ODPORYSZÓW

NIEPIŚMIENNY CHŁOP WYPRZEDZIŁ NASA

Kapliczka z cudownym źródełkiem w Odporyszowie rzadko kiedy jest osamotniona. Jest celem pielgrzymów i chętnie zaglądają tutaj miejscowi. (foto-jc)

Spełnia się tutaj radość bycia zaskakiwanym. Kiedy wydaje się nam, że dużo już rzeczy i miejsc widzieliśmy a jeszcze więcej słyszeliśmy to w Odporyszowie pokornie trzeba sobie powiedzieć –„Niesamowite!”.  Matka Boża po wielekroć uskrzydlała tutejszych mieszkańców do zwycięskich bojów a pewnego chłopa uskrzydliła aby z wieży Jej sanktuarium podczas odpustów nad wiernymi na Bożą chwałę latał.

Jak dotrzeć. Z centrum Tarnowa mamy do pokonania 18 kilometrów. Kierujemy się na północ drogą wojewódzką nr 973. W miejscowości  Żabno  zmieniamy drogę na wojewódzką nr 975 w kierunku na Dąbrowę Tarnowską. Po kilku kilometrach we wsi Studzienki zjeżdżamy w lewo ulicą Żwiernik. Do cudownego źródełka dochodzimy od tej ulicy kierując się w lewo. Jadąc dalej po około kilometrze dotrzemy do centrum Odporyszowa z Sanktuarium Oczyszczenia NMP z powszechnie zwanym obrazem Matki Bożej Zwycięskiej.

    Kto nie wie będzie zaskoczony. Gdyby ktoś wszedł na wieżę kościoła ujrzałby miejscowość zamożną z wieloma nowoczesnymi budynkami mieszkalnymi. Zaciszną wioskę otoczoną leśnymi kompleksami. Wydawać by się mogło typowe zacisze zagubione gdzieś na prowincji. Trzeba jednak wiedzieć, że niżej w świątyni wisi obraz Matki Bożej, która wielokrotnie „z niego się objawiała”. Trzykrotnie zaś wstawiennictwu Matki Bożej, związanemu z tymi objawieniami, mieszkańcy zawdzięczają swoje wojenne zwycięstwa. Trzeba też wiedzieć, że z wieży tej niepiśmienny rzeźbiarz wielokrotnie skakał z przyczepionymi skrzydłami , odbywając ponad dwukilometrowe loty, prawie pół wieku wyprzedzając podobne wyczyny wykształconych i posażnych pionierów awiacji z zachodu.

   Obraz. Ma wymiary 240 x 130 cm i namalowany jest na lipowej desce. Trudno jest dziś ustalić autora i datę jego powstania. Początkowo był własnością prywatną i przez pewien czas zmieniał właścicieli. W 1570 roku ofiarowany został kościołowi w Odporyszowie. Twarz Maryi wypełnia jakaś swoista słodycz. Bardziej niż srebrnymi sukienkami wydaje się być obleczona dobrocią i łagodnością. Duże, wyraziste i piękne oczy skierowane są na przybyłych do Niej wiernych.   

   Trochę nietypowe jest ukazanie Dzieciątka Jezus. W większości obrazów w jednej z Jego rąk ujrzymy zazwyczaj jakieś insygnia lub ewangelię druga natomiast z reguły wzniesiona jest w geście błogosławieństwa.  Tutaj natomiast lewą ręką wskazuje na berło w prawej ręce Maryi. Wydaje się jakby chciał powiedzieć – oto Matka i Królowa, korzystajcie z Jej miłości i przez Jej wstawiennictwo sięgajcie moich mocy.

    Waleczna Hetmanka. Wiele osób w tym berle dostrzega również hetmańską buławę. Przyczyniają się do tego wydarzenia, które tu miały miejsce jak i pozostałe elementy obrazu. Mamy tam bowiem szóstkę Wielbiących Ją aniołów oraz postacie św. Wojciecha i św. Stanisława, biskupów, męczenników i patronów Polski.  Z takim zastępem Matka Boża Matka Boża wielokrotnie stawała do obrony tego miejsca udzielając walczącym żołnierzom cudownej pomocy. Największe wrażenie zrobiły trzy zdarzenia. Wdzięczny lud już w 1680 ukoronował Matkę Bożą nazywając Ją Matką Bożą Zwycięską oraz Królowa Powiśla a do odporyszowskiego kościoła przylgnęło miano Małej Częstochowy Małopolski.

   Objawienie i zwycięstwo z roku 1572. W zapiskach księdza Sadoka Borącza czytamy: „W roku 1572 był napad Siedmiogrodzian, Kozaków i Tatarów na tę okolicę. Mała garstka Polaków nie mogła stawić czoła licznemu wrogowi. Uchodziła do lasu w Odporyszowie, gdzie krzyż dębowy stał, który za ołtarzem dotąd się znajduje, twardy jak kamień. Wtem pokazuje się na tem krzyżu obraz Matki Boskiej - ten sam, co w kościele św. Małgorzaty istniał. Pokrzepieni tak cudownym zjawiskiem Polacy uderzyli na wroga i odnieśli zwycięstwo”. W miejscu zwycięstwa stanęła najpierw zwykła dziękczynna kapliczka, później niewielki drewniany kościółek. Kiedy zaś napływ pątników stał się duży wybudowano murowaną świątynie, do której przeniesiono łaskami słynący obraz.

   Objawienie i zwycięstwo z roku 1654. Tego roku te tereny Rzeczpospolitej zalewały tatarskie ordy i kozackie sotnie. Sunęły na zachód grabiąc i paląc napotkane wioski i miasteczka. Mieszkańców wymordowywano lub zabierano w jasyr dla okupu. W tej bez mała beznadziejnej sytuacji mieszkańcy Odporyszowa zebrali się przed kościołem. Błagali  Maryję o ratunek dla swoich rodzin i domostw. Ujrzeli wówczas nad kościołem wielką jasność. Wyłonił się z niej cudowny obraz wypełniając ich serca odwagą. Z przemożną chęcią walki ruszyli na wroga. Najeźdźcy ponieśli poważne straty i zmuszeni zostali do odwrotu.

   Objawienie i zwycięstwo z roku 1657. Czas wojen z protestanckim, szwedzkim najeźdźcą. Szwedzi  po porażce pod Częstochową cofnęli się już pod Warszawę. Jednak z południa wkroczyła ze szwedzkimi oficerami  40 tysięczna węgierska armia Jerzego Rakoczego. Jeden z jego oddziałów zrównał z ziemią pobliskie Żabno. Spalony został Otwinów i Gręboszów. Grabieżca niszczył po drodze wszystko i zbliżał się już do Odporyszowa. Miasteczko na piaszczystym płaskowyżu nie nadawało się do obrony. Ale całkiem blisko wykorzystano bagna, które chroniły ich z trzech stron  natomiast z czwartej usypali wał obronny tworząc warownię. Ogromne wojska nieprzyjaciół nie były pewne sił obrońców i postanowiły wziąć ich głodem. W tym celu zbudowali swoje wały i umocnienia zamykając Odporyszan w pułapce. Głód był dokuczliwy ale naprawdę groźny okazał się brak wody bowiem bagienna wokół nie nadawała się do spożycia. Po pewnym czasie spora część obrońców przemyśliwała poddanie się. Przygnębieni i osłabieni pragnieniem modlili się żarliwie.

   Z pomocą przyszła Matka Boża. Jednemu z obrońców w chwili trudności w zaopatrzeniu w wodę ukazała się Matka Boża i wskazała miejsce, w którym wypływa źródełko. Prawdziwy jednak zryw nastąpił kiedy w wielkiej jasności ponad pobliskim kościołem objawiła się Matka Boża Odporyszowska w swym cudownym obrazie. Obrońcy poczuli w sobie ogromną moc. Z imieniem swojej najlepszej matki na ustach z impetem ruszyli na wroga. Ich odwaga sprawiła, że pobili go i rozpędzili po lasach i bagnach. Tam na niedobitków czekały gromady chłopstwa. Wielka ilość nieprzyjaciół poległa, sporo się potopiło i wielu pomarło z głodu kryjąc się ze strachu w lasach.

   Źródełko.  Miejsce to i wyrosła przy nim wioska przylegająca do Odporyszowa nazwane zostały Studzienką. Proboszcz i kustosz sanktuarium żartował czasem, że: „ Ludzie piją cudowną wodę i nie chcą umierać”. Źródełko cieszy się wielkim i nieustającym do dzisiaj zainteresowaniem pielgrzymów. Nie ma dnia aby nie modliły się tutaj czy to grupy pielgrzymkowe czy też pojedyncze osoby. Znanych jest wiele współczesnych świadectw doznanych łask i cudownych uzdrowień. Szczególnie wiele przypadków cudownego uzdrowienia chorych zebrano i udokumentowano w latach 1935-37 kiedy to przygotowywano koronację obrazu. Sięgano po wodę ze źródełka i zwracano się do Maryi o pomoc w walce z chorobami i nałogami. Specjalna komisja biskupia badała prawdziwość łask i cudów a jej raport zatwierdziła Stolica Apostolska.

   Kaplica która skrywa cembrowinę studni ujmuje wodę ze źródełka wskazanego przez Maryję. W czasie oblężenia w 1657 roku spragnionym obrońcom wypłynęła woda jeszcze z sześciu źródeł ale tylko to wskazane „pracuje” nadal.

    Duet bożych szaleńców. W 1849 roku proboszczem w Odporyszowie został ksiądz Stanisław  Morgenstern postać nietuzinkowa i wieloletni poseł do parlamentu we Lwowie i Wiedniu. Przybył  tu po odsiedzeniu ponad dwuletniego wyroku za zaangażowanie się po stronie powstańców 1846 roku. Świątynię zastał jak to określono czystą ale wyjawioną z klimatu z bardzo skromnym wystrojem. Jego dziełem było wiele remontów ale także zatwierdzenie wcześniej zniesionych odpustów oraz pieśni na cześć MB Odporyszowskiej. Po powrocie z Ziemi Świętej przystąpiło budowy 52 kaplic na wzór palestyńskich. Po ogłoszonym konkursie wybrał na wykonawcę 300 rzeźb i płaskorzeźbionych kompozycji Jana Wnęka. Ten pochodzący z bardzo biednej chłopskiej rodziny niepiśmienny cieśla okazał się niezwykle uzdolniony rzeźbiarsko. Ksiądz Morgenstern nie szczędził mu wsparcia zabrał go nawet do Krakowa aby poznał dzieło Wita Stwosza. Proboszcz jako promotor i Wnęk jako twórca osiągnęli cel bowiem rzeźby wszystkim się podobały. Sanktuarium ożywało a wystrój pomagał w modlitwie.

Obaj współpracowali również wykorzystując drugi może nawet większy niż rzeźbiarstwo talent Wnęka – konstruktora i lotnika. W pewnym sensie byli prekursorami przedsiębiorstwa pokazów lotniczych, które zarabiało nie tylko dla siebie ale i na kościół w Odporyszowie. Starty odbywały się ze specjalnego pomostu zamontowanego na szczycie kościelnej wieży. Natomiast rozkład pokazów i lotów Jana Wnęka związany był z datami ważnych świąt kościelnych, odpustów i jarmarków.

   Wnęk rzeźbiarz. Przy Sanktuarium MB Zwycięskiej usytuowane jest muzeum Jana Wnęka. W dużej sali obejrzymy niesamowitą kolekcję. Spuścizna rzeźbiarska nie jest kompletna albowiem z 300 dzieł dotrwało do naszych czasów około 1/3. Większość zobaczymy tutaj trochę też mają muzea w Tarnowie i Krakowie. Rozmach zamysłu i wykonania zachwycał wiernych. Wnęk wykonał wystrój Drogi Krzyżowej i wielu innych kapliczek wokół kościoła. Swoje realistyczne figury rzeźbił w drewnie lipowym które potem było polichromowane. Według przekazów twarze wielu rzeźb były portretami  bliskich artyście osób natomiast w figurze proroka Symeona sportretował samego siebie.

   Wnęk lotnik. Jego dzieło zasadami lotu bliższe było bezsilnikowym samolotom niż lotnią. Skonstruował go i oblatał człowiek pochodzący z najbiedniejszej niemal rodziny, niewykształcony i niepiśmienny. Zanim wzbił się w powietrze przeprowadzał testy wytrzymałościowe i aerodynamiczne coś czym tak naprawdę zajęła się znacznie później NASA. Dokładne badania i szczegółowe i wnikliwe obserwacje techniki lotów ptaków przyniosły sukces. Jego pierwszy lot miał odległość ponad dwóch i pół kilometra. Wykształceni i bogaci pionierzy awiacji z zachodu Europy osiągnęli taki wynik dopiero pięćdziesiąt lat później. Swój wyczyn powtarzał wielokrotnie. Wspólnie z księdzem Morgensternem zainstalowali na wieży kościoła platformę startową i rodzaj dźwigu którym wciągano „LOTĘ” jak nazwał swój latający aparat. 

JC