów liściastych, łęgowych oraz grądowych. Bogate florystycznie lasy tego rezerwatu są coraz rzadziej spotykane. Teren jest mozaiką lasów, śródleśnych jezior i polan. Na jednym z jego wzgórz ulokowany jest klasztor oo. Kamedułów a nieopodal niego cudowne źródełko św. Barnaby.
Drugi w Polsce (a jeden z siedmiu na świecie) klasztor ojców kamedułów w podkrakowskich Bielanach można dostrzec z daleka. Białe wieże przyklasztornego kościoła usytuowanego na wzgórzu stały się elementem miejscowego krajobrazu. W Bieniszewie tylko z przyklasztornej łąki widać zaledwie czubki kościelnych wież. Cały zespół klasztorny otaczają zadrzewienia. Duże wrażenie robi otoczenie cudownego źródełka. Gęste leśne poszycie, mnóstwo powalonych drzew, wąwoziki i wszędobylskie cieki wodne podążające do przyległego do drogi lekko bagiennego niedużego jeziorka. Dzikość tego miejsca wydaje się wręcz nienaturalna jakby stworzona specjalnie na potrzeby turystów. A jednak nie ma tu nic sztucznego. Patrząc na to wszystko możemy spokojnie przyjąć, że tak wyglądało tutaj ponad 1000 lat temu, kiedy przybyli tutaj pustelnicy, którzy stali się bohaterami tego miejsca, Polski i Europy.
Kim byli bohaterowie. Trzech włoskich benedyktynów: Benedykt , Jan i Barnaba. Benedykt (ur. w 970 r.) uznawany za przełożonego eremitów w polskim klasztorze (nazywany był bowiem dowódcą Boskiej Kohorty ). We Włoszech był kanonikiem w Neapolu, potem zakonnikiem w Monte Cassino. Cesarz Otton III chciał mu nadać godność opata. Benedykt jednak odmówił i dobrowolnie przybył na misje do Polski. Jan ( ur. w 940 r. )pochodził z zamożnej weneckiej rodziny a jego decyzja o wstąpieniu do zakonu stała się pewnego rodzaju sensacją. Stanowczy i skuteczny w działaniu odznaczał się wysoką kulturą. W zakonie osobiście poznał św. Romualda i jego idee ascezy. Benedykt i Jan wraz z trzecim Włochem Barnabą w 1001 roku udali się do Polski. Żarliwi religijnie nowicjusze Polacy Izaak i Mateusz byli braćmi, pochodzili prawdopodobnie z zamożnej rodziny (niewykluczone nawet, że książęcej ). W 1002 roku dołączyli do przybyłych na zaproszenie Bolesława Chrobrego włoskich zakonników. Trzeci Polak w chwili śmierci w 1003 roku miał 23 lata. Był bratem laikiem a w klasztorze pełnił funkcję kucharza.
Obdarowanie kosztownościami. Fakt ten ma nieco inną, chociaż wcale niewykluczającą się, optykę w przekazach historycznych i ludowych. Bolesław Chrobry sądził, że kamedulscy zakonnicy mający dobre znajomości i układy ze światem zachodu i z cesarzem Niemiec będą mu pomocni jako pośrednicy w negocjacjach o przyznanie mu prawa do koronacji na króla Polski. Chcąc ich sobie zjednać podarował im srebro, złoto i wiele innych kosztowności na budowę klasztoru. Ludowa tradycja podkreśla z kolei ich świątobliwe życie. Pracowitość i skromność. Okolicznych mieszkańców nauczali nowej wiary – zakonnicy pochodzący z Włoch zdążyli już opanować język polski. Ujmowali ludzi wieloma aspektami swojego życia również tym, że w wolnych chwilach ciosali kamienie na budowę nowego klasztoru. W tej tradycji przejeżdżający tędy pewnego dnia król ze swoim orszakiem wzruszony ich staraniami i skromnymi warunkami obdarował ich cennymi klejnotami. Tę ludową tradycję przez kilkaset lat utrwalali w okolicy bernardyni. Dbali o relikwie i o miejsca pobytu pierwszych męczenników. Ich pamięć w okolicy trwała i była bardzo żywa.
Zakonnicy przyjęli dar. Szybko jednak bo jeszcze tego samego dnia zrezygnowali z niego. Na wspólnej naradzie ustalili, że oddadzą kosztowności Chrobremu z uwagi na to, że ślubowali żyć w ubóstwie. Spakowali kosztowności i wysłali z nimi Barnabę do Chrobrego, który przebywał jeszcze niedaleko. Miał mu podziękować i wyjaśnić , że ich przyjęcie byłoby sprzeczne z przyjętymi w ich zakonie zasadami i regułą życia. Przybyli do Polscy zakonnicy reprezentowali bowiem nową rodzinę zakonną utworzoną przez św. Romualda. Byli nawet jego bezpośrednimi uczniami. Kameduli wywodzący się z benedyktynów byli zakonem, który jako pierwszy zaostrzył regułę benedyktyńską. Wprowadzała ona do codziennego życia mnichów modlitwę, pracę, studiowanie Biblii, umartwianie i samotność. Zakonnicy noszą brody oraz białe habity.
Śmierć z modlitwą na ustach. Wieści o skarbie przekazanym zakonnikom przez Chrobrego szybko rozeszły się wśród jego wojów. W nocy z 10 na 11 listopada niektórzy z nich przybyli do puszczy kazimierskiej z zamiarem zrabowania kosztowności. Zaskoczyli śpiących mnichów a ponieważ w żadnym z eremów nie mogli znaleźć skarbu próbowali ich zmusić do wydania go. Nie uwierzyli, że został odwieziony Chrobremu. Tortury okazały się bezskuteczne i mnisi zostali zabici. Zginął również broniący eremu Krystyn. Ich śmierć zrobiła wrażenie na samych złoczyńcach. W procesie zeznawali oni, że ich ofiary umierały jak prawdziwi męczennicy z modlitwą na ustach. Według legendy książę srogo ukarał winnych jednak Barnaba uprosił o ich zwolnienie i swoimi naukami świątobliwego męża uczynił z nich pobożnych i światłych pomocników, z których pomocą zbudował erem w Bieniszewie.
Źródełko. Woda ze źródełka ponoć nigdy nie zamarza. Miejscowi przyzwyczaili się do tego ale dla turystów jej widok przy -15oC jest zaskoczeniem. Do 1932 roku nad źródełkiem stała kapliczka św. Barnaby. We wrześniu 2003 roku, tysiąc lat po tragicznej śmierci zakonników źródełko ze studzienką zyskało nową oprawę: kamienną ocembrowinę, murek wokół, krzyż oraz wyrytą w kamieniu inskrypcję . Możemy w niej przeczytać: „W kaplicy znajdowało się źródło: uzdrawiająca woda. …” W ludowych przekazach znajdziemy opowieści o doznawanych tutaj łaskach uzdrowienia. Miejscowa tradycja nie kontynuuje jednak tego aspektu. O wiele bardziej ciekawa jest legenda, która na trwale wpisała się w miejscowy koloryt. Studzienka ze źródełkiem były znakiem Bożej obecności, opatrzności i przychylności przybyłym zakonnikom poprzez cudowne karmienie ich łososiem. Być może opatrzność chciała ich zatrzymać w tym miejscu a być może zaskarbili sobie tę łaskę przestrzegając reguły swojego zakonu, która zabraniała im jeść mięso. Według legendy przejeżdżający przez bieniszewski las rzeźnik koniecznie chciał obdarować napotkanych mnichów w białych habitach częścią wiezionego przez siebie towaru. Ciężko mu było zrozumieć, że można jeść tylko warzywa i owoce z uprawianego przez nich ogrodu. Kiedy usłyszał, że nie mogą spożywać mięsa a tylko ewentualnie ryby wówczas tusze na jego wozie zamieniły się właśnie w ryby. Podarował je Barnabie, który przygotował z nich posiłek dla współbraci. Głowę jednej z nich wrzucił do studzienki, która znajdowała się obok jego eremu. Następnego dnia wyłowił z niej ryby. Powtarzało się to każdego dnia aż do ich tragicznej śmierci. Ryby które pojawiały się w studzience to były łososie. Pamiątką tego opatrznościowego wydarzenia jest w sąsiednim Kazimierzu Biskupim ulica Łososia. Nie dziwi to ponieważ miasto to od początku opiekowało się relikwiami i krzewieniem kultu pięciu św. braci męczenników. Efekt tej troski słychać w liście z 1663 roku bieniszewskiego kameduły do przełożonego zakonu w sprawie uroczystości święta Pięciu Braci Męczenników: „…taką cześć oddają w Polsce, jak u nas w Padwie św. Antoniemu lub w Asyżu św. Franciszkowi. Tyle tam ludu z najodleglejszych stron całej niemal Polski napływa, iż go kościół pomieścić nie może.”
Klasztor z objawienia. Wspomnienie ryb ze źródełka znajdziemy również na wieżyczce nad bramą z furtą do klasztoru. Dachówka którą obłożona jest kopuła wieżyczki i wspierające ją filarki kształtem i sposobem ułożenia naśladuje rybie łuski. To wyraźne nawiązanie jest też formą wspomnienia i wdzięczności Bożej Obecności. W tym jednak miejscu opatrzność zadziałała z większą jeszcze siłą. W kronikach zakonnych znajduje się zapis, że w wigilię Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny młodej dziewczynie, siedemnastoletniej wówczas Zofii z Bochlewa, ukazała się pięknie ubrana Pani. Wskazała jej wzgórze z rosnącą na nim samotną sosną. Nieziemskie widzenie, które naszło na dziewczynę ukazało jej tam widok białych mnichów oddających chwałę Bogu. Matka Boża zapowiedziała powstanie w tym miejscu klasztoru a także, że nieustanna kontemplacja i modlitwa z niego płynąca będzie wypraszać łaski dla wszystkich ludzi. Zgodnie z otrzymanym poleceniem Zofia opowiedziała o otrzymanym objawieniu ojcu Antoniemu Krzesikowskiemu. Za jego pośrednictwem dotarło to wszystko do kasztelana Alberta Kadzidłowskiego, którego ojciec Krzesikowski był kierownikiem duchowym. Pomimo że kasztelan słynął ze skąpstwa to pod wpływem tej niesamowitej opowieści wspomógł finansowo budowę klasztoru na Sowiej Górze wskazanej przez Maryję.
Kult i relikwie. Kult męczenników podtrzymywany przez zakony benedyktynów i kamedułów rozpoczął się wkrótce po ich śmierci. Już po roku papież Jan XVIII uznał ich za męczenników. Relikwie trafiły do Ascoli we Włoszech i do Gniezna. W 1039 złożone w Gnieźnie znalazły się w Pradze zrabowane przez księcia Brzetysława. W 1520 roku goszczący w Czechach biskup Jan Lubrański wyprosił odesłanie części relikwii do Kazimierza Biskupiego. Po drodze zatrzymano je jednak w Poznaniu. W 1525 część z nich przekazano do kościoła św. Marcina w Kazimierzu Biskupim. Natomiast w XVII wieku otrzymały je również kościoły w Mniszewie na Mazowszu oraz w zachodniej Wielkopolsce w Jasieniu, Rokitnie, Dalewie i Obrze. Kameduli w Bieniszewie otrzymali je w XVIII wieku. Relikwie znajdujące się w Kazimierzu Biskupim w XX wieku rozdzielono dla klasztoru kamedułów w Bieniszewie, kościoła św. Jana Chrzciciela w Międzyrzeczu oraz kościoła Misjonarzy Świętej Rodziny w Kazimierzu Biskupim. W 1987 roku z Czech przybyły relikwie do nowego kościoła Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy (obecnie sanktuarium Nowych Męczenników).
Kamedulski zespół klasztorny Eremu Pięciu Męczenników, do którego prowadzi tylko polna droga, otoczony jest szczelnie okalającym go murem. Wstęp mają tam tylko mężczyźni (z wyjątkiem niedzielnej Mszy Świętej o 10.30, w której uczestniczyć mogą również kobiety). Kościół jest dostępny dla wszystkich także w niedzielę Zesłania Ducha Świętego oraz 2 lipca i 8 września (odpust). Ograniczenia związane z wstępem do klasztornego kościoła kamedułów nie są jednak przeszkodą w oddawaniu czci relikwiom męczenników. Wystawione one są również w kościele św. Marcina w Kazimierzu Biskupim. Ojcowie Kameduli z Bieniszewa jak i księża Misjonarze Św. Rodziny z klasztoru przy kościele św. Marcina solidarnie otaczają też opiekę nad cudownym źródełkiem. Czynią to razem z władzami gminy oraz różnymi organizacjami. Wśród nich reaktywowane kilkanaście lat temu Bractwo Świętych Pięciu Męczenników. Powstało ono w 1724 roku na mocy dekretu papieża Innocentego XIII i istniało do powstania styczniowego. Cele Bractwa są przede wszystkim religijne. Od kilku lat Bractwo realizuje również plenerowe przedstawienia obrazujące wydarzenia mające tu miejsce w 1003 roku.
JC