LAS ŁAGIEWNICKI

LAS ŁAGIEWNICKI BEZ ŚW. ANTONIEGO TO TYLKO KRZAKI

To jak bardzo św. Antoni jest kochany, podziwiany, ceniony i potrzebny nie daje się zawrzeć w kilku słowach. Jest wielką stratą proponować turystyczne Łagiewniki z pomijaniem jego osoby i roli jaką tam odegrał.

Jak dotrzeć. Z centrum Łodzi najszybszą trasą jedziemy samochodem około 27 minut (lekkim łukiem 15 kilometrów). Trafiamy do leśnego kompleksu położonego w granicach administracyjnych miasta. Ten największy teren rekreacyjny w Łodzi 1206 ha) jest też jednym z największych kompleksów leśnych w granicach miasta w Europie. Cudowne źródełko znajduje się w jego północnej części. Najlepiej podjechać na ulicę Okólną, wjechać w ulicę Wycieczkową, gdzie znajdziemy parking. Pozostanie nam do przejścia na piechotę około 500 metrów. Cofając się około 250 metrów ulicą Okólną do sanktuarium św. Antoniego Padewskiego. Kościoła i klasztoru nierozdzielnie związanego z kapliczkami i cudownym źródełkiem w Łagiewnickim Lesie.

Dochodząc do celu ogarniamy wzrokiem obie kapliczki. (foto-jc)

Pozostały tylko dwie. To najstarsze zabytki na terenie Łodzi. Było ich sześć. Dzisiaj możemy oglądać: kapliczkę św. Sebastiana i św. Rocha oraz kapliczka św. Antoniego. Pozostałe cztery: kaplicę cmentarną św. Walentego, kaplicę Matki Bożej Anielskiej, największą z wszystkich sześciu kaplicę Przemienienia Pańskiego oraz kapliczkę-domek ojca Rafała  zniszczyli barbarzyńcy czyli Niemcy. Materiał na mniejszą z pozostałych kapliczek (św. Sebastiana i św. Rocha) pochodzi prawdopodobnie z rozebranego drewnianego kościoła klasztornego (lata 70-te XVII wieku) kiedy to przystąpiono do budowy obecnego murowanego kościoła. Prosta zrębowa konstrukcja, płaski strop, nadwieszony chór i osiemnastowieczny ołtarz z odnowionym obrazem św. Rocha.

     Objawienia. Przez pewien czas uważano, że Łagiewniki są pierwszym na świecie miejscem objawień św. Antoniego. Nie jest to prawdą wcześniejsze były w Radecznicy. Św. Antoniego odnotowywano także w innych miejscach w Polsce jak chociażby w podkarpackim Sieteszu. (Radecznica i Sietesz są w naszym Przewodniku osobnymi rozdziałami gdyż tam również funkcjonują cudowne źródełka). Sprawą objawień zajęła się specjalna komisja, która pod przysięgą przesłuchała świadków a zebrane materiały wysłała do Rzymu. Zostały one uznane za prawdziwe i w 1681 roku nuncjusz papieski nadał miejscu miano sanktuarium.

Boczny tor motywu budowy kościoła. W popularnych ujęciach motywu powstania kaplicy dominuje mieszanina kary i żalu za naganne zachowanie właściciela tego miejsca Jerzego z Bełdowa. Człowiek majętny ale też okrutny i bezwzględny. Skazał chłopa na karę chłosty za kradzież karpia. Chłop kary nie przeżył ale wkrótce zmarł też mając bardzo przykre widzenia sam Bełdowski. Jego córka i zięć Samuel Żeleski, którzy Łagiewniki otrzymali od teścia sprawę tę potraktowali jako „palec Boży”.

Dwa motywy. Pierwszy to zwrócenie się o pomoc do św. Antoniego a drugi to zwlekanie z wywiązania się z obietnicy związanej z podziękowaniem. Oba splecione ze sobą. Oba podchodzą do sprawy jakby pod innym kątem. Kwestie obu objawień  dominowały też  w pracach komisji. Rok 1675 to w Koronie czas szalejącego pomoru bydła. Tak jak wszędzie tak i w dobrach Samuela Żeleskiego było to zagrożeniem dla podstaw bytu  szlachcica. Pomór dotykał nie tylko bydło ale i ludzi. Pogubiony w tym wszystkim Żeleski przyczynę nieszczęść widział w czarach. Każdy podejrzany o gusła był przez niego ścigany i męczony łącznie z pławieniem i topieniem. W tym okrucieństwie zaczynał przypominać swojego teścia. Pojawił się wówczas krewny Żeleskiego niejaki Kacper z Remiszowic Stokowski (pochowany jest pod łagiewnickim kościołem) i udało mu się odwieść Żeleskiego od okrutnych praktyk. Namówiło go też aby zamiast szukać winnych czarów zwrócił się o pomoc do św. Antoniego. Rada była na tyle skuteczna, że św. Antoni objawił tu siłę swojego wstawiennictwa a wystawienie kaplicy miało być prawdopodobnie votum dla św. Antoniego za odsunięcie pomoru z ziem Żeleskiego. Po raz drugi św. Antoni objawia dopominając się o „swoją” kaplicę. Kiedy pomór ustąpił Żeleski zwlekał z jej budową. Było według niego dużo innych ważniejszych rzeczy do zrobienia, między innymi chciał wystawić młyn. Do jego budowy zatrudnił z niedalekiej okolicy cieślę Jerzego. Cieśla był człowiekiem bogobojnym a praca przy budowie bardzo ciężka. Żeleski znowuż zaczął przypominać swojego teścia. Stawiał wysokie wymagania a każde uchybienie i niedopatrzenie surowo karcił. Strudzony i wyczerpany pracą i nękany złorzeczeniami pracodawcy często modlił się. Wznosił modły do Przemienienia Pańskiego (stąd późniejsza największa kaplic p.w. Przemienienia Pańskiego) oraz o pomoc do św. Antoniego. W czasie jednej z modlitw św. Antoni objawił się cieśli. Potem objawił się również jego czeladnikowi i pomocnikowi o imieniu Mateusz i w końcu samemu Żeleskiemu. Objawienia były mocne i wyraziste. Żeleskiego całkowicie odmieniły. Szybko wybrał się do Częstochowy i tam na Jasnej Górze wyznał i pod przysięgą potwierdził doznane widzenie. Złożył również gorące śluby wzniesienia kaplicy na miejscu cudownego objawienia.

Rozwój łagiewnickiego sanktuarium i nadzwyczajne zdarzenia.  Nastąpił błyskawicznie. Szybko powstała tu świątynia. Osadzono w niej franciszkanina z Piotrkowa Trybunalskiego ojca Konstantego Plichtę. O jego dokonaniach mówi się, że bez pomocy św. Antoniego byłyby niemożliwe. Rozpoczęły się pielgrzymki do źródła św. Antoniego. Wiara w uzdrowicielską moc tej krystalicznej wody była powszechna. Łagiewniki stały się jednym z najbardziej znanych i rozpoznawalnych sanktuariów w polskim królestwie. Przybywali tutaj pielgrzymi z Pomorza i Śląska. Zjawiali się także ludzie z Czech i Moraw. Już w 1684 roku pojawiło się tutaj Bractwo Świętego Antoniego a potem Bractwa Szkaplerza i III Zakon św. Franciszka. Powstał także przyklasztorny przytułek dla ubogich.

JC