WRZEŚNIA

TĘSKNOTA ZA UTRACONĄ MOCĄ

Święty Roch w kościółku Na Lipówce we Wrześni to jedno z bardzo wielu przedstawień tego lubianego świętego. (foto-jc)

Woda z cudownego źródełka we Wrześni wskutek zbezczeszczenia straciła swą moc ale mieszkańcy miasteczka i okolicy nie zapominają o źródełku, bardzo je kochają i lubią tu spacerować i modlić się.

   Jak dotrzeć. Z Poznania korzystamy z drogi krajowej nr 92 lub A2. W obu wypadkach mamy do pokonania około 50 kilometrów. Z Warszawy jedziemy A2 a do przejechania mamy  235 kilometrów. We Wrześni kierujemy się do parafii św. Krzyża na ulicy Świętokrzyskiej. Znajduje się ona w płn.-zach. części miasta. Ulica Świętokrzyska biegnie równolegle do tzw. Zalewu Wrzesińskiego. Cudowne źródełko  przylega do traktu spacerowego wzdłuż brzegu jeziora. Chcąc tu dotrzeć możemy miejscowych pytać o to jak dojechać do kościoła „Na Lipówce”. Tak nazywano bowiem kiedyś tę część miasta a właściwie jego wówczas przedmieście.

   Dramat na obrazie św. Rocha. Postać świętego ukazana jest typowo ze zranioną nogą. Przeważnie raną zajmuje się pies jego wierny towarzysz. Tutaj ranę opatruje mu anioł. Kiedy jednak przyjrzymy się tłu za plecami świętego Rocha zobaczymy kilka grup zwłok ludzi pomarłych na zarazę. To właśnie święty Roch udzielał się nie zważając na własne zdrowie w ratowaniu i pomocy ofiarom zarazy. Jest w tym obrazie jakiś krzyk rozpaczy i jednocześnie wołanie o pomoc i o wstawiennictwo świętego Rocha w tych trudnych chwilach. Obraz ufundował najprawdopodobniej  ks. Walenty Mroczkiewicz na przełomie XVII i XVIII wieku. Około 1766 roku trafił na Lipówkę z fary podobnie jak obraz świętej Rozalii.

   Święci przybyli do źródła, do którego zajrzał Pan Jezus. Święty Roch jeden z Czternastu  Wielkich Wspomożycieli i święta Rozalia dopisywana do tego szacownego grona czczeni w Polsce i na świecie w ogromnej ilości parafii, kościołów i kaplic pod ich wezwaniem  patronują w Polsce kilku innym cudownym źródełkom. Trafili tutaj w swoich wizerunkach i ze swoim orędownictwem w  XVII wieku do dawnego drewnianego kościółka parafialnego kiedy ten znajdował się jeszcze daleko poza murami Wrześni w czasie kiedy fale epidemii przelewały się przez nasz kraj. Tu za miastem znajdowało się źródełko, do którego przez wieki przybywali cierpiący ludzie. Przychodzili do cudownego źródełka, z którego woda leczył ich chore oczy i strzegła przed morowym powietrzem. Sława źródełka rosła przez lata aż wreszcie proboszcz miejscowej fary ks. Stanisław Laskowski  wystawił przy cudownym źródełku mały drewniany kościółek aby przybywający tu ludzie mieli gdzie się modlić. Cierpienia szukających tu pomocy ludzi i pielgrzymów sprawiły, że otrzymał on wezwanie Krzyża Świętego.

   Urwane świadectwa. Nie zachowały się. Może to ma związek z burzliwymi dziejami tego miejsca a może z faktem iż wskutek zbezczeszczenia cudowne źródełko utraciło swoją moc. Zachowały się jedynie legendy opowiadające  o tym w jaki sposób ono tej mocy nabrało. Jedna z nich mówi o tym, że w tym miejscu przechodził kiedyś Pan Jezus ze św. Piotrem. Skaleczył o kamień stopę. Przemył ranę w źródełku i nakazał wodzie aby odtąd pomagała cierpiącym ludziom. Inna legenda mówi, że z wodą wypływały ze źródełka łzy Matki Bożej przelane pod krzyżem. Można sobie a propos tych legend domniemywać różne rzeczy ale to szczególnie mocne umocowanie przyczyny błogosławionej mocy wody z cudownego źródełka jest śladem dobroczynnego i mocnego działania czerpanej z niego wody. Niestety przyszedł czas zbezczeszczenia i ustania jej błogosławionej siły. Stało się to za sprawą pewnego felczera ze Słupcy narodowości żydowskiej.  Potajemnie zjawił się u źródełka aby nabrać wody i sprzedawać ją jako leczniczą miksturę. Przemył też oczy swego ślepego konia, który odzyskał wzrok ale ruszył pędem do szalonego galopu skutkiem czego wóz się roztrzaskał a Żyd rozbił głowę o cembrowinę. Znaleziono go potem do połowy zanurzonego w wodzie. W omówieniach tej historii  pojawia się często jakieś poprawnościowe zastrzeżenie, które w najłagodniejszej postaci  mówią o miejscach gdzie rodzą się uprzedzenia. Faktem jest, że źródełko utraciło moc podobnie jak z podobnej przyczyny zbezczeszczenia kilka innych w Polsce. Wcale też nie jest tak, że wszędzie stało się to za przyczyną działań przedstawicieli narodu żydowskiego. W Krościenku aktu zbezczeszczenia dopuścił się na przykład włoski robotnik.

   Mały kościół na Lipówce przetrwał wszystkie zawieruchy.  Zbudowany w 1641 roku na planie prostokąta może pomieścić zaledwie około pięćdziesięciu osób. Do czasu wybudowania 30  lat temu obok nowej świątyni służył jednak kilkanaście lat jako kościół parafialny. Niewielki, drewniany wydawałoby się, że kruchy delikatny przetrwał wiele. Z okresu szwedzkiego najazdu trafiły tu starsze od niego obrazy św. Rocha i Rozalii ze spalonych i zniszczonych kaplic i świątyń. Przetrwał II wojnę światową i przetrwał nawałnicę w sierpniu 2017 roku. Powalone obok stare zabytkowe już drzewa nie uczyniły mu najmniejszych szkód. Jego bryła została niedawno odrestaurowana. Na restauracje czekają jednak jeszcze polichromie wewnątrz ale i tak w środku odnosi się wrażenie ogromnej przytulności przemieszanej z jakimś swojskim poczuciem podniosłości przebywania w domu Bożym.

   Źródełko.   Znajduje się między drewnianym kościołem a brzegiem zalewu. Wzdłuż brzegu biegnie aleja spacerowa. Źródełko oddziela od alei ogrodzenie ale jest na tyle blisko, że spacerowicze mogą je podziwiać bez trudu. Aby dojść do źródełka  trzeba wejść bramką od ulicy Świętokrzyskiej. Źródełko ujęte jest ocembrowiną z wyrzeźbionymi figurami postaci Pana Jezusa i Samarytanki  z dzbanem opartym o cembrowinę. Rzeźby wykonał Jakub Juszczyk w 1929 roku. Motyw spotkania u studni wykorzystywany jest przy niejednym cudownym źródełku aczkolwiek są to przedstawienia głównie malarskie. Wykonany w rzeźbie tak jak tu we Wrześni jest wielką rzadkością. Tworzy ta kompozycja bardzo szczególny klimat łącznie nawet z jakąś tęsknotą za czasem kiedy woda ze źródełka obdarzona łaskami była „cudownie czynna”.

Ta tęsknota za minioną już niestety cudownością źródełka tkwi u źródeł miejscowego pięknego zwyczaju. Bardzo popularnego i ściągającego wielu wiernych. W drugi dzień po Wielkanocy, podczas tak zwanego Emaus, wierni procesyjnie udają się do studzienki. Czytana jest przy niej Ewangelia o Samarytance. Potem poświęcona zostaje woda ze studzienki a tą wodą poświęcone zostają pojazdy.

JC