BOREK WIELKOPOLSKI

SANKTUARIUM  MATKI BOŻEJ  POCIESZENIA

SKARBNICA FILMOWYCH SCENARIUSZY       

Z lewej strony Borek Wielkopolski – Zdzież a z prawej strony już tylko pola.

     Jeszcze nie tak dawno uważano to sanktuarium za jedno z trzech najważniejszych miejsc kultu maryjnego w Polsce obok częstochowskiej  Jasnej Góry i wileńskiej Ostrej Bramy.    Zasłona cudownego obrazu w kościele unosi się powoli. Wzruszenie nachodzi parafian i pielgrzymów kiedy słyszą głos proboszcza: „Oto lud Twój przybył smutny i zapłakany. Maryjo pociesz go!” I napełnieni łaską odchodzą pogodni.   Przebogata historia miasta nasycona jest znakami i żywą obecnością Matki Bożej. Materiałów o tajemnicy życia parafian starczyłoby na kilkadziesiąt filmów fabularnych i kilkanaście seriali.

    Jak dotrzeć. Znajduje się przy drodze krajowej nr 12 między Lesznem a Jarocinem. Do Poznania jest stąd około 70 kilometrów i 60 do Wrześni skąd możemy zjechać jadąc autostradą A2 z Łodzi czy też z Warszawy. Borek Wielkopolski nie przylega bezpośrednio do krajowej 12-ki. Łączy się z nią kilkoma kilkukilometrowymi  dobrze utrzymanymi dojazdami. Najkrótszą drogą z Łodzi, umownego środka Polski, jest stąd 150 kilometrów.

   Zdzież. – Trzy kościoły w mieście, którego formalnie już nie ma.   Pozostały po nim nazwy i wprowadzają nieco zamieszania. Borek Wielkopolski niewielkie dwu i półtysięczne miasteczko przejeżdżamy ulicą Zdzieską będącą jednocześnie drogą wojewódzką nr 438. Skręca ona potem w prawo ale my kierujemy się prosto ulicą Zdzież. Nie sprawia to kłopotu ponieważ na wprost przed nami dobrze widoczny jest już kościół sanktuaryjny. Do tej pory mówi się o nim „Na Zdzieżu” a wynika to z tego, że przed wojną miasteczko nazywało się Zdzież a nie Borek Wielkopolski.  A prawdę mówiąc już od XIV wieku Zdzież posiadał prawa miejskie a Borek Wielkopolski był wioską. Miejscowi sprawę wyjaśniają precyzyjnie i z soczystym sarkazmem. Mówią, że : „ Hitlerowski okupant, który używał języka którym mówi się w piekle nie był w stanie wymówić słowa  Zdzież więc odwrócił nazwy przylegających miejscowości”.   Trudno się tutaj doszukiwać jakiś racji czy ma to być Zdzięż czy Borek Wielkopolski. W swojej długiej historii obie przylegające do siebie miejscowości uzyskiwały prawa miejskie i je traciły. Szybko też zrosły się w jedną  miejscowość  a o nazwie decydowała chwilowa prosperita którejś z nich. Oba zrośnięte miasta w jedno połączyło sanktuarium.

   Obecnie jest to Borek Wielkopolski i jedna parafia. Ta średniej wielkości parafia w Borku Wielkopolskim p.w. Matki Bożej Pocieszenia posiada aż trzy kościoły. Okazały, który nam się ukazuje na ulicy Zdzież. Mniejszy kościół farny niedaleko sanktuaryjnego oraz kościół cmentarny. Kościół farny w swej długiej historii był na potrzeby wiernych rozbudowywany. Obecny duży sanktuaryjny ukończony w 1635  roku jest właściwie czwartą i za każdym razem większą świątynią w tym miejscu. Odpowiedź na powstające pytania jest prosta. Stanął on w miejscu objawienia i tak jak przed wiekami usytuowany jest na krawędzi Zdzieża-Borku. Za nim płynie już tylko niewielka rzeczka Pogona.

      Objawienie  i początek cudów.  Zanim powstał Zdzież było to miejsce rozległego dębowego lasu przeciętego miejscami rozlewającego się strumienia Pogona. Kiedy pod koniec XIV wieku istniał tam już zamek i ratusz, Zdziński dziedzic, dworzanin Władysława Jagiełły, przystąpił w 1392 roku do budowy kościoła. W trakcie prac budowlanych modlący się obok niewidomy Jan Żołędniak poprosił o wodę ze źródła znajdującego się obok budowanej świątyni. Kiedy przemył wodą oczy odzyskał  wzrok. Wiadomość o tym szybko rozeszła się po okolicy i wkrótce przy źródełku zebrało się mnóstwo ludzi. Dotarł tam również Paweł Zimny z Zatorowa. Jemu i zebranym tam ludziom pod wieczór ukazała się niewiasta, która wołając do niego oznajmiła : „Módlcie się i pracujcie na chwałę Bożą”. Uzdrowienia powtarzały się i raz po raz jakiś niewidomy odzyskiwał wzrok. Skłoniło to budujących  kościół do tego aby przesunąć budowę tak aby źródełko znajdowało się w prezbiterium za dużym ołtarzem. W trakcie budowy jeden z miejscowych malarzy namalował obraz Matki Bożej do kościoła. Ten który oglądamy obecnie nie jest tym pierwszym. Nie wiemy też pod jakim  wezwaniem był pierwszy.

Barokowy wystrój świątyni tchnie jednak klasycznym porządkiem. (foto-jc) Dużo w kościele sanktuaryjnym jest wysublimowanych detali. Jednak barokowy wystrój świątyni tchnie klasycznym porządkiem. (foto-jc)

   Cudowna opieka Matki Bożej.   Wraz z ukończeniem pierwszego kościoła i zawisłym tam obrazem Matka Boża na stałe zagościła w Zdzieżu. Już w 1619 roku biskupia komisja badała i potwierdziła cudowne interwencje Matki Bożej ze Zdzieża. Obecny proboszcz po przeanalizowaniu ksiąg łask z ostatnich czterystu lat naliczył aż 350 uzdrowień z samej tylko ślepoty. Ale nie tylko. Kiedy wejdziemy do kruchty z lewej strony znajdziemy pomieszczenie, w którym wiszą trzy dużych rozmiarów obrazy. Opowiadają one o zaledwie trzech wydarzeniach jakich mnóstwo opisanych jest w księgach łask. Na pierwszym z nich widzimy procesję. Idzie w niej z zapaloną świecą do Matki Bożej Boreckiej burmistrz Borku Wielkopolskiego. Towarzyszący mu w procesji ludzie są bardzo przejęci idzie on bowiem podziękować za przywrócenie mu życia po rażeniu piorunem.  Na drugim niewiasta z dziewczynką, ciocia i jej mała bratanica, wracają do życia po wypadku na moście niedaleko młyna. Wracają do świata żywych dzięki żarliwej modlitwie świadków wypadku. Trzeci w pewien sposób najbardziej dramatyczny pokazuje nieco z boku tajemniczą kobietę. Jest nią sama Matka Boża. W centrum zaś nieboszczyk na wozie. Zwłoki miejscowego gospodarza, który targnął się na swoje życie. Matka Boża przywróciła go na jeden dzień do życia aby się wyspowiadał i okazał żal za swój grzeszny czyn dzięki czemu uniknął mąk piekielnych. Zadziwiająca jest lista tego co nazywamy wskrzeszeniami. Opisane na obrazach i poutykane w księgach łask. Zaświadczane na różne sposoby. Oto  w 1613 Bartłomiej z Koła syn kowala Jana został w Dąbrowie zamordowany. Rany obejmowały twarz, głowę i gardło. Tu w Borku go ofiarowano. Ożył i wyzdrowiał i zjawił się tu w świątyni z podziękowaniami. W 1646 roku  we wsi Gościchowo pod Grodziskiem  utonął w stawku mały chłopiec Maciej.  Poprzedniego dnia jego rodzice powrócili z Borku skąd przywieźli potarty o cudowny obraz Matki Bożej na Zdzieżu różaniec .Modląc się nad zwłokami synka ofiarowali go Boreckiej Pani i dotknęli owym różańcem. Dziecko  zaczęło się ruszać i całkowicie wyzdrowiało. Starsi i dzieci zdrowieją do dzisiaj. W 1998 w 12 godzinie życia mały Miłosz trafił do Kliniki Neonatologii w Poznaniu na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej Noworodków. Obustronne zapalenie płuc i nadciśnienie tętnicze zdaniem lekarzy nie dawały szans na przeżycie. W jego intencji Matkę Boską Borecką szturmowały modlitwą rodzina, przyjaciele, dzieci w szkołach i siostry zakonne. Ku zdziwieniu lekarzy dziecko zaczęło szybko zdrowieć.

   Mieszkańcy doskonale wiedzą i czują, że od wieków tak było i jest, że opieka Matki Bożej jest tu nieustanna. W czasie II wojny z frontów, obozów, wywózek i tułaczek powrócili wszyscy. Wszyscy mieszkańcy Borku Wielkopolskiego przeżyli.

   Głębsze dno cudów czyli uzdrowione oczy duszy. W pewien sposób można nawiązać tutaj do obrazu, w którym wskrzeszony na jeden dzień gospodarz spowiada się ze swojego czynu. Czynem tym Matka Boża wybawiła go od rzeczy najgorszej, od piekła. Wydaje się, że tak wielka ilość uzdrowień oczu i widzenia jest tylko pewnym znakiem tego co naprawdę w Borku Wielkopolskim się dzieje. Matka Boża uzdrawia tutaj i otwiera oczy duszy. Wierni i pielgrzymi zaczynają widzieć te najważniejsze rzeczy, które do tej pory mieli zasłonięte. Nawrócenia i przemiana to prawdziwy „znak firmowy” tego miejsca. Parafia w Borku Wielkopolskim ma też jeden z najwyższych wskaźników obecności parafian na niedzielnej Mszy Świętej. Lubi tutaj zaglądać i przyjeżdżać z odleglejszych miejsc młodzież. Mając przed sobą trudne wybory przed jakimi stają i decyzje do podjęcia czują tutaj wyraźną pomoc w najlepszym wydaniu. W miejsce dokuczliwego ciężaru przychodzi ukojenie i radość. Potrzebą chwili staje się dom pielgrzyma. To już nie tylko młodzież, która szuka pociechy na swej niepewnej drodze życia. Coraz więcej pątników chciałoby tu odbyć rekolekcje. Tym bardziej, że od wielu też lat mówi się o tym, że ludzie którzy przystąpią tutaj do spowiedzi świętej nie umrą w grzechu ciężkim. Tak jak na owym obrazie Matka Boża bierze w swoją opiekę petentów od spowiedzi.

   Świątynia. Tę  którą oglądały zbudowały w dużej mierze nawrócenia. Ukończona w 1635 roku powstawała w bardzo trudnym okresie. Wysiłek budowy objął wszystkie stany i wszyscy czynili to chętnie wspierając budowę jak mogli.  Barbarzyński i grabieżczy potop szwedzki pozostawił kraj w ciężkiej sytuacji  i trudno było liczyć na jakieś wyraźne wsparcie budowy.  Okazało się jednak, że darczyńcy zgłaszali się sami ofiarując na budowę znaczne kwoty. Okazali się nimi być nawróceni na katolicyzm okoliczni możni protestanci. Jakąś szczególną „przypadłością” świątyni, jakby jej specjalizacją dziejową stało się właśnie nawracanie tak wiernych z błędnych dróg jak i ofiar szalejącej wokół reformacji niejednokrotnie z jej czołowymi przedstawicielami.

   Doznawane tutaj łaski skutkowały dużą ofiarnością wiernych a składane przez nich dary i wota sprawiły że, wszystkie kolejne cztery świątynie przez sześćset lat istnienia wielokrotnie a właściwie bezustannie były celem grabieży i napaści. Wiele z nich doszło do skutku ale znacznie większa ilość kończyła się niepowodzeniem. Przegląd tych historii wprawia w zdumienie nie tylko ilością ale przede wszystkim jakimś wymiarem opieki Matki Bożej. Bywało nieraz że, spod prawie bezbronnej świątyni zgraje bandziorów umykały w rozsypce upokorzeni i pokonani. Czasem pojedynczy grabieżcy już w środku  kościoła doznawali przemiany i nawrócenia.

   Matka Boża wybrała sobie to miejsce i wielokrotnie je chroniła. Tak było z objawieniem przy budowie pierwszego kościoła. A kiedy go już ukończono i wprowadzono do niego pierwszy obraz i rzeźbę wówczas parafianie ujrzeli podczas zachodu słońca roztaczające się nad prezbiterium światło. Był to dla nich oczywisty znak, że Matka Boża wprowadziła się tam oraz potwierdzeniem cudowności obrazu Matki Bożej Pocieszenia i piety Matki Bożej Bolesnej. Właśnie tam a nie gdzie indziej. Kiedy budowano kolejną z drewnianych jeszcze świątyń wówczas zgromadzono materiał w innym miejscu bowiem ze względu na wylewającą czasem Pogonkę chciano kościół zbudować w innym wyższym miejscu nie tak zabagnionym i wilgotnym. Nocami kilkakrotnie zwieziony materiał budowlany zmieniał miejsce  i „wracał” na poprzednie położenie świątyni. Uznano, że życzeniem Matki Bożej jest aby nowy kościół powstał w miejscu poprzedniego. I tak już na wieki zostało.

   Cudowne źródełko.   Znajduje się dziś za murem cmentarza w niewielkiej odległości od świątyni. Do połowy XX wieku znajdowało się za ołtarzem. Kiedy pojawiło się w czasie budowy pierwszego kościoła tak zmieniono plany budowy aby znalazło się właśnie za ołtarzem. Przez ponad 600  lat również i ono było szczególnym darem. Wierni proszący o łaski często tu właśnie je otrzymywali i doznawali uzdrowień. Zmienne warunki hydrologiczne „wyprowadziły” je poza kościół ale i tam nie straciło swoich właściwości. Wielu starszych ludzi pamięta, że w czasie swojego dzieciństwa często tam się z rówieśnikami bawiło i piło tę wodę. Było to zalecane przez ich rodziców bowiem dawało niemal gwarancję ochrony ich zdrowia. Dzisiaj nie wszyscy już potrafią wskazać miejsce gdzie ono się znajdowało. Obecny proboszcz chcąc reaktywować cudowne źródełko i  to miejsce zlecił nawet wykonanie specjalnych badań hydrologicznych. Okazało się jednak, że zmiany układu wód oraz szczególnie melioracje pozbawiły to miejsce wody.

   Pierwszy obraz.   Nie zachował się do dzisiejszych czasów. Większość spotykanych obecnie informacji o nim mówi że został namalowany na desce cyprysowej ok. 1390 r. przez nieznanego artystę. Anonimowy pozostał z imienia i nazwiska. Znany był jednak dobrze współczesnym budującym pierwszy kościół i byli oni w pewien sposób świadkami aktu twórczego nad obrazem. Przed podjęciem pracy artysta odprawił spowiedź świętą i przyjął Eucharystię. W czasie pracy widywano go również często modlącego się. Największe jednak wrażenie na obserwujących artystę robiło to że, pracując z pędzlem w dłoni czynił to na klęczkach. Obraz namalowany był farbami klejowymi na deskach z drewna cyprysowego. Było to na pamiątkę legendy św.  Łukasza. Stół w domu św. Rodziny wykonany osobiście przez Pana Jezusa zrobiony był właśnie z drewna cyprysowego. Na tym to stole św. Łukasz namalował jeden z portretów Matki Bożej. Według późniejszych przekazów namalowany dla boreckiego kościoła obraz pociągał pięknem i przyciągał wzbudzając ufność i otuchę natomiast rysy Matki Bożej nie odbiegały od tych, które przekazał Epifaniusz a za nim Nicefor Kalikst.

   Ciekawym i wzruszającym jest również przekaz o pogodzie towarzyszącej bezimiennemu dla nas twórcy w czasie pracy nad jego dziełami. ( Tworzył on jednocześnie i obraz i rzeźbę – Pietę. Oba znalazły się potem w kościele.) Piękna pogoda za dnia nie zwróciłaby może ich uwagi ale pogodne noce wyjątkowo mocno przyozdobione były gwiazdami. Zwróciło to ich uwagę tym bardziej, że wydawało im się że,  nad domem twórcy świeciły one jeszcze jaśniej niż w innych miejscach. Uznano to zgodnie jako zapowiedź cudowności obu dzieł.

   Obecny obraz.    Powstał ok. 1550-75 a jego wymiary wynoszą 1,25 x 1,15 m. Pochodzenie drugiego obrazu nie zostało wyjaśnione. Od momentu pojawienia się go kult Matki Bożej w Borku znacznie wzrósł. Pociechę i pomoc otrzymywało tu coraz więcej ludzi. Nie brakowało też cudownych uzdrowień. Specjalna komisja do zbadania łask i cudów, jakie miały miejsce dzięki wstawiennictwu Matki Bożej Boreckiej oficjalnie uznała obraz za słynący cudami w 1619 roku. 2 lipca 1931 roku ówczesny prymas Polski kard. August Hlond za zgodą Stolicy Apostolskiej koronował cudowny obraz Matki Bożej Pocieszenia w Borku Wlkp. Nie zawiedli wdzięczni mieszkańcy Borku. Za wielowiekową opiekę Najświętszej Pani Jej korona została wykonana ze złotych obrączek, kolczyków, pierścieni i szlachetnych kamieni przez nich ofiarowanych.

   Z początkiem XVII wieku świątynia w Borku uzyskała również odpusty Stolicy Apostolskiej a obraz Matki Bożej na Zdzieżu zaczął zyskiwać szeroki rozgłos i nowych czcicieli. Powstało wiele kopii wizerunku, które przekazywano innym miastom. Wiele z tych kopii również wsławiło się cudami. Najwięcej łask uzyskali modlący się przy, obecnie koronowanej, kopii na Wzgórzu Przemysława w Poznaniu. Inne cudowne kopie znajdują się w Koźminie, Krotoszynie, Śremie, w Rakowie koło Warszawy, w kościele św. Jadwigi w Trzebnicy oraz w kościele bernardyńskim na Stradomiu w Krakowie.

    Cudowny obraz przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem. Artysta ujął Ją w półpostaci  z Dzieciątkiem siedzącym na lewym ramieniu. Lewą ręką podtrzymuje Dziecię. Prawa dłoń z długimi wyprostowanymi palcami na wysokości serca wskazuje na Jezusa.  Głowa Maryi lekko pochyla się w Jego stronę, a On lewą rękę wspiera się na księdze opartej na lewym kolanie prawą natomiast błogosławi patrzących na Niego. Układ ten realizuje generalnie typ obrazu Matki Bożej zwany Hodegetrią („Wskazującą Drogę”). Typ obrazu, w którym Matka Boża wskazuje drogę: Syna Bożego a jednocześnie Źródło Odkupienia. W boreckim wizerunku Matka Boża Pocieszenia jakby precyzuje gdzie jest źródło, z którego ma na nas spłynąć pocieszenie.

   Uwagę przykuwa wzrok mniej więcej dwuletniej Bożej Dzieciny.  Czuje ono matczyną miłość ale nie na Nią patrzy. Jego wzrok wydaje się być  zafrasowany, skoncentrowany i skierowany na widzów, jakby Jezus właśnie zastanawiał się nad różnymi prośbami i je rozstrzygał. Z kolei Matka Boża z jakąś skromnością spogląda na Niego i zachęca do miłosierdzia względem nieszczęśliwych ludzi przynoszących swoje prośby i troski. Wzrok Matki Bożej wydaje się nawiązywać kontakt z każdym kto „pobożnie” na Nią spogląda niezależnie czy stoi z prawej czy z lewej strony czy na wprost. Jej uroczy ziemski powab oblókł się w niebiańską łagodność. Odbiera „pobożny” wzrok wszystkich patrzących. Łagodność osadzona jest na jakiejś skromności i czymś w rodzaju zawstydzenia ale jednocześnie tchnie z Niej powaga. I o dziwo ta powaga zamiast tworzyć barierę między Nią a wiernymi właśnie ich przyciąga i wzbudza ich ufność. Czują wszyscy, że wszystkie ich prośby z tą powagą przedstawi Synowi.

   Wokół głów Matki i Syna rozciągają się nimby. U Pana Jezusa prosty a u Matki Bożej ornamentowany. Ponad postaciami unoszą się dwaj aniołowie. Podtrzymują oni  banderolę z napisem „Ave Regina Caelorum  Ave Domina Angelorum” (Witaj Królowo Nieba, Witaj Pani Aniołów). Narzucony na głowę płaszcz Madonny spięty jest pod szyją klamrą. Ciemnogranatowy z czerwoną podbitką i brzegami z ornamentową złoconą bordiurą. Dzieciątko obleczone jest z kolei w czerwoną sukienkę z ozdobną wypustką. Nakładane na obraz suknie swoim wybarwieniem w kolorze żółtym i wrzosowym uzupełniają kolorystyką całości.

JC