LICHEŃ

NAJ…  TO NAJLEPSZE SŁOWO

Pielgrzymi mówią: „rajski widok” a turyści ”baśniowy widok”. (foto-jc)

Cudowne źródełko w Licheniu wydaje się być swoistą pieczęcią akceptującą tutejsze dokonania. Czczony tu cudowny wizerunek Matki Bożej  tkwi głęboko w pięknej polskiej historii z białym orłem w tle a wystawiona z wielkim smakiem i przepychem bazylika to spełnienie życzenia Matki Bożej, która „zagroziła” że jeżeli świątyni nie zbudują ludzie to zrobią to jej aniołowie.

   Jak dotrzeć. Leży niecałe dwadzieścia kilometrów na północny wschód od Konina. Jadąc z Konina kierujemy się na północ drogą krajową nr 25. Po chwili wypatrując znaków do sanktuarium w Licheniu skręcamy w ulicę Leśną. Po 15 kilometrach będziemy u celu.  Jadąc natomiast z północy drogą nr 25 na 27 kilometrów przed Koninem w miejscowości Ślesin skręcamy w lewo. Tu również wypatrujemy tablic kierujących do sanktuarium w Licheniu. Do celu dotrzemy po 9 kilometrach. Grąblin usytuowany jest 3 kilometry na południe od Lichenia przy drodze do Konina. Wokół sanktuarium znajduje się wiele parkingów tak sanktuaryjnych jak i prywatnych.

   Topografia. To ważny punkt na pielgrzymkowej mapie Polski. Licheń położony blisko centrum  kraju jest zarówno głównym celem pielgrzymek jak i przystankiem na bardziej rozbudowanych pielgrzymich szlakach. W efekcie przyciąga ogromne ilości pielgrzymów i turystów. Wielu z nich mając ograniczony czas koncentruje się na Starym Licheniu. Trzeba jednak wiedzieć, że druga część sanktuarium znajduje się trzy kilometry dalej na południe w Lesie Grąblińskim.  

Zespół w Starym Licheniu to dosyć rozległy obszar otoczony murem z kilkoma wejściami. W starszej części zabudowania i uliczki sprawiają wręcz wrażenie małego miasteczka. Konieczne niemal jest nabycie planu lub szczegółowa analiza map umieszczonych na tablicach. Prawie setka zaznaczonych punktów tworzy niezmiernie bogatą ofertę dla ducha i ciała. Mamy tu bazylikę, kościół św. Doroty, kościół MB Częstochowskiej, Golgotę, dużą ilość kaplic oraz mnóstwo krzyży i pomników. Obiekty starego i nowy klasztor ojców Marianów, muzea, instytuty, wydawnictwa,  hospicjum i księgarnie. Rozległe domy pielgrzyma, restauracje i kawiarnie. Place z trawnikami, parki z niewielkimi zalesieniami i jeziorka. Cudowne źródełko znajduje się poza obrębem murów niedaleko Jeziora Licheńskiego. Dojdziemy do niego schodząc schodami przed kościołem św. Doroty. Uświęcony obecnością Maryi Las Grąbliński również ma wiele do zaoferowania. W dosyć rozległym kilkuhektarowym terenie znajduje się sporo miejsc do modlitwy i do obejrzenia.

   Obraz  -  z sukienką i purpurą.    Malutki obrazek przeznaczony pierwotnie do prywatnych modlitw stał się obiektem niebywałego kultu. Widzimy na nim pełną smutku Najświętszą Maryję Pannę. Przymknięte oczy z opuszczonym wzrokiem podkreślają Jej melancholijne zamyślenie. Widoczne są również jakby   przejęcie i zaduma. Spogląda na rozpostartego  na Jej piersiach Białego Orła w koronie. Młoda i delikatna twarz Maryi przybrała na obrazku perłowo-różową karnację. Z Jej głowy opada na ramiona złota szata. Bogato zdobiona roślinno-kwiatowymi ornamentami wysadzana jest rozetami z ozdobnych kamieni. Natomiast brzegi szaty przyozdabiają symbole Męki Pańskiej. Od 1967 roku obraz z obliczem MB udekorowany jest papieską koroną, nałożoną przez Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego. Koronę nad głową Maryi unoszą dwa anioły. Wszystkie elementy poza twarzą Maryi oglądamy w postaci złotych blach powtarzających to co jest pod spodem namalowane. Twarz Maryi zachowała się bez uszkodzeń natomiast szaty i tło nie są w najlepszym stanie. Wszystko poza twarzą skryte jest czerwoną purpurą, złotą sukienką, koroną i aniołami. Jedynym nowym elementem są okalające głowę Maryi gwiazdy. Oryginał w tej formie i postaci wisi w ołtarzu głównym bazyliki.

 Obraz w postaci pierwotnej.  Wygląd zakrytej części obrazu jest mało znany. Początkowo również jego wymiary były znacznie mniejsze. Właściwy blat  obrazu miał wymiary 9,5 na 15,5 cm. Z czasem został on umieszczony w wyżłobionym otworze w większej desce o wymiarach 16 na 25 cm. Namalowany został farbami olejnymi. Deseczkę powleczono kredą a do malowania użyto również pozłoty. Z wyjątkiem twarzy Maryi widoczne są drobne przeróbki malarskie oraz nieudolna konserwacja. Czteroczęściowa ozdoba z blachy wykonana została pod koniec  XIX wieku. Sukienka jest nie tylko wotum ale osłania również niezbyt dobrze zachowane tło.

Według historyków sztuki obraz został namalowany w drugiej połowie XVIII wieku przez polskiego artystę jednak  czas i miejsce, w którym to się dokonało nie jest ustalone. Jest dość dokładną kopią cudownego obrazu z Rokitna na Pomorzu Zachodnim. Orzeł na licheńskim obrazie powtarza również orła z rokitniańskiego obrazu, który został tam umieszczony po ślubach złożonych przez króla Jana Kazimierza w 1656 roku po jasnogórskim zwycięstwie.

   Pierwsze objawienie miało miejsce w 1813 roku. Tomasz Kłossowski, szlachcic pozbawiony przez zaborcę majątku, walczył w tzw. bitwie narodów pod Lipskiem. Poległo tam ponad 10 000 Polaków. Śmiertelnie ranny był również Kłossowski.  Ściskając medalik modlił się gorąco do Matki Bożej. Ujrzał wówczas kroczącą po pobojowisku piękną kobietę. Na amarantowo złocistej sukni miała znak Białego Orła. Matka Boża obiecała mu, że powróci do domu i poleciła mu odnalezienie Jej wizerunku, który będzie Ją przedstawiał tak ja Ją widzi. Powiedziała: „ Dobrze mi się przypatrz abym na tym obrazie wyglądała tak, jak mnie tu widzisz. Ten wizerunek umieścisz w miejscu publicznym w swych rodzinnych stronach".

   Cudownie ocalony powrócił do ojczyzny. Zamieszkał w Izabelinie niedaleko Lichenia. Został kowalem i otworzył kuźnię. Przez 23 lata modlił się i pielgrzymował po wielu miejscach kultu maryjnego. Wreszcie w 1836 roku we wsi Ligota pod Częstochową odnalazł obrazek z wizerunkiem Matki Bożej takiej jaką Ją widział pod Lipskiem. Właściciel podarował mu go a po powrocie Kłossowski umieścił wizerunek w swoim domu. Po ciężkiej chorobie w 1844 roku zawiesił go na sośnie w Grąblińskim Lesie. Zmarł w 1848 roku.

   Kolejne doniosłe objawienia. Przez pewien czas jedyną chyba osobą, która pamiętała o umieszczonym w leśnym gąszczu na drzewie obrazku był pasterz Mikołaj Sikatka. Wybierając go na swojego posłańca  Matka Boża w latach 1850-1852 trzykrotnie ukazywała mu się. Przekazywać miał Jej nawoływania do nawrócenia i do modlitwy, szczególnie różańcowej. Poza napomnieniami obiecała Polakom opiekę w najtrudniejszych chwilach. Pojawiała się zawsze z Białym Orłem na piersiach, którego wydawała się jakby tulić. Sikatka przekazał też przesłanie dotyczące obrazu:

    „Gdy nadejdą ciężkie dni ci, którzy przyjdą do tego obrazu, będą się modlić i pokutować, nie zginą. Będę uzdrawiać chore dusze i ciała. Ile razy ten Naród będzie się do mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do swego Serca przygarnę jak tego Orła Białego. Obraz ten niech będzie przeniesiony w godniejsze miejsce i niech odbiera publiczną cześć. Przychodzić będą do niego pielgrzymi z całej Polski i znajdą pocieszenie w swych strapieniach. Ja będę królowała memu narodowi na wieki. Na tym miejscu wybudowany zostanie wspaniały kościół ku mej czci. Jeśli nie zbudują go ludzie, przyślę aniołów i oni go wybudują.”

   Objawienia stały się w okolicy znane ale niewielu było skłonnych w nie uwierzyć. Matka Boża nakazała mu jednak: „Rozgłaszaj to, coś widział i słyszał". Dla uwiarygodnienia jego relacji Maryja dokonała cudu odmładzając starego pasterza. Zaczęto go uważnie słuchać ale okoliczni mieszkańcy  dalej trwali w grzechach obrażając Boga. Wezwania do pokuty i poprawy spotykały się raczej z ich szyderstwem. Ostrzeżenia zrozumiano dopiero po przejściu epidemii cholery, która zdziesiątkowała ludność. Zaczęto gromadzić się przy  obrazie na modlitwach o zdrowie. Świadectwa licznych uzdrowień sprawiły, że obraz uznano za cudowny i przeniesiono do murowanej kaplicy, którą zbudowano w miejscu ostatniego objawienia. Pielgrzymom z okolicy zaczęli wkrótce towarzyszyć przybysze ze wszystkich stron kraju. Obrazek niedługo potem na polecenie władz kościelnych zawisł w Licheniu w kościele świętej Doroty. Znajdował się tam prawie 150 lat aby w 2006 roku trafić do bazyliki Matki Bożej Licheńskiej. Tym samym wypełniły się słowa skierowane do Mikołaja Sikatki.

   Bazylika – spełnione życzenie Matki Bożej. Mówi się, że tej budowli nie powstydziłyby się aniołowie. Inicjator budowy bazyliki ksiądz Eugeniusz Makulski przyjął założenie, że świątynia ma być hołdem wobec przeszłości a jednocześnie przesłaniem dla przyszłych pokoleń.  Wybór formuły architektonicznej i wystroju budził wiele kontrowersji i sporów, do których dołączyły kwestie kosztów budowy. Okazało się jednak, że ta jedna z największych na świecie świątyń powstaje w ekspresowym niemal tempie i   w dodatku praktycznie tylko z datków wiernych.  Tym samym wyrazili oni swoją akceptację i wolę powstania bazyliki.

Naj…  – Bazylika. Jeden z najmniejszych cudownych wizerunków Matki Bożej czczony jest w największej w Polsce świątyni. Jej rozmach uczynił ją pod względem wielkości ósmą w Europie i dwunastą na świecie. Jej długość wynosi  139 a szerokość 77 metrów ( przy czym szerokość elewacji frontowej to 169 metrów. Wysokość centralnej części  wynosi 65 metrów a krzyż na wieży wznosi się na wysokość 142 metrów. Powierzchnia zajmuje 23 tys. m2 a kubatura przekracza 300 tys. m3. Wśród wielu „…naj” nie sposób nie wspomnieć o 15-to tonowym dzwonie (największy w Polsce i trzeci w Europie), ogromnej kopule czy też o organach złożonych z 20 tys. piszczałek (organy są największe w Polsce i trzynaste w Europie).

W opowiadaniu o bazylice dominuje owo wymienianie „naj…”. Najbardziej zdumiewająca jest jednak symbolika elementów budowli świątynnej i jej wystroju.  Światło dociera do wnętrza przez 365 okien – tyle ile jest dni w roku. Do środka wejdziemy korzystając z 52 drzwi  - tyle ile jest dni tygodnia. Trzydzieści trzy lata Chrystusowego życia  na ziemi to ilość schodów do bazyliki. Znaczące jest też zdobienie portyków i wymowny wystrój wnętrz. Szczególnie tam realizuje się myśl księdza Makulskiego: „…hołd wobec przeszłości i przesłanie dla przyszłych pokoleń.” Setki obrazów i fresków opowiadających o ważnych momentach dziejowych Polski, o Bożej Obecności w tej historii i roli Maryi w naszych dziejach. Uwagę pielgrzyma i turysty przyciągają również wysublimowane szczegóły wykończenia.  W każdym miejscu marmury oraz anodowane aluminium wdają się w wysublimowaną grą ze światłem i kolorami.

   Anielscy patronowie i przewodnicy. Nad głównym portykiem bazyliki dostrzeżemy Matkę Bożą z Dzieciątkiem a z obu Ich stron po trzech towarzyszących Im archaniołów. Zamysłem było przypomnienie, że Bolesna Królowa Polski jest jednocześnie Królową aniołów. Ich postacie  spotykamy w Licheniu co chwilę. W okalającym sanktuarium murze, na drodze z kościoła św. Doroty do cudownego źródełka, na postumentach samodzielnie, towarzyszących świętym postaciom lub w trakcie posługi Bogu Ojcu, Panu Jezusowi i Matce Bożej. W otwartych przestrzeniach, zaułkach sanktuarium, licheńskich  świątyniach i pośrodku stawów i jeziorek. I tak jak tworzą niebiańską rzeczywistość tak i tutaj koloryt sanktuarium nabiera ich tchnienia. Kiedyś się pewnie dowiemy jaka była ich pomoc budowniczemu bazyliki a właściwie sanktuarium księdzu Makulskiemu. Dzisiaj można jednak przypuszczać i mieć nadzieję, że lubią do Lichenia zaglądać.

   Orzeł Biały na bolesnym sercu Matki Bożej.  Licheńska MB Bolesna ze swoim anielskim dworem wydaje się w Licheniu oprowadzać nas po bolesnych chwilach i miejscach historii zbawienia oraz historii naszego narodu. Szczególnie miejsca takie jak Golgota i kaplica Krzyża Świętego nabrały w sanktuarium dodatkowej wymowy. Uległy działaniu niechęci i nienawiści. Pierwotne wzniesienie Golgoty usypane z ziemi zostało celowo rozmyte. Odpowiedzią była jednak seria darów głazów z kopalni i hut, górskich kamieni, przetopionego szkła, kamieni i kamyków z Ziemi Świętej. Powstałe dzieło pełne grot, kapliczek i figur połączonych labiryntem przejść jest w swej intencji wynagrodzeniem za świętokradztwo znieważenia krzyża dokonane w czasie wojny. Hitlerowcy w kościele św. Doroty urządzili szkołę Hitlerjugend. Ich wychowawczyni Berta Bauer któregoś dnia chcąc im pokazać, że Boga nie ma zebrała ich przed cmentarną kaplicą i ostrzelała znajdujący się tam krucyfiks. Mówiła wówczas „Gdyby Bóg istniał, powinien natychmiast mnie ukarać”. Parę godzin później zginęła od kul przelatującego samolotu. Po wojnie znieważona figura Chrystusa z wyraźnymi śladami po kulach została umieszczona w kaplicy Świętego Krzyża w dolnej części kościoła MB Częstochowskiej.

   Pochyleniu się nad męką Chrystusa towarzyszy więc refleksja nad odrzuceniem Go i Jego ofiary.  Jedno i drugie jest nad wyraz bolesne. Ale wspomnień bolesnych miejsc jest tu więcej. Dotyczą przeważnie najwyższej ofiary złożonego życia i męki jego wyznawców – obrońców wiary i ojczyzny. Mamy tu więc m.in. : pomnik Armii Krajowej, pomnik Sybiraków, pomnik Miłosierdzia Bożego dedykowany Pomordowanym Więźniom Politycznym, pomnik dedykowany inwalidom wojennym, pomnik ks. J. Popiełuszki, Ścianę Pamięci Narodowej, Krzyż Ocalonych, pomnik dedykowany żołnierzom represjonowanym politycznie, Pomnik Powstańców Styczniowych, Pomnik Ojczyzny, pomnik Matki Polki, Pomnik Emigrantów i pomniki katyńskie.

    Dar cudownego źródełka. Tytuł licheńskiej Matki Bożej jako Matki Bolesnej przeżywany jest tu tym samym w wielu miejscach. Jednak Biały Orzeł na Jej piersi trzepocze nad wyraz optymistycznie. Nie zapomniała. Przynosi nadzieję, ratunek i ukojenie. Tak jak przyszła do Tomasza Kłossowsiego tak wciąż przychodzi. Domaga się tylko modlitwy, pokuty i miłości do Jej Boskiego Syna. Wierni i pielgrzymi wiedzą o tym i licznie się tu zjawiają. Oddają Jej i Panu Jezusowi hołd. Oblegają konfesjonały pomni Jej napomnień i oblegają organizowane przez księży Marianów rekolekcje. Ich bogata różnorodność zaskakuje. Na niektóre chociaż powtarzane w roku kilkakrotnie trzeba się zapisywać niemal z rocznym wyprzedzeniem. Matka Boża która zażyczyła sobie aby tu w wybudowanym pod jej wezwaniem kościele (bazylika) oddawać Jej cześć wciąż obdarza to miejsce wyjątkowymi i licznymi łaskami. Jednym z Jej najpiękniejszych prezentów jest cudowne źródełko. Dołączyło do długiej listy ponad 200 cudownych źródełek w Polsce i wcale nie jest wśród nich najmłodsze.

Kapliczka z cudownym źródełkiem. Dawniej w upalne dni przybywający do Lichenia pielgrzymi korzystali z wody z jeziora aby się ochłodzić, umyć a nawet napić. Studnię wybudowano aby uniknąć związanych z tym niedogodności i niebezpieczeństw. Obecnie w tym miejscu znajduje się kilka kaplic a dojście do źródełka z uwagi na duży ruch pielgrzymów reguluje specyficzny sposób dostępu. Osobno jest wejście i osobno wyjście a przed samym ujęciem wody barierki rozdzielające chętnych na kilka kolejek. Pięć kranów ze żwawym wypływem wody sprawia, że jej pobór jest sprawny. Czasem jednak trzeba chwilkę odstać. Woda pobierana jest zarówno do celów leczniczych oraz konsumpcyjnych tym bardziej, że jest smaczna i chłodna. Kaplica ze ścianą z kranami jest tutaj największa. Od jej szczytu jest wejście do środka gdzie ustawiono kilka niedużych ławek z klęcznikami przed kopią obrazu Licheńskiej Matki Bożej. Tu też pielgrzymi zaczerpnąwszy wody w celach leczniczych modlą się najchętniej w intencji  uzdrowień. Kierując się do wyjścia po prawej stronie natkniemy się na kapliczkę z rozbudowaną płaskorzeźbą. W jej centrum Matka Boża z Białym Orłem na piersi błogosławi wodę w studzience. Obok Niej modlący się ludzie a przed Nią postacie chorych z kubkami wody z cudownego źródełka popijają ją przepełnieni nadzieją.

Wzruszająca płaskorzeźba na jaką się natykamy opuszczając cudowne źródełko. (foto-jc)

Uzdrowienia i łaski. Pierwsze uzdrowienie u źródełka miało miejsce 14 sierpnia 1968 roku. Tego też dnia zostało ono uroczyście poświęcone. Miało to miejsce w wigilię odpustu i zgromadziło wielu wiernych. Okoliczności uzdrowienia miały bardzo spektakularny charakter. Z wielkim poruszeniem i okazując wielkie wzruszenie do zakrystii weszła grupa osób. Wszyscy byli świadkami tego wydarzenia. Starsza pani z Pąchowa w gminie Kramsk, która była niewidoma od dwunastu lat, odzyskała wzrok po napiciu się wody ze źródełka. Wiele osób, świadków uzdrowienia, znało starszą panią od wielu lat. Zdarzenie to zostało odnotowane jako pierwsze cudowne uzdrowienie przy licheńskim źródełku. Potem następowało wiele kolejnych. Świadectwa konkretnych osób, które powierzając się Bogu i Maryi z wiarą sięgały po wodę z cudownego źródełka. Doznawane tu liczne uzdrowienia trafiają obok świadectw innych łask i wyrażanej wdzięczności do wielkiej Księgi Łask.

Wielka „Księga Łask”. Zaczęto ją prowadzić na początku XX wieku. W czasie wojny została prawdopodobnie przez Niemców zniszczona.  Opowiadał o niej kardynał Stefan Wyszyński. Jako kleryk przebywał w Licheniu i skierowano go wtedy do pracy przy wpisywaniu do niej zeznań wiernych. Pisał później o tym w sposób następujący: „ …,…stolik przy którym siedziałem przez kilka godzin, zapisując do księgi wszystko co lud Boży przeżył i czego doznał. Była to wielka księga.”. W drugiej połowie XX wieku ponownie zaczęto spisywać świadectwa doznanych łask. Wiele z nich trafiło potem do książeczek „Z licheńskiej księgi łask”. Do 2010 roku publikacja ta doczekała się pięciu części.

   Z czasem pojawiły się teorie wiążące uzdrowienia przy cudownym źródełku z mającymi miejsce w Grąblińskim Lesie objawieniami. Księża marianie podkreślają, że nie ma to żadnego uzasadnienia. Zanim one nastąpiły Matka Boża uzdrowiła Tomasza Kłossowskiego, odmłodziła Mikołaja Sikatkę. Uzdrowienia i łaski po objawieniach przy murowanej kapliczce, w kościele św. Doroty i w licheńskiej bazylice rozciągnięte są i w czasie i w pewnej przestrzeni.  Uzdrowienia i łaski są tu wyrazem  głębokiej miłości i opieki nad ludem w ogromnym bogactwie form i sposobów a cudowne źródełko jest tu w Licheniu jednym z elementów.

JC